6.Musi ją od siebie odsunąć, aby jej nie zniszczyć.

1.9K 82 73
                                    

Zaczął podchodzić bliżej, z każdym jego krokiem w moją stronę czułam gorący gniew wydobywający się z niego. Ostatecznie znalazł się na tyle blisko, że jego oddech parzył mnie w skórę, nachylił się na bardzo niebezpieczną odległość naszych ust, dzielił je tylko gorący oddech.

Moje oczy zatrzepotały blisko, kiedy nachylił się, jego nos ocierał się o mój. Jego oddech wachluje moją twarz, a moje oczy pozostają zamknięte. Moje usta były lekko rozchylone, drażnił moje zmysły. Wspięłam się leciutko na palce, aby dosięgnąć do jego warg, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale pragnęłam go, potrzebowałam przycisnąć swoje usta do jego. Gdy uchyliłam lekko powieki, zauważyłam, jak przygryza dolną wargę i spogląda na moją, zanim jego oczy skanują moje ciało i pojawia się uśmieszek, a wraz z nim palec na moich ustach.


-Skoro jak widzę, wiesz czego chcesz, to zastanów się tylko nad sobą.- odsunął się od mnie na kilka kroków.


-Co to kurwa miało być?!- zaskoczyłam się odpowiedzią blondyna.


-Myślałaś, że to na poważnie? Nie zapominaj jaki jestem.


-Jesteś popierdolony, po co ci zaufałam?!- zła na siebie wrzeszczałam na parkingu. 


-Uważaj na słowa McKenzie.-odezwał się po nazwisku, jak robił to przez kilka lat w szkole, za nim zaczął mnie zauważać.


-Spierdalaj!- odwróciłam się na pięcie i pokazałam raczej nie pozdrawiający gest.


-Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy, pamiętaj.- usłyszałam jak za mną piszczy otwierający się samochód. 


Nie mam siły na jego humorki, jest naprawdę dziwny, ode chciało mi się iść do szkoły. Uznałam ze wrócę do domu, tata może mnie usprawiedliwi po tych okropnych wydarzeniach.

Szłam po chodniku, myślałam, że wybuchnę, próbowałam się uspokoić i prawie mi się to udało ale akurat musiał przejechać samochód i ochlapać mnie wodą z kałuży. Przeklęłam pod nosem i wróciłam do drogi powrotnej.

Gdy doszłam do domu, widziałam tylko zaparkowany samochód taty i z jakiegoś powodu mnie to cieszyło. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam go na fotelu z ręką na skroniach.

-Hej wróciłam, wszystko okej?- zaczęłam zdejmować trampki, a tata podniósł się z wymuszonym uśmiechem i zaczął iść w moją stronę.

-Tak skarbie, małe problemy z mamą.- złapał mnie za ramię, aby jak sądzę dodać mi otuchy.

-Ale ja nie jestem już dzieckiem, możesz mi powiedzieć co się dzieje?

Usiadł na krześle kuchennym za razem zmywając nieszczery uśmiech. Wiedziałam, że naprawdę się martwi dlatego chciałam poświęcić mu czas.

-Nie wiem czy mama wróci do domu...- potarł sobie lewą skroń.

-Czy to przez mnie?- zapytałam siadając obok niego.

-Oczywiście, że nie... to przez wszystko co się ostatnio dzieje.- jego głos cichł z każdym wypowiedzianym słowem.

-Ona zawsze była trudna, przejdzie jej. Powiedz kiedy masz zamiar odebrać Georga?-zapytałam, aby dać mu promyk nadziei, zawsze się cieszy, że nas widzi razem.

-Oh... musisz coś wiedzieć.-jego ton głosu wystraszył mnie na tyle, że zaczęłam słyszeć bicie serca. W głowie miałam najciemniejsze scenariusze.-On... - zaczął się jąkać jakby chciał coś wymyśleć.- Świetnie bawi się z swoim kuzynem i nie chce wracać.-wypluł słowa.

-Nie kłam, dobrze wiemy oboje, że nie lubi Mateo, o co tu chodzi?- podniosłam się z krzesła, czując jak emocje mnie wypełniają.

-Oh, no dobrze... mama uważa, że masz na niego zły wpływ i chce go od ciebie izolować...- zacisnęłam pięść, słowa taty mnie naprawdę zabolały.- George nie chce jeść, abyś ty miała więcej jedzenia...

Don't let me dieWhere stories live. Discover now