for

2K 131 12
                                    

POV JIMIN            data publikacji: 06.11.2020

No i zaczęły się męczarnie. Zadzwonił ten głupi budzik. Pomimo tego, że była dopiero 7:00 ja już dawno nie spałem. Obudziłem się w środku nocy, a potem przez stres związany z dzisiejszym dniem nie mogłem zasnąć. Bardzo się bałem. Wyłączyłem niechętnie budzik, ale nadal nie miałem zamiaru wstać z łóżka. W głowię miałem tylko nadzieję, że mama zaspała, przez co spóźnimy się do mojej szkoły i będę mógł przewlec ten okropny dzień na inny. Niestety tak się nie stało. Jakieś 5 minut później pełna energii mama weszła do mojego pokoju z uśmiechem na twarzy.

-Jiminie! Wstawaj. Musisz przygotować się do szkoły! Ogarnij się i ubierz, a ja lece ci zrobić śniadanie. - po tych słowach wyszła.

Niechętnie podniosłem się do siadu, ale po paru sekundach zwykłego siedzenia w milczeniu, znowu opadłem na łóżko i przymknąłem oczy, zastanawiając się co zrobić, żeby jednak nie pójść do szkoły. Może bym coś wymyślił, gdyby nie osoba, która przerwała mi myślenie. Do pokoju znowu weszła mama, a teraz to już chyba lepszym określeniem było wbiegła. Popatrzyła na mnie surowym wzrokiem i cała pozytywna energia, którą tu wniosła 5 minut temu, gdy przyszła za pierwszym razem prysła.

-Jimin! Miałeś wstawać! Musisz iść do szkoły!

-Ale naprawdę muszę?

-Co to za pytanie? Oczywiście, że musisz! Wstawaj!

-Ja się boję mamo...

Teraz mama trochę złagodniała. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Po chwili podeszła i usiadła obok mnie. Niedługo po tym przytuliła mnie do siebie.

-Jimin... Wiem, że jest ci trudno i się boisz, ale musisz chociaż spróbować. Obiecuję ci na małego paluszka, że jeżeli naprawdę coś się stanie i do mnie zadzwonisz to od razu, bez względu na to co robię, rzucę to i po ciebie przyjdę. - mówiąc to wystawiła swojego małego palca w moją stronę, a ja po chwili namysłu przyłożyłem do jej palca swojego na znak przypieczętowania jej obietnicy. -Musisz być dzielny, a przynajmniej spróbować. Teraz to i tak się spóźnimy, ale nie oznacza to, że tam nie pojedziesz. I tak na początku musimy załatwić jeszcze parę spraw z dyrektorką, a potem jakaś dziewczyna ma cię oprowadzić po szkolę więc parę lekcji ci przeminie. Wierzę, że sobie poradzisz, a teraz się zbieraj, bo nie mamy czasu.

Szczerze przyznam, że słowa mamy trochę dodały mi otuchy, ale nadal nie byłem przekonany do normalnej szkoły. Pomimo mojej niechęci, której towarzyszył strach wstałem i zacząłem wykonywać moją poranną rutynę. Później zjadłem śniadanie przygotowane przez moją mamę. Wsiadłem do samochodu na przednie miejsce obok kobiety. Mimo wcześniejszej pewności mamy, że się spóźnimy tak jednak nie było. Byliśmy nawet przed czasem. O dotarciu do celu zostałem poinformowany słowami „to tutaj". Wyjrzałem przez okno i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki budynek. Szkoła była ogromna. Dobrze, że ktoś ma mnie po niej oprowadzić, bo napewno bym się zgubił. Patrzyłem chwilę przez okno oglądając budynek, ale potem dostrzegłem grupkę chłopaków - najprawdopodobniej przyjaciół - siedzących przed szkołą i rozmawiających. Żaden z nich nawet na mnie nie spojrzał, a ja już poczułem jak przeszedł mnie dreszcz. Chłopaków było chyba dziesięciu. Momentalnie zbladłem i odwróciłem wzrok od okna.

-Jimin, wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona mama, najprawdopodobniej dostrzegając jak moja i tak już jasna cera blednieje. Bałem się jak cholera.

-Za dużo ich, nie chcę tam iść. Gdzie jest Taehyung? - powiedziałem drżącym, przestraszonym głosem.

-Jimin, poradzisz sobie. Taehyung pewnie jest w swojej klasie. Przyjdzie do ciebie na przerwie, a teraz chodź i po prostu nie patrz na tych chłopaków.

Androphobia // JikookWhere stories live. Discover now