𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟏𝟏

1.3K 135 81
                                    

𝐄𝐝𝐢𝐭: 𝟏𝟏. 𝟎𝟕. 𝟐𝟎𝟐𝟎𝐫.

•𝐈𝐳𝐮𝐤𝐮•

– Izuku bo wiesz.. Powiem szczerze. Nie jestem jeszcze do końca pewien co do moich uczuć, ale wiem że nie jesteś mi obojętny. Sprawia, że robi mi się cholernie gorąco i czasem brak mi słów aby zaczynać z tobą jakikolwiek temat, nawet o głupią pogodę. – Po tych słowach prawie dostałem palpitacji serca. Czerwono włosy wbił wzrok zawstydzony w swoje palce, które z bawiły się skrawkiem kołdry.

Uciekłem zarumieniony wzrokiem na moje puste łóżko obok, poczym spojrzałem na te Kirishimy. Właśnie spał z Kirishimą w jednym łóżku, na dodatek przytulaliśmy się do siebie.

Chłopak poruszył się nagle nerwowo, zwracając tym moją uwagę. Natychmiast uniosłem głowę, wbijając swoje spojrzenie w twarz również zarumienionemu chłopakowi.

– Midoriya... – Westchnął ciężko poczym uniósł ostrożnie swoją rękę ku mojej twarzy i zawstydzony ujął mój policzek, jego dotyk całkowicie mnie sparaliżował.
– Może.. Spróbujmy?.. – Powiedział, gładząc kciukiem swojej ręki mój policzek.

Otworzyłem szerzej powieki, byłem w kompletnym szoku, już chciałem odpowiedzieć zgodnie na tą propozycje lecz przeszkodził mi w tym czyiś głos.

– Rzygać mi się chce jak na was patrzę. – Usłyszeliśmy nagle obaj, jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w kierunku głosu.

Na swoim łóżku siedział Kacchan patrzący na nas z obrzydzeniem i ziewnął głośno. Zerwałem się szybko z łóżka Kirishimy i nie odpowiadając mu na propozycje zabrałem rzeczy na zmianę z mojej torby i pobiegłem zarumieniony do łazienki.

Boże, co to właśnie było...

Wykonałem szybko swoją codzienną rutynę i przebrałem się w czyste rzeczy. Już ubrany wybiegłam z łazienki poczym zabrałem z szafki nocnej swój telefon i wybiegłem z pokoju odkluczając wcześniej drzwi.

Zwalniając kroku skierowałem się na dwór gdzie dalej stały drewniane ławy piknikowe. Zaczerpnąłem świeżego powietrza i usiadłem na ławce jednego z stołów. Wyjąłem telefon z kieszeni i zerknąłem na zegar, który wskazał godzinę ósmą czterdzieści.

Do zbiórki zostało jeszcze dwadzieścia minut więc mam jeszcze trochę czasu. Postanowiłem, że przejdę się po lesie więc wstałem z ławki i ruszyłem przed siebie omijając resztę stołów piknikowych. Na niebie nie było żadnej chmurki, a na dworzu było mniej więcej ciepło, czasem wiał ten chłodny wiatr, ale to wcale nie przeszkadzało, nie obeszło się również od pięknego śpiewu ptaków, które zachęcały tylko do wchodzenia w głębszą część lasu.

Nagle natknąłem się na staw, nieopodal niego siedział na trawie mały chłopiec co jakiś czas rzucający kamienie do wody. Podszedłem trochę bliżej do niego, a młodszy dalej nie wiedział, że ktoś za nim jest.

– Hej, co ty tutaj robisz? – Zapytałem nagle, a chłopiec w czerwonej czapce podskoczył przestraszony szybko się odwracając w moją stronę.

– Co cię to obchodzi?! Kim ty w ogóle jesteś? – Krzyknął chłopiec, przypominał mi Kacchana, bardziej z charakteru niż wyglądu.

– Przyjechałem tu na obóz z klasą. Izuku Midoriya. – Wyciągnąłem w jego stronę rękę by się przywitać, ten spojrzał na mnie niechętnie lecz chwycił pewnie moją rękę i ją ścisnął.

– Kota Izumi. – Mruknął cicho, cudem udało mi się to usłyszeć, chłopiec znów odwrócił się w stronę stawu i dalej rzucał kamieniami do wody.

❞ 𝐍𝐢𝐞𝐳𝐫ę𝐜𝐳𝐧𝐲 𝐈𝐧𝐜𝐲𝐝𝐞𝐧𝐭 ❝ || 𝐊𝐢𝐫𝐢𝐃𝐞𝐤𝐮 ✍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz