II

2.4K 79 5
                                    

Zapraszam na moją drugą książkę pt: "Przeznaczenie ~Draco Malfoy"!!!!!


Gdy wracałam, do domu postanowiłam się jeszcze chwile przejść po skraju pobliskiego lasku. Zatopiłam się w swoich myślach. Byłam całkowicie odcięta od świata zewnętrznego. Myślałam o mamie, o nowej szkole, wracałam wspomnieniami do przeszłości. Nagle usłyszałam krzyk i odgłos łamanych gałęzi. Przypomniałam sobie sytuacje z lasu i ataki w lasach. W tym momencie oblał mnie zimny pot, a głos utkwił mi w gardle. Po jakimś czasie odgłosy walki ucichły. Szybko się opamiętałam i pobiegłam w stronę, z której dobiegały głosy. Dla niektórych może być to dziwne, ale ja naprawdę nie bałam się tego co się tam stało. Nigdy nie bałam się, śmierci w tym momencie najważniejsze było dowiedzieć się, o co chodzi w tej sytuacji. Zobaczyłam, mężczyznę całego w krwi miał ugryzienia po całym ciele. Widziałam, że miał w ręce nóż. Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie. Pani w słuchawce powiedziała mi, że od razu zawiadomi policje. Kobieta kazała mi sprawdzić, czy mężczyzna oddycha i pilnować, żeby nie stracił przytomności. Podeszłam do niego i starałam się mu pomóc, ale po chwili byłam cała w jego krwi. Mężczyzna wił się i płakał, próbowałam go uspokoić i zatamować krwawienie, ale nie za bardzo mi to szło. Kamień spadł mi z gdy przyjechało pogotowie i policja, miałam nadzieje, że z tym człowiekiem nic nie będzie. Policja musiała mnie przesłuchać, ale nie mogłam im za bardzo pomóc, bo nic nie widziałam. Niestety musiałam zadzwonić do babci, bo policja nie pozwoliła mi wracać samej. Wiedziałam już, co się święci, babcia będzie strasznie zła i przez następne kilka dni nie wypuści mnie z domu. No, ale jak trzeba, to trzeba.
~~~~~~
Ten dzień wymęczył mnie emocjonalnie, więc postanowiłam wziąć długą odprężającą kąpiel. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Stałam na skraju lasu. Była zima. Było mi zimno. Nagle zobaczyłam światło między konarami drzewa. Postanowiła pójść do lasu w stronę tego światła. Szłam, przez las gałęzie raniły moje ramiona. Kilka razy przewróciłam się o konary i upadłam na śnieg. Byłam coraz bardziej przerażona. Zaczęłam biec. Przestałam zważać na ból i zimno chciałam tylko dotrzeć do światła. Po chwili wbiegłam, na polane zobaczyłam wielkie zwierzę. Było bardzo duże i patrzyło na mnie swoimi brązowymi oczami. Zwierzę zaczęło, biec w moją stronę instynktownie zaczęłam się instynktownie cofać. Gdy zwierzę było już blisko mnie.... obudziłam się po moich oczach ciekły łzy. Podniosłam telefon z komody była 3:20. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni po wodę. To, co mi się śniło było dość dziwne, ale zwaliłam to na stres i wróciłam do pokoju. Chciałam ponownie położyć się w spać, ale sen jakoś do mnie nie przychodził. Po jakimś czasie usnęłam.

~~~~~~~

Dni mijały, mi dość szybko aż przyszedł ten najsmutniejszy; czyli ostatni dzień wakacji. Byłam już kilka razy na zakupach z Jane i poznałam kilku jej znajomych m.in. Christiana, Kate, Rose i Mike, u którego miała się odbyć impreza. W dzień imprezy poszłam, do Jane gdzie miałyśmy się przygotować do wyjścia. Na miejscu była już Rose, a Kate miała do nas dołączyć godzinę później. Czas minął nam dość szybko, bardzo je polubiłam. Rose zdecydowała się ubrać czarną obcisłą spódniczkę, do której dołożyła różowy top opinający jej cycki. Kate założyła niebieską sukienkę, która bardzo dobrze pasowała do jej czarnych włosów, Jane założyła czarne jeansy i czerwony top. Ja postawiłam na wygodę; ubrałam czarne jeansy i żółtą bluzę, która była crop topem. Gdy wyszłyśmy, z domu wsiadłyśmy do auta Christiana, który po nasz przyjechał. Trochę się gniotłyśmy w aucie, ale było bardzo śmiesznie. Gdy dojechaliśmy do domu Mike'a i wypakowałyśmy się z auta. Miał bardzo duży dom, gdy do niego weszłyśmy, poczułam zapach alkoholu i papierosów. Dziewczyny pociągnęły mnie w stronę baru. Kate postawiła przede mną szklankę z bursztynową cieczą. Od razu wypiłam, całość krzywią się niemiłosiernie. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się na widok mojej miny. Po kilku godzinach byłam ostro wstawiona. Tańczyłam, z dziewczynami na parkiecie ocierając się o siebie. Po kolejnym drinku zrobiło mi się niedobrze i duszno, więc wyszłam na taras, który znajdował się z tyłu domu. Cały dom był otoczony lasem, więc trochę bałam się wyjść po ciemku, ale alkohol dodał mi odwagi i zaczęłam schodzić po schodkach z zamiarem przycupnięcia na jednym z nich. Nagle usłyszałam jakiś szelest dobiegający z lasu. Szybko wstałam przerażona (oczywiście na tyle szybko na ile pozwalał mi alkohol).
- Jest... tam ktośśś? - spytałam, sepleniąc.
Nikt mi nie odpowiedział. Zaczęłam iść w stronę, z której dobiegały odgłosy. Nie chciałam się za bardzo oddalać, ale ciekawość wzięła górę. Poszłam głębiej w las. Nagle poczułam ręce na moich biodrach i ktoś przerzucił, mnie sobie przez ramię z zaczął iść w głąb lasu. Zaczęłam krzyczeć, ale nie dużo to dało. Moje położenie było bardzo niewygodne. Myślałam, że zaraz zwymiotuje. Zaczęłam bić, postać po placach, ale to też nic nie dało.

Jak Wam się  podoba ten rozdział? Jak myślicie  kim jest tak postać?
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. 😍

*Wybrana przez wilkołaka* Jacob Black fanfictionDonde viven las historias. Descúbrelo ahora