XVI

5.8K 419 199
                                    

Harry nawet gdyby chciał nie za bardzo miał okazję żeby odeprzeć atak Dracona. Musiał przyznać, że chłopak był naprawdę czarujący, jego zarysowana szczęka, duże oczy i szczupłe ramiona w połączeniu z wzrostem robiły naprawdę spore wrażenie. I  oczywiście, Draco wykazywał nim spore zainteresowanie, tylko Harry zastanawiał się dlaczego?

Dlaczego tak piękny i przez wszystkich pożądany Draco Malfoy chciał akurat tego nudnego, niewyróżniającego się chłopca z domu Godryka? Na Merlina, miał do wyboru każdą dziewczynę w szkole, każdą piękność, no może poza Hermioną, a całował właśnie jego? Czy to powinno tak w ogóle wyglądać?
Pierwszy raz gdy Draco go całował Harry nie był pewny absolutnie niczego. Nie wiedział czy to podstęp, czy pułapka, co właściwie się dzieje i jakie będą tego konsekwencje. Teraz też został właściwie zaatakowany, ale inaczej.
Wszystko było inaczej.

Gdy Draco poczuł przy sobie tego durnego gryfona zrozumiał, że wszystko jest takie jak powinno. Że właśnie tu jest ich miejsce, może niekoniecznie odpowiednie, dozwolone i poprawne, ale idealne.
Gdy ich zęby zetknęły się ze sobą powodując ciche stuknięcie Harry odskoczył wystraszony i spojrzał w oczy Draconowi nie mając pojęcia co powiedzieć. Chciał nic nie mówić, powinien uciec i o tym zapomnieć, przestać się do niego odzywać, powiedzieć w końcu prawdę o całej ich relacji by dał mu spokój. I nienawidził.

Z jakiegoś powodu tego nie zrobił.

Nie wiedział też, że Draco dobrze wie o tym co i w jaki sposób ich łączyło, ale miłość była znacznie silniejsza. O ile młody Malfoy faktycznie mógł nazwać to miłością, nie wiedział. W swoim życiu poza Harrym nie miał niczego co mógłby nazwać uczuciem. Rodzice nigdy się nie kochali, jedynie tolerowali na tyle by stworzyć imitację rodziny idealnej, ładnie wyglądali i mogli przekazać dalej cenne nazwisko. Jego jako własnego syna też nie darzyli nigdy głębszym uczuciem. Matka co prawda wykazywała ostatnie odruchy człowieczeństwa troszcząc się o niego, może nawet w głębi gdzieś go kochała, ale nigdy nie mogła tego w pełni okazać. Nie potrafiła, a Lucjusz tego nie ułatwiał. Draco dorastał więc bez miłości, potem nie kochał nikogo innego poza sobą. Więc mogłoby się wydawać, że ten arogancki i samolubny chłopiec nigdy nie będzie zdolny do miłości, nie będzie mógł kochać bo nie ma w sobie tego uczucia.

A jednak Harry to zmienił. Draco owszem, nie radził sobie z nazwaniem tych emocji, nie potrafił ich okazać i jedynie w patologiczny sposób zwracał na siebie jego uwagę, ale mimo, że zajęło mu to lata w końcu zrozumiał czym to jest. I że jest wyjątkowe.  Dlatego kiedy Harry się odsunął Malfoy poczuł nieznany żal, ból bo nigdy nikt tak go nie odtrącił, ale wystarczyło jedno spojrzenie by to minęło. Harry zwyczjanie się bał i mimo ciemności Draco widział to w jego błyszczących oczach. Uśmiechnął się ciepło i wyciągnął do niego rękę.

- To normalne. Często się zdarza.

- Często tak miałeś?

- Nie pamiętam Harry, ale ponoć umawiałem się z dziewczynami, więc pewnie tak- wybrnął dobrze wiedząc ile razy nieporadność ślizgonek ukazywała się w takich chwilach.

- Z iloma Draco? Ile dziewczyn w tej szkole już całowałeś zanim w ogóle zwróciłeś na mnie uwagę?

- Nie pamiętam, ale...

- Czy to jakiś rodzaj żartu?

- Co?- skamieniał po czym szybko potrząsnął głową.- Oczywiście, że nie. Podobało ci się.

- Może. Ale to nie zmienia faktu, że...

- To wszystko zmienia- podniósł głos, ale dalej brzmiał ciepło. Zbliżył się o krok gdy tylko wciął mu się w zdanie.- To zmienia absolutnie wszystko. Jeśli ci się podobało nie możesz się cofnąć, nie pozwolę, nie po raz kolejny...- z gniewu i bezsilności zacisnął pięści i zmrużył oczy, chociaż Potter nie mógł tego zauważyć.

Amnezja | Drarry |Where stories live. Discover now