7. Myślałaś kiedyś, że będziesz spała u Wooda, w samej bieliźnie i jego bluzce?

2K 84 80
                                    

Gdy moje oczy zaczęły się powoli ale ciężko otwierać, widziałam rozmazany obraz pokoju szpitalnego. Odkręcając głowę w stronę okna, zauważyłam tatę, który siedzi z twarzą w rękach.

-Tato?- wyszeptałam.

Od razu zerwał się i przybliżył do mojego łóżka. Zaczął mi zadawać pytania typu "Wiesz gdzie jesteś?" "Pamiętasz co się stało?", a ręce mu się trzęsły. Pamiętałam większość wydarzeń, ale pod koniec widziałam wszystko jakby za mgłą.

-Jak tu trafiłam?- przymykałam oczy co chwile z bezsilności.

-Ten chłopak... Justin? Albo Jacob? Tak chyba tak. Zadzwonił po pogotowie od razu jak cię znalazł.

-Jest tutaj?- chciałam usiąść, więc podparłam się rękami, zauważając, że jestem podpięta pod kroplówkę. Ręce od razu mi się osunęły w dół, nie miałam siły nawet wysoko ich podnieść.

-Jest, przed salą. Ale siedź spokojnie i nie nadwyrężaj się.-oznajmił mi, przez co poczułam niepokój, ale szczerze nie znałam jego pochodzenia. Bałam się, bardziej o to czy jest zły, niż o to czy nic mi nie jest.

Po krótkiej rozmowie z tatą poprosiłam, aby pozwolił mi porozmawiać z Jacobem. Po kilku minutach moich ciągłych próśb, wpuścił go na dziesięć minut, bo uznał, że musze dużo odpoczywać.

-Jacob...- chciałam ponownie podnieść się chociaż trochę, ale tak samo jak przedtem moje ręce odmówiły posłuszeństwa.

-Leż...- usiadł na krześle z drugiej strony.

Panowała przez chwilę cisza, ale nie mogłam z nią wytrzymać.

-Jesteś zły?-powiedziałam pod nosem.

-Dlaczego?-zapytał, a ja podniosłam leniwie wzrok i wygięłam brew pytająco.- Dlaczego to zrobiłaś?

-Ja... ja nie wiem.- przetarł twarz dłońmi.- Ja naprawdę nie chciałam, nie kontrolowałam się. Przepraszam...

-Nie wiesz jakie to było uczucie, gdy nie odpowiadałaś za tych zamkniętych drzwi.- mówił ciągle patrząc w ziemie.- Nie wiesz jakie to było uczucie, znaleźć cię na tej zimnej podłodze, z tabletkami w ustach. Nie masz kurwa pojęcia jak to było słuchać jak twoje serce przestaje bić!- podniósł agresywnie wzrok na mnie, nie wiem czy on był pełny bólu czy nienawiści za to co zrobiłam.

-Nie chciałam... uwierz mi...- lekko dotknęłam jego dłoni, która była w zasięgu mojej obolałej ręki, poczułam jak momentalnie cały się spina.

-Co wtedy czułaś?- powiedział oschle, nie zrozumiałam jego intencji, ale nie chciałam go bardziej denerwować, więc wprost mu odpowiedziałam.

-Niektóre wydarzenia pamiętam jak przez mgłę, ale gdy wzięłam te tabletki do buzi... połykałam je jedna za drugą, nie mogłam przestać, nie mogłam się kontrolować, nie mogłam... po prostu nic. - ciągle obserwowałam jego mimikę twarzy, aby wyłapać to co on czuje.- I wtedy to się dzieje. Ten moment, gdy twój oddech zaczyna zwalniać. Czujesz, że za każdym razem, gdy oddychasz, wydychasz cały tlen, który masz. I wszystko się zatrzymuje, twoje serce, twoje płuca, a na końcu mózg. I wszystko co czujesz... pragniesz... chcesz zapomnieć... to wszystko jakby tonie gdzieś, a ty nie umiesz pływać, aby to zachować...

Jacob wstał raptownie i wyszedł, zostawiając mnie bez słowa.

-Jacob! Zostań!- krzyczałam, suwając nogi z łózka, aby wybiec za nim.- Zaczekaj!- moje nogi odpadły na ziemię, a moje całe ciało razem z nimi. Nie byłam w stanie się podnieść.

Tata wbiegł w tej samej chwili, gdy próbowałam oderwać kroplówkę z ręki i klęknął przy mnie, aby mnie uspokoić.

-Ja musze iść za nim! Muszę.- próbowałam się podnieść opierając się o tatę, ale jego ciało stawiało opór, z większą siłą położył mnie na łóżku szpitalnym. - Tato proszę! Pozwól mi...

Don't let me dieKde žijí příběhy. Začni objevovat