XXII

924 35 4
                                    

 Ważne info na początek. 

Moim zdaniem zachowanie mojej głównej bohaterki było całkowicie bezmyślne. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tym wątkiem. Anastasia nie chciała zabić tego dziecka. Po prostu była przytłoczona tym wszystkim ( wiem, że to nie najlepsze wytłumaczenie i tu chodzi o życie dziecka, ale wolałam to wyjaśnić). I żeby nie było. Ja prywatnie jestem za wyborem i decyzja o usunięciu ciąży to prywatna sprawa. Tylko chciałam to podkreślić.

Zapraszam !

Z trudem otworzyłam oczy. Pierwsze co zauważyłam to fakt, że leże w swoim łóżku. Piekielny ból głowy nie pozwalał mi się podnieść, a w ustał, czułam suchość. Obróciłam głowę i zobaczyłam Emily. Dziewczyna patrzyła się na mnie ze złością, smutkiem i troską.
- Jak się czujesz? - spytała
- A jak mam się czuć?! - powiedziałam odrobinę za ostro
- No nie wiem?! Mam nadzieję, że okropnie, bo to, co zrobiłaś to wykroczenie przez wszystkie normy! Jak mogłaś być taka samolubna i dziecinna?! - krzyknęła
- No, a jaka niby mam być?! Mam dość bycia silną?! Nie mam dla kogo?! - gwałtownie podniosłam się nie zwracając już uwagi na ból
- NIE MASZ DLA KOGO?! - zaśmiała się - Wiele kobiet pragnęło być na twoim miejscu, a ty masz na to konkretnie wyrąbane! - krzyknęła
- Nie chciałam tego dziecka! Brzydzę się mną i nim! ON się nami brzydzi! Jak mam zaakceptować to dziecko jak go nie ma?! - zaczęłam płakać
- Nie umiesz docenić tego co masz! Tak o chciałaś skreślić życie dziecka! - wrzasnęła
Nie odpowiedziałam, na to tylko płakałam. Ona miała racje. Zachowałam się jak dziecko. Swoim bezmyślnym zachowaniem mogłam zabić moje dziecko. Dziewczyna usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po plecach.
- Przepraszam. Wiem, że ci trudno. Koszmarna ze mnie przyjaciółka - przytuliła mnie
- Nie prawda. Jesteś cudowna. To mi odwala. Powinnam wziąć się do kupy. Jak już myślę, że wszystko idzie, w dobrym kierunku to robię coś, przez co wszystko się pieprzy - powiedziałam dalej płacząc
- Dobra już koniec. Pewnie umierasz z bólu głowy - powiedziała i podała mi leki przeciwbólowe
- Tak. Dziękuję. - zażyłam leki i położyłam się
- Emmm... chciałam Ci jeszcze przekazać, że Sam wysłał ludzi w poszukiwaniu Jacoba - wolno powiedziała oczekując na moją reakcję
- Co?! Po co?! - podniosłam się tak gwałtownie, że aż zakręciło mi się w głowie - On nie chce wracać
- On musi być obecny w życiu twoim i dziecka. Musi dać ci wsparcie. Kochasz go i on na pewno ciebie też. Wpojenie nie jest na 5 minut, tylko na całe życie. Musisz mi uwierzyć. - powiedziała
- On nie chce wracać. Jakby chciał, to by to zrobił. Zniszczyłam mu życie - powiedziałam smutno.
- Uwierz mi, że nie. On po prostu nie mógł dopuścić do siebie wiadomości o twojej możliwej śmierci. Wróci i wszystko sobie wytłumaczycie - powiedziała i wyszła z domku zostawiając mnie ze swoimi własnymi myślami
~~~~~~
Miesiąc.
Miesiąc już nie ma Jacoba. Nie ma o nich żadnych wiadomości. Wielkimi krokami zbliżam się do połowy ciąży. Po sytuacji z imprezy poszłam do lekarza na kontrolę, na szczęście wszystko jest dobrze. Powoli zaczynałam myśleć o imieniu dla dziecka. Przy kolejnej wizycie miałam się dowiedzieć o płci bobasa. Starłam się nie przemęczać. Na razie nie wykazywałam oznak przyszłej śmierci. Coraz częściej się męczyłam i miałam ogromne zmiany nastroju. W każdy kolejny dzień coraz bardziej nie chciało mi się wstawać. Zmuszałam się jednak do tego. Chciałam jak najwięcej pomagać dziewczynom. Kilka razy byłam też u Cullenów. Poznałam ich śliczną córeczkę; Renesmee. Był tak bardzo podobna do swojej matki. Jak patrzyłam, jak kobieta trzyma, ją w ramionach sama zapragnęłam, aby mój mały skarb już tu był.
~~~~~~
Wreszcie nadszedł ten wyczekiwany dzień. Mogłam wreszcie dowiedzieć się płci dziecka. Chciałam sama pójść do lekarza, żeby zrobić innym niespodziankę. Bardzo się stresowałam. Gdy leżałam na wcześniej przygotowanym miejscu, a lekarz jeździł, mi po brzuchu dziwnym przyrządem czułam, że zaraz wybuchnę z tej niepewności.
- Gratuluję. Ma pani pod swoim sercem zdrową dziewczynkę - powiedział do mnie z uśmiechem
- Na prawdę?! Mogę ją zobaczyć? - spytałam podekscytowana
- Oczywiście. Proszę. - obrócił w moją stronę monitor.
Gdy patrzyłam, na moje dziecko rozpierało mną szczęście i duma. Mogłam pierwszy raz powiedzieć (do siebie w myślach).

TO MOJA CÓRECZKA

 Nie bijcie. Bardzo krótki rozdział, ale chciałam jeszcze dziś coś wstawić. Mam nadzieję, że mimo wszystko się podoba💖💖.
Propozycje na imię jakieś są?

*Wybrana przez wilkołaka* Jacob Black fanfictionWhere stories live. Discover now