Otworzyłam szeroko oczy przez hałasy dochodzące z salonu. Nie wiedziałam co się tam działo. Grał telewizor czy to się naprawdę działo?
- N - Nate? - spytałam niepewnie. Było już dość późno, a gdy ostatnio widziałam chłopaka to wyszedł do pracy podpisać tylko jakieś papiery. Wrócił już?
Przesunęłam się na łóżku, chcąc za moment wstać i dowiedzieć się o co chodziło, jednak szybko moje plany zostały pokrzyżowane, gdy ktoś złapał za klamkę od sypialni. Szybko ją puścił, a potem był tylko dźwięk złamanej kości. Wzdrygnęłam się, nie wiedząc co teraz powinnam zrobić. Co z Georgem?
Szybko złapałam telefon i zadzwoniłam do jedynej osoby, która w takiej chwili przyszła mi do głowy.
- Tak, skarbie? St..?
- Ktoś jest w domu - syknęłam cicho. Byłam przerażona i naprawdę nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić.
- Co?
- Nie mam pojęcia co tam się dzieje. Ktoś się bije w salonie - przetarłam czoło, po czym wzdrygnęłam się słysząc brzdęk rozbitego szkła.
- Nie wychodź z pokoju, za kilka minut będę. Zastaw czymś drzwi - mówił szybko. Dopiero teraz w tle usłyszałam trąbienie innych aut. - Ja zadzwonię na policję i błagam, uważaj na siebie - poprosił.
- Kocham Cię - szepnęłam, po czym szybko się rozłączyłam. Nie wiedziałam co zrobić. Nawet nie przychodziło mi nic do głowy czym mogłabym zastawić drzwi. Zanim zapanowała kompletna cisza, usłyszałam huk jakby coś się roztrzaskało. Cały czas nasłuchiwałam czegokolwiek, jednak nie słyszałam nawet drgnięcia. Potem usłyszałam kroki i ktoś złapał za klamkę do sypialni. Otworzyłam szeroko oczy, czując jak moje serce nagle przyśpieszyło. Pierwszym moim odruchem było złapanie książki, która leżała na szafce nocnej. Nie miałam pojęcia jak miałabym się nią obronić, jednak nic lepszego nie miałam pod ręką. To, że wciąż nie chodziłam o własnych siłach nie pomagało mi w tej sytuacji.
Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to George otworzył drzwi. Nie wyglądał najlepiej.
- Wszystko dobrze? - spytał delikatnie uchylając drzwi jakby nie chciał, abym zauważyła co znajdowało się za nim.
- Co się stało? - spytałam, łapiąc za kule, które leżały obok łóżka.
- Proszę nie wstawać, zająłem się problemem. Dzwoniła Pani po policję? - spytał mężczyzna.
- Nate zadzwonił, zaraz tu będzie
- To dobrze - przytaknął głową. Wstałam podpierając się na kulach, po czym ruszyłam w kierunku mężczyzny. - To nie jest dobry pomysł - stwierdził, gdy stanęłam przed nim licząc na to, że mnie przepuści.
- Weź sobie lód z zamrażarki - spojrzałam na niego znacząco, na co on niepewnie mnie przepuścił, po czym ruszył do kuchni.
- Jeszcze jakiś czas będą nieprzytomni - poinformował, gdy zaczęłam się rozglądać po salonie. Wszystko wyglądało fatalnie. Potłuczone szklanki, podwinięty i zakrwawiony dywan, rozwalony stół, w którego strzępach leżał nieprzytomny i nieźle poobijany mężczyzna. Kanapa była przesunięta i cała w krwi, a drugi mężczyzna leżał u jej podnóża.
- Żyją? - spytałam niepewnie. Nie byłam pewna dlaczego to mnie interesowało. Przecież chcieli mnie najpewniej zabić. Taka już najwyraźniej byłam.
- Tak, są tylko trochę poobijani - powiedział, po czym syknął, gdy przyłożył lód do sinego policzka.
Dosłownie sekundę później drzwi otworzyły się z zamachem, a przez nie wpadł Nate, który gdy tylko mnie zauważył przytulił na tyle mocno, że żebra mnie zabolały, jednak zignorowałam to wtulając się w niego.
