Przy jej łóżku panował taki chaos, że nie byłem w stanie nic zobaczyć przez okienko w drzwiach.
- Musisz walczyć, skarbie - szepnąłem do siebie, opierając się pięściami o drzwi.
Od 15 minut siedziałem pod tą cholerną salą. Do tej pory nie dostałem żadnych informacji. Odchodziłem już od zmysłów.
Co tam się do cholery dzieje? Czemu to trwa tak długo?
Z sali wciąż dochodziły krzyki pielęgniarek jak i lekarza. Próbowałem zobaczyć coś przez okienko, jednak przy łóżku było tak wiele osób, że to było niemożliwe.
Zdawałem sobie sprawę, że jeśli by było dobrze to już by wyszli, ale wciąż wierzyłem, że wszystko się jeszcze ułoży.
Musiałem czymś zająć głowę, bo czułem już jak zaczynam świrować. Wyciągnąłem telefon z kieszeni po czym napisałem krótkiego SMS'a.
Nate: Niech Pan przyjedzie do szpitala przy Holve Slep. Chodzi o Kate.
Schowałem telefon, ignorując kilka wiadomości, które jak na zawołanie przyszły. Wszystkie zignorowałam.
Wpatrywałem się w te cholerne drzwi, czekając aż ktoś w końcu wyjdzie i powie mi co się stało, i co z Kate.
Sam już do końca nie byłem pewien czy byłem bardziej wściekły na siebie i na tego, kto to zrobił czy załamany stanem dziewczyny. Wiedziałem tylko, że nie mogłem jej stracić.
Kilka minut później z sali wyszedł lekarz, więc wstałem prostując ciało.
- Sytuacja opanowana - odparł, cicho wzdychając. - Zadzwonił Pan po rodziców? - spytał, kierując swój wzrok na moją twarz.
- Jej ojciec będzie niedługo - odparłem z krzywym uśmiechem. - Może mi Pan powiedzieć coś więcej? - zacisnąłem usta, zagryzając wewnętrzną część policzka.
- Niestety nie jest Pan z rodziny - wzruszył ramionami. - Proszę nie męczyć pacjentki - kiwnął głową, po czym odszedł. Westchnąłem.
Wkurzało mnie to, że nic nie wiedziałem. Byłem pewien, że Marc mi nie da dostępu do informacji. Musiałem wiedzieć co z moim skarbem.
Wszedłem do sali, od razu siadając na krzesełku przy jej łóżku. Pałętały się tu jeszcze dwie pielęgniarki. Jedna z nich zmieniała opatrunek na głowie Kate, a druga zajmowała się jakąś starszą kobietą.
Objąłem dłoń dziewczyny swoją, po czym zacząłem ją głaskać kciukiem.
- Wróć do mnie, skarbie - szepnąłem obserwując jej zamknięte oczy. Liczyłem na to, że je otworzy, a ja ponownie będę miał okazję, aby ujrzeć ich kolor.
Niespodziewanie obok mnie stanął bezdomny, który siedział pod salą operacyjną.
- Wie Pan co z nią? - spytał z lekką chrypką w głosie. Szybko odkaszlnął.
- Kim Pan jest? - spytałem, nie odrywając wzroku od twarzy dziewczyny. Nie mogłem przegapić momentu, w którym ponownie na mnie spojrzy.
- To ja ją znalazłem - odparł. W końcu podniosłem na niego wzrok. Obserwowałem jego twarz doszukując się kłamstwa czy chociażby kpiny, jednak nic nie znalazłem.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się delikatnie, tylko na tyle było mnie stać. - Wiem tylko, że jest źle - zacisnąłem usta.
Musisz walczyć, skarbie.
- Wie Pan może kto to zrobił? - spytałem, powracając wzrokiem do dziewczyny.
- Nie widziałem zbyt wiele - odparł. - Ale wszystko powiedziałem policji.

YOU ARE READING
Kiss Me Boy
Romance- Chcesz tego? - szepnął niskim głosem. Oboje mieliśmy wbity wzrok w swoje usta. Obserwowałam jak je zagryza, oblizuje czy chociażby porusza. - Nie powinniśmy - szepnęłam równie cicho. - Dlaczego? - ułożył dłoń na moim policzku po czym pogłaskał g...