X

1.1K 42 0
                                    

MARATON 2\3

Jacoba nie było już kilka dni, a ja byłam bardzo zdenerwowana. Nie było o nim żadnych wieści. Pomagałam dziewczynom z posiłkami i robiłam wszystko, aby zająć swoje myśli czymś innym niż chłopakiem. Była środa, a więc dzień w którym powinnam zanieść Jacobowi ubrania, bo według planu powinien być dzisiaj na polowaniu. Miałam przeczucie, że dzisiaj znowu go zobaczę. Moje zachowanie bardzo mnie dziwiło, nigdy bym nie pomyślała nawet o tym, że mogłabym się martwić człowiekiem, który mnie porwał. Ach... ale ja już taka jestem, mam w sobie za dużo empatii i ogromnych wyrzutów sumienia. Trudno teraz to już nie ważne. Ważne jest to aby wrócił cały i zdrowy.  Opieprzę go jak wróci. Cały dzień nie mogłam się na niczym skupić, stłukłam chyba z trzy talerze i spaliłam jajecznicę. Miałam ochotę wygadać się Emily. Ostatnio dużo rozmawiamy. Ona mnie rozumie, bo kilka razy miała taką samą sytuację z Samem. Dziś miał się też odbyć ślub Belli i Edwarda, ale nikt z wioski na niego nie poszedł. Z tego co się dowiedziałam to wataha tolerowała Cullenów tylko ze względu na Jacoba i pakt, ale jak chłopaka nie było w wiosce to nikt nie miał zamiaru przebywać w pobliżu wampirów.
~~~~~~~
Wieczorem poszłam wziąć długi ciepły prysznic i nastawiłam budzik, żeby nie zaspać. Jeśli się spóźnię to może nie przyjść. Poszłam spać bardzo podekscytowana. 

Wstałam równo z budzikiem. Przebrałam tylko dół mojej piżamy; z krótkich spodenek na dresy. Zarzuciłam na siebie jakąś pierwszą lepszą bluzę Jacoba. Wzięłam dresy dla chłopka i wyszłam z domu. Było mi bardzo zimno, ale postanowiłam nie brać nic innego do ubrania tylko skierowałam się w stronę  umówionego miejsca. Gdy byłam na miejscu poczułam kilka kropel spadających na moją głowę. Schowałam się pod drzewem, ale to nie dużo dało, bo i tak robiłam się coraz bardziej mokra. Nie chciałam zostawiać mu rzeczy, bo jak przyjdzie to będą brudne i mokre, więc schowałam je pod moją bluzę i cierpliwie czekałam. Gdy zaczęło mocniej padać zaczęłam żałować, że nie ubrałam się w coś cieplejszego. Czekałam już chyba ponad godzinę, byłam już cała mokra i zmarznięta, z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Dlaczego on nie przychodzi? Dlaczego mnie zostawił? Szybko otarłam oczy i wytrwale czekałam, już nawet nie byłam w stanie patrzeć się w ciemność lasu, bo moja wyobraźnia płatała mi figle i widziałam dużo dziwnych rzeczy. Moje powieki były coraz cięższe, ale ja się nie poddawałam. On przyjdzie! Musi....chyba, że... Nie chciałam dopuszczać do siebie żadnych smutnych myśli albo domysłów, ale było mi coraz trudniej. W pewnym momencie usłyszałam jakiś szelest, podniosłam głowę, ale gdy po raz kolejny zobaczyłam tylko ciemność, znów ją spuściłam. Po chwili przed moimi oczami pojawiły się czarne plamki, a moje nogi zrobiły się miękkie jak z waty i już nie byłam w stanie się na nich utrzymać. Przechyliłam się w bok i czekałam na spotkanie z ziemią, ale o dziwo się tak nie stało. Coś podtrzymało moje ciało od upadku. Próbowałam otworzyć oczy, ale nie byłam w stanie. Rozpięłam bluzę, aby pokazać dresy, bo jeżeli to był Jacob nie chciałam, żeby zmarzł. Po chwili zostałam wzięta na ręce i poczułam przyjemne znajome ciepło. Znałam właściciela tego daru (mam namyśli jego cudowne 40°C*Autorka). Uśmiechnęłam się, po moim policzku spłynęła jedna łza, ale nie ze smutku, ale ze szczęścia. Wiedziałam, że jestem już bezpieczna. 
Chłopak zaniósł mnie do domu i delikatnie położył na łóżku.
- Ana otwórz oczy - poprosił
Uniosłam powieki, ale nie trwało to długo.
- Ana musisz  się przebrać, bo musisz się ogrzać - powiedział
Wydałam z siebie tylko jakiś niezrozumiały pomruk.
- Jebać to - przeklną i zaczął powoli zdejmować ze mnie ubrania - hej Anastasia mów do mnie i pod żadnym pozorem nie zasypiaj - powiedział i lekko mną potrząsnął. 
Jego ręce cały czas ściągały ze mnie ubrania zostawiając na mojej skórze ciepłe ślady.
- Wróciłeś - wyszeptałam
- Oczywiście, że tak. Dlaczego miałbym nie wrócić? Nie zostawił bym Ciebie - powiedział i popatrzył się w moje oczy.
Po moim policzku spłynęło kilka łez. Nie wiem dlaczego się tak martwiłam. 
Wreszcie chłopak skończył mnie przebierać i okrył mnie kołdrą. Skierował się do drzwi od sypialni, ale ja go zawołałam:
- Gdzie idziesz? Zostawiasz mnie?
Jacob uśmiechną się.
- Idę się przebrać w suche ubrania. Zaraz wrócę - powiedział i podszedł do mnie aby pocałował mnie w czoło -  i.... obiecuję, że już nigdy Cię nie zostawię.
Kolejny raz się uśmiechną i wyszedł z pokoju, a ja przewróciłam się na bok i próbowałam zagrzać moje zziębnięte ciało. Po chwili materac po drugiej ugiął się pod wpływem ciężaru. Nie przestraszyłam się bo wiedziałam kto to. Chłopak oplótł mnie swoimi rękami i tylko wyszeptał:
- Dobranoc - i pocałował mnie w płatek ucha

Powiem Wam szczerzę, że uch.... jestem pod wrażeniem tego co napisałam.

Mam nadzieję, że Wam też się podoba. Zastosowałam się do rad pewnej osóbki na wattpadzie i wprowadziłam trochę emocji między głównych bohaterów. Dajcie mi znać czy Wam się podoba. Jak zawsze zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.

 <3

*Wybrana przez wilkołaka* Jacob Black fanfictionWhere stories live. Discover now