- Tak bardzo się martwiłem - powiedział, całując mnie w czubek głowy. - Coś Ci zrobili? - spytał, odsuwając się na wyciągnięcie dłoni, po czym zaczął z uwagą oglądać moją twarz.
- Wszystko dobrze - odparłam. - Dzięki George'owi - przyznałam z delikatnym uśmiechem. Nate ponownie przytulił mnie do siebie, a moment później do mieszkania wbiegło dwóch policjantów, a kolejną minutę później dwóch ratowników medycznych. Zapanował istny chaos i już nie nadążałam za tym co się działo. W jednej chwili policjanci mnie o wszystko wypytywali, a w drugiej Nate dziękował George'owi. W jeszcze kolejnej przyjechały dwie karetki, które zajęły się nieprzytomnymi mężczyznami, gdy ta pierwsza zajmowała się Georgem. Policjanci chcieli mnie jeszcze zabrać na komisariat, abym tam złożyła zeznania, ale Nate skutecznie wybił im ten pomysł z głowy. Zamiast tego miałam przyjechać tam jutro o 11. Gdy okazało się, że ratownicy zabiorą George'a do szpitala, Nate od razu zadzwonił do firmy ochroniarskiej, która miała przysłać nam zastępstwo za jakąś godzinę.
Gdy pół godziny później w mieszkaniu zostaliśmy sami, odetchnęłam z ulgą. Nie przepadałam za takim tłokiem, a już na pewno nie, gdy w około było pełno krwi i ciągle gdzieś na ziemi leżały odłamki szła, czy strzępy ze stołu. Oczywiście ja miałam zakaz zbliżania się do tego wszystkiego. Westchnęłam.
Przecież nie jestem dzieckiem!
Gdy chwilę później ktoś zapukał do drzwi oczywiście to Nate poszedł je otworzyć. Byłam pewna, że to nowy ochroniarz. Nie sądziłam, że jeszcze dzisiaj by zaatakowali, więc jak dla mnie nie było potrzeby, aby ściągać go jeszcze dzisiaj, ale mimo wszystko czułam się dzięki temu bezpieczniej.
- Co ty tu robisz? - spytał chłopak, więc natężyłam zmysł słuchu. Aktualnie siedziałam na blacie w kuchni, bo skoro nie chciałam iść do sypialni to Nate uznał, że to jedyne bezpieczne miejsce, gdzie nie ma szkła czy strzępek drewna. Zdecydowanie był nadopiekuńczy.
- Jestem w ciąży - powiedziała Lucy, na co czułam jak po moich plecach przebiegły dreszcze.
- A co mi do tego? - spytał chłopak. Nie brzmiał na ani trochę zdenerwowanego.
- Jak to co? To twoje dziecko - przymknęłam oczy, zaciskając dłonie na krawędzi blatu.
Jak mogła tak kłamać?
Byłabym w stanie uwierzyć w to, że połączyło go coś z jakąś kobietą, ale na pewno nie z nią. Nienawidził jej o czym mówił chociażby ton jakim się do niej zwracał.
- Najpierw musiałbym się z Tobą przespać - stwierdził, a w jego głosie wyczułam jakąś odrazę. - A oboje wiemy, że do tego nie doszło - potem był tylko trzask drzwi. Słyszałam kroki, a po chwili zobaczyłam chłopaka, który ruszył w moim kierunku. Nie wierzyłam w to co mówiła. Pomimo tego wszystkiego Nate był spokojny, za spokojny, gdyby miał kłamać. - Skarbie.. - zaczął, gdy stanął przede mną. Przerwałam mu, przyciskając swoje usta do tych jego. Nie tknął jej. Byłam tego pewna.

YOU ARE READING
Kiss Me Boy
Romance- Chcesz tego? - szepnął niskim głosem. Oboje mieliśmy wbity wzrok w swoje usta. Obserwowałam jak je zagryza, oblizuje czy chociażby porusza. - Nie powinniśmy - szepnęłam równie cicho. - Dlaczego? - ułożył dłoń na moim policzku po czym pogłaskał g...