3.

374 26 6
                                    

*2011*
      Ja i Louis od momentu opuszczenia programu i rozpoczęcia wspólnej kariery, byliśmy ze sobą. Mieliśmy stawić czoła innym problemom niż xfactor, ale myślałem, że jesteśmy na to gotowi.
Ten dzień zapowiadał się jak każdy inny, czemu mam wrażenie, że zmienił wszystko?

- Harrrrrryyy - westchnął Lou - chce zostać z tobą, spędzić razem trochę więcej czasu
- Wstawaj LouLou, obiecałem, że się tam pojawię, nie widziałem swoich znajomych od kiedy zaczęliśmy prace nad WMYB - głośno westchnął, ale zwlókł się z łóżka i zaczął nakładać na siebie spodnie - Idę tam tylko po to żeby mieć cie na oku - spojrzał na mnie ostrzegawczo, a ja przewróciłem oczami

Tak jakby Louis Tomlinson miał się o co martwić. Żebyście tylko wiedzieli jak głęboko żałuje, że nie zostaliśmy wtedy w domu. Przysięgam, że wszystko byłoby inne, ale to moja pieprzona wina, że tam poszliśmy. Wmawiam sobie, że nawet gdybyśmy tam nie poszli to by to się w końcu musiało stać, ale tak czy siak na pewno przyśpieszyłem bieg zdarzeń. I pluje sobie w brodę za każdym razem, gdy ten dzień pojawia się w moich myślach. Co sobie myślałeś Harry, że ten chłopak jest tobie przeznaczony? Byłem taki naiwny, wierząc, że wszystko przetrwamy.

      Weszliśmy na imprezę ramię w ramię, znałem tam zdecydowana większość osób, niektórych znałem z dawnych czasów, a innych poznałem dzięki znajomym. Tak właśnie było z nią, nie wiedziałem, że postanowi przyjść na tę imprezę, a nawet jeśli to skąd miałem znać zakończenie?

- Harry! - krzyknęła promiennie się uśmiechając - pamiętasz mnie?
- Jasne, że tak - oddałem uśmiech i objąłem ją na przywitanie
- Nie przedstawisz mnie? - zapytała wskazując na mojego towarzysza
- Oh tak, przepraszam - to jest Louis Tomlinson, mój... - szturchnął mnie w ramię, a ja urwałem. Nagle w głowie rozbrzmiał głos Liama „tak bardzo jak kocham was razem, tak bardzo musicie zostawić ten związek poza publicznością" - mój przyjaciel - dokończyłem - Louis, a to jest - przerwała mi w pół zdania
- Eleanor Calder - wyciągnęła dłoń w jego stronę - wielka fanka - dodała, trzepocząc rzęsami.

Spojrzałem w jego stronę i zobaczyłem coś czego widzieć nie chciałem. Błysk w jego niebieskich tęczówkach. Czy kiedy patrzył na mnie jego oczy błyszczały równie mocno?

Tak Louis Tomlinson poznał Eleanor Calder, to ja poznałem ich ze sobą, na imprezie, na którą nie chciał iść, och ironio, dobrze się bawisz w moim życiu?

- Z kim piszesz? - zagadnąłem, któregoś wieczoru siadając przy nim.
- Z El. Zastanawia się jakie mamy plany na wrzesień - czy ja się przesłyszałem? Nie skomentowałem tego, po prostu odszedłem, nie zwrócił uwagi, że zakuło mnie to w serce.

Zaprzyjaźnili się w mgnieniu oka, mieli wspólne tematy, ją bawiły jego wszystkie żarty i czuli się przy sobie swobodnie. Martwiłem się, mimo, że nie byłem typem zazdrośnika, to przecież Lou nie był stu procentowym gejem, a naprawdę nie chciałem żeby ktoś mi go odebrał. Zapewniał mnie w kółko i w kółko, że to tylko przyjaciółka, ale ja czułem, że coś będzie nie tak , te cholerne przeczucie. Może zmartwiło mnie to, że ta dziewczyna nie miała pojęcia, że jej „przyjaciel" jest w szczęśliwym związku. Nie oszukujmy się Louis jest niesamowicie przystojnym facetem i wiedziałem, że ona nie ma na celu tylko przyjaźni. Może gdyby wiedziała, że jest zajęty to by sobie darowała, ale nie wiedziała. W jej oczach wyglądało to tak, że piękna, niezależna kobieta chce zdobyć przystojnego, wolnego faceta. Co było w tym złego? No właśnie.

      Wrzesień przyszedł szybko, a z nim 18 urodziny Nailla. Pamiętam, że dzień jego urodzin był dość intensywny. Nie mieliśmy na nic czasu, wiec umówiliśmy się, że spotkamy się już na miejscu. Założyłem coś na siebie i cieszyłem się, że spędzę trochę czasu ze swoim ukochanym i ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, bez zbędnych kamer i osób.
      Wszedłem na imprezę, rozejrzałem się za Lou, ale jeszcze go nie było, wiedziałem, bo jeśli by był to nawet w tym tłumie przykuł by mój wzrok pierwszy. Wziąłem piwo do ręki, mimo, że chłopcy tego nie pochwalili gdyż jeszcze nie byłem pełnoletni, wdałem się w rozmowę z Gregiem, bratem Nialla, kiedy w końcu w progu drzwi ukazał się mój ukochany, wyglądał nieziemsko, w kolorowych spodniach i białej koszulce, to było takie typowe. Ku mojemu zaskoczeniu nie pojawił się sam, a w towarzystwie Eleanor, to jakiś kurwa kiepski żart. Odwróciłem się na pięcie, chwyciłem kolejne piwo i poszedłem na balkon.

- A Ty co, nie przywitasz się ze swoim chłopakiem? - usłyszałem głos Tomlinsona za sobą, delikatnie objął mnie od tyłu
- Kpisz sobie ze mnie? Co jest, co ona tu robi, z tobą do jasnej cholery?! - odepchnąłem go od siebie, tak że staliśmy po dwóch końcach balkonu. Nigdy nie byłem tak zdenerwowany, nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Hazz nie pij - ruszył w moja stronę, wyciągając rękę po butelkę z piwem, która trzymałem.
- Odpieprz się - przechyliłem napój i piłem go chałstami, podrażniając gardło, nie mogłem znieść tego na trzeźwo. On nie rozumiał, że problem nie jest w alkoholu, a w niej.
- Harold, natychmiast przestań - wytrącił mi butelkę z ręki, która zderzyła się z podłoga, roztrzaskując się w drobny mak.
- Co próbujesz udowodnić? Wziąłem ją ze sobą, bo chciała tu przyjść, jest moją przyjaciółką, to ty siedzisz tutaj i tutaj - wskazał najpierw na swoją głowę a później w miejsce, w którym znajduje się serce.

Nie pamietam już nic z tamtej nocy. Rozpłakałem się jak dzieciak, wtulając się jego tors, głaskał mnie uspokajająco po plecach.

- Błagam nie zostawiaj mnie, nie rób tego, proszę nie mogę żyć bez ciebie, nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj mnie - powtarzałem jak mantrę.
- Ciii Hazz - wciąż głaskał mnie po plecach i włosach - jestem tu, zawsze będę, nie zostawię cię.

Uspokoił mnie i zabrał do domu, myślałem, że to wszystko pójdzie w zapomnienie, a my będziemy ze sobą szczęśliwi.

Gdybym tylko wiedział, że to był pierwszy raz kiedy Louis Tomlinson mnie okłamał.

FallingWhere stories live. Discover now