- To już chyba lekka przesada - stwierdziłam patrząc jednoznacznie na Nate'a.
- Nie podoba Ci się? - spytał przyglądając się ubranku.
- Są śliczne, ale nie uważasz, że to trochę dużo? - spojrzałam znacząco na wypchany po brzegi koszyk - jeszcze w domu jest sporo ubranek
- Tego nigdy nie jest za wiele - pocałował mnie w policzek po czym wrzucił śpiochy do koszyka. Wywróciłam oczami.
- Za bardzo ją rozpieszczasz - stwierdziłam unosząc brew.
- To przecież moja krew - uśmiechnął się obejmując mnie ramieniem. - Moja mała księżniczka - pocałował mnie w czoło po czym ruszył do kasy. Wywróciłam oczami. Jasne, że potrzebowaliśmy ubranek, ale mieliśmy ich mnóstwo i jakoś nie sądziłam, żeby tyle było potrzebnych dla niemowlęcia.
Odkąd dowiedzieliśmy się, że to córeczka Nate kompletnie ześwirował i już zdążył poinformować o tym cały świat. Naprawdę super, że się cieszył, ale jednocześnie przytłaczało mnie to wszystko. Jak tylko zaczynałam myśleć o tym jak bardzo zmieni się nasze życie to zaczynała mnie głowa boleć. Nie miałam pojęcia jak to zrobimy. Przecież Nate pracował, a ja chodziłam do szkoły i kto niby w tym czasie zajmowałby się dzieckiem? Chłopak wiele razy mówił, że będzie pracował z domu i to dla niego żaden problem, no ale jak to niby miałoby wyglądać? Przecież dziecko pewnie będzie cały czas płakać, więc jak on miałby pracować? Zresztą nie wyobrażałam sobie tego, że on miałby się tak poświęcać. Miałam w planach dowiedzenie się czy możliwe są lekcje z domu albo, żebym sama uczyła się w domu i tylko przychodziła na napisanie sprawdzianu. Nie widziałam innej opcji.
Dopiero do rzeczywistości przywołały mnie maślane oczka kasjerki. Uniosłam brew. To wydawało mi się nawet zabawne, ale jak to ja musiałam jej pokazać do kogo on należy, więc wyciągnęłam dłoń, na której był pierścionek po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Śliczny, prawda? - kobietę kompletnie na moment zatkało jednak szybko pokiwała głową zgadzając się ze mną. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Nate'a.
- Co to było? - spytał, gdy już opuściliśmy sklep i zmierzaliśmy do wyjścia z centrum handlowego.
- Nic? - uśmiechnęłam się niewinnie. - Po co robić jej zbędne nadzieje? - chłopak prychnął jednak zanim zdążył coś powiedzieć, mój telefon się rozdzwonił. Westchnęłam. Wyciągnęłam telefon, a gdy zauważyłam, że to Will od razu odebrałam. - Co tam?
- Sarah rodzi
- Co? Już? - na potwierdzenie właśnie w tym momencie usłyszałam krzyk Sarah. - Już jedziemy - powiedziałam szybko, a sekundę później połączenie zostało zakończone.
- Co jest? - spytał Nate.
- Sarah rodzi - odparłam zszokowana odsuwając telefon od ucha. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież ja się jeszcze na to psychicznie nie przygotowałam. To było za szybko.
***
- Co z nią? - spytałam lekarza, który wyszedł z sali porodowej. Oczywiście nie chcieli mnie na nią wpuścić i tylko Nate mnie powstrzymał przed zaatakowaniem lekarza.
- Wszystko w porządku - odparł z uśmiechem. - Musi tylko odpocząć, dziecko też ma się dobrze - powiedział po czym nas wyminął i ruszył korytarzem. Ignorując wszystkie jego zakazy i całe gadanie weszłam do sali. Od razu poczułam pod powiekami łzy, gdy tylko zobaczyłam Sarah tulącą do siebie córeczkę. Te dziecko już z pewnością skradło serca wszystkich w tym pomieszczeniu. Podeszłam do łóżka po czym uśmiechnęłam się widząc jak małymi piąstkami przeciera oczka. To był zdecydowanie najsłodszy widok jaki widziałam.
- Cześć maluchu - uśmiechnęłam się szeroko głaszcząc szkraba po policzku. - Jak dacie jej na imię? - spytałam podnosząc wzrok na Sarah, a potem przenosząc go na Will'a. Wiedziałam, że mieli naprawdę niezły problem z wybraniem imienia i do wczoraj jeszcze nie umieli się zdecydować. Oboje się uśmiechnęli po czym Sarah odparła
- Natalie, mała Natalie - wysunęła dłoń do dziecka, a ta od razu zacisnęła dłoń na jej palcu. To był naprawdę rozczulający widok. W tym momencie wiedziałam, że zrobię wszystko, aby ją uszczęśliwić.
Podniosłam wzrok na Nate'a, któremu też się oczy świeciły. Objął mnie ramieniem po czym pocałował w skroń.
- Zostawmy ich samych - powiedział mi na ucho na co zmrużyłam oczy jednak po chwili uznałam, że to nie taki głupi pomysł i wyszłam, a zaraz za mną Nate. Usiadłam pod salą po czym oparłam się plecami o chłodną ścianę. Chłopak ukucnął przede mną po czym złapał moją dłoń w swoją i pocałował jej wierzch. Podwinął delikatnie moją koszulkę po czym pocałował mnie w brzuch. - Już niedługo ty też będziesz z nami - uśmiechnął się naprawdę szeroko. - Nie mogę się już doczekać

YOU ARE READING
Kiss Me Boy
Romance- Chcesz tego? - szepnął niskim głosem. Oboje mieliśmy wbity wzrok w swoje usta. Obserwowałam jak je zagryza