IX

6.6K 520 515
                                    

Draco chwiał się tak bardzo, że przez moment obawiał się upadku. Dawno nie pił, na pewno to też musiało mieć wpływ na jego stan. Widok Harrego, który wyraźnie był zawiedziony jego postępowaniem nieco go złamał. Chciał grać jakby absolutnie nic się nie stało, chciał się tylko wyluzować, znowu to gryfon musiał wszystko zmienić.

Na dworze było już całkiem ciemno, ale nie miał ślizgońskiego pojęcia która może być godzina. Stanął na środku ścieżki i obejrzał się dookoła. Pustka. Powietrze było jeszcze ciepłe, ale powoli się ochładzało. Oddychał głęboko ustami, włosy miał nieco rozwiane i dokładnie tak samo rozdarcie się czuł. Przecież nie było szans, żeby go znaleźć. Mógł już wracać, ale nie widział go na drodze prowadzącej do Hogwartu, a nie wyszedł jakoś dużo wcześniej przed nim. Oparł się o mur pobliskiego domu i zakaszlał. Kompletnie nie pamiętał drogi do zamku. W końcu szedł tędy tylko raz i to w dodatku za dnia.

- Cholera- mruczał pod nosem próbując złapać równowagę.

Coś zaszeleściło tuż przed nim. Mrok otaczał wszystko dookoła, on jedyny stał pod samotną latarnią jak na tacy. Sięgnął po różdżkę chcąc bardziej oświetlić sobie front, ale nie mógł wyciągnąć jej z kieszeni tak szybko i zgrabnie jak sobie wyobrażał. Zaklinowała się na materiale przez co szybko się zdenerwował. Zaczął wręcz szarpać, a to tylko spowolniło proces.

- Draco- słyszał własne imię, ale nie mógł rozpoznać kto je wypowiada.- Draco zostaw- głos stawał się głośniejszy.

Zaczął się bać kiedy czuł, że nie ma się czym bronić. Kiedy był na skraju paniki poczuł na ramieniu dotyk czyjej dłoni. Został szybko przytulony do czyjegoś torsu. Był przestraszony, pijany i nie miał cholera pojęcia co się dzieje. Łza pociekła mu po policzku.

- Wszystko w porządku Draco- trzymał go mocno, ale ślizgon zdołał wyswobodzić się na tyle, żeby spojrzeć mu w twarz. Jasne, że Harry. Kto inny by się nim przejmował.

- Gdzie twoi z-znajomi- jąkał się nie mogąc zatrzymać drgania mięśni.

- Hermiona wróciła z Ronem do zamku. Zostałem... nie wiem czemu zostałem. Jesteś pijany- stwierdził ostro zmieniając temat.

- Nie.

- Tak.

- Tak- odburknął.- Wiem. Będziesz zły?

- Nie. Nie jestem twoją matką. Wstawaj- pomógł mu postawić się do pionu, ale szybko zrozumiał, że powrót nie będzie łatwy. Przewrócił oczami kiedy Draco rzucił mu się na szyję bo tylko w takim stanie mógł iść dalej.- Oni cię tak upili?

- Wszszyscy piliśmy.

- Ale nie zdawali się odlatywać aż tak bardzo.

Draco w odpowiedzi tylko coś wymruczał, Potter nie odgadł znaczenia tych słów.
Przez resztę drogi gryfon angażował niemal każdy mięsień do utrzymania kolegi, a on w podziękowaniu jedynie coś bredził, śmiał się, a chwilę potem smucił. Typowi pijany uczeń. Wcale go to jednak nie zdziwiło, w końcu Draco często się upijał jeszcze zanim stracił pamięć, ale zazwyczaj robił to regularnie przez co jego głowa znosiła to lepiej. Miał formę, wypadł z niej i teraz bredził.
Potter miał już tego dość, może i zmienił do niego stosunek i faktycznie nie chciał zostawiać go samego, szczególnie, że jego przyjaciele nie wyglądali na pomocnych, ale nie było mu to na rękę.

W pewnym momencie zaczął tracić siły, Draco przecież był od niego wyższy. Oparł się o pobliski murek co zrobił też Malfoy.

- Czemu stoimy?

- Bo jesteś ciężki pacanie.

- Oh. Wiem- wzruszył beznamiętnie ramionami, ale na jego twarzy zagościł nikły uśmiech.- Gdybym palił mugolskie jak to się nazywało pa...

Amnezja | Drarry |Where stories live. Discover now