17.

281 25 1
                                    

*2018*

Trasa była moim ukojeniem. Lekarstwem na rany, może samo w sobie było to trudne, o czym już mówiłem, ale byłem zajęty. Wszystko oby nie mieć czasu na myślenie o tym co robi, z kim jest i dlaczego wciąż nie zadzwonił. Objechałem 89 krajów i poczułem się wolny. Jakbym w końcu się uwolnił od tego uczucia, zostawiłem je we wszystkich tych krajach, cząstki swojego smutku tkwiące w zakamarkach mojego serca.Powrót do Londynu był wyzwoleniem. Nie miałem wakacji, bo wywiady, nagrania, wszystko trwało, spirala wciąż się kręciła o nadawała tempa jednak już nie tak intensywnie. Miałem przyjaciół wokół siebie, spędzałem dużo naprawdę dużo czasu z James'em, on mnie rozumiał jak nikt inny i wspierał we wszystkim. Zawsze najlepsze rady daje osoba, która zna dwie strony , to właśnie z nim piłem piwo na kanapie jednego z licznych wieczorów.

- To znalazłeś w końcu czas? - zapytał po drugim piwie.
- Miałem, ale zależy na co - westchnął zirytowany
- Wiesz doskonale co mam na myśli. Słuchałeś jego piosenki? - przeszywał mnie spojrzeniem.
- Aaaa to. To nie. - przewrócił oczami.
- Wydał ją z dobre pół roku temu, a ty dalej udajesz, że on nie istnieje.
- Bo nie istnieje - zmierzyłem go śmiertelnym wzrokiem - nie ma go w moim życiu od kiedy jest związku. - naprawdę zamierzałem postawić ma swoim, chociaż ten raz.
- Skoro jesteś taki uparty - myślałem, że zrezygnował i zaczął przeglądać swój telefon, myliłem się kiedy włączył Spotify, znalazł to czego szukał i odłożył telefon na stolik.

Is it my imagination?
Is it something that I'm taking?

Tuesday night
Glazed over eyes
Just one more pint or five
Does it even matter anyway?

Now I'm asking my friends, how I should say "I'm sorry"
They say "Lad, give it time, there's no need to worry"
And we can't even be on the phone now
And I can't even be with you alone now
Oh how, shit changes
We were in love, now we're strangers.

Should be laughing, but there's something wrong
And it hits me when the lights go on
Shit, maybe I miss you.

Piosenka leciała, a do mnie dochodziły tylko niektóre z jej wersów, bardziej skupiłem się na tym akcencie i ten głos, który tak bardzo próbowałem usunąć ze swojej głowy.

- I? - zapytał Corden po chwili ciszy, ponieważ nie doszło do mnie, że melodia dobiegła końca, a jego głos ucichł.
- Jest dobra - wstałem z kanapy, otarłem samotna łzę i ruszyłem do lodówki po kolejne piwo.
- Harry - pojawił się ze mną - ta piosenka jest do ciebie.
- Nie - zaprzeczyłem szybko - ta piosenka jest do Eleanor.
- O czym ty mówisz? - zapytał zdezorientowany.
- Napisał tę piosenkę do niej, to z nią nie był. Czułbym gdyby była do mnie
- Wiec co czułeś gdy jej słuchałeś?

Spojrzałem na niego i zmierzyłem go wzrokiem, sięgnąłem po otwieracz do szuflady, otworzyłem piwo podając mu je do ręki, a później otworzyłem następne. Przez cały ten czas nie spuszczał ze mnie wzroku, czekając.

- Nic James. Po prostu w pewnym momencie to przestało mieć znaczenie.
- Kłamiesz, widzę. Znam cię lepiej niż myślisz. - wpatrywał się we mnie ze wszechwiedzącym wzrokiem.
- Kurwa James, przestań - zrobiłem się nerwowy
- Po prostu to powiedz, jeśli powiesz to na głos, pozwolisz temu odejść, jeśli właśnie tego chcesz.
- Ale co? - wybuchłem - Że nie mogłem tego słuchać? Nie mogę słuchać jego głosu, nie mogę o nim pamiętać i nie mogę mieć dłużej nadziei, rozumiesz? Muszę wierzyć, że to było do niej, a on jest szczęśliwy.
- Kocha cię Harry - powiedział jakby o coś prosił.
- Brzmisz jak jego własna matka - uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie Jay - Jednak jest mały szkopuł w tym wszystkim, w tej całej twojej - uniosłem ręce do góry pokazując znak cudzysłowia w powietrzu i dodając słowa - spiskowej teorii. Otóż problem jest w tym, że ja nie kocham go.
- Co? - rzucił zaskoczony, patrzył na mnie zdziwionym i niedowierzającym wzrokiem.
- Słyszałeś - odparłem pewny siebie i opuściłem pomieszczenie.

Chciał mi pomóc i zdawałem sobie z tego sprawę. Problem pojawiał się w tym, że ja naprawdę wierzyłem w to, że nie powinniśmy o sobie pamiętać. A wtedy ta piosenka. Louis kochał tylko dwie osoby mnie i ją, w tym samym czasie rozstaliśmy się my i oni, więc o kim była piosenka. Moim zdaniem to było jasne, że była o niej, gdyby była o mnie to do mnie by wrócił. Kochałem go czy nie? Próbowałem sam sobie na to odpowiedzieć, bo nie wiedziałem w tamtym momencie. Uporałem się z tęsknotą i z jego brakiem, nauczyłem się żyć bez niego więc dlaczego James tak usilnie mi o nim przypominał o o tym nie przemijającym uczuciu, dlaczego po raz kolejny przywrócił mi go do głowy. Nie kochałem go. Nie mogłem.

Dlaczego więc napisałem wiadomość do niego i zmagałem się z jej wysłaniem.

„O kim jest piosenka Lou?"

Nie wysłałem. Jakim byłbym hipokrytą żądając od niego odpowiedzi, a przez ostatni rok sam wyśpiewałem całą naszą przeszłości.

Tego wieczoru doszło do mnie jedno. Okłamywałem siebie, powtarzając w kółko zdanie „nie kocham go".

FallingWhere stories live. Discover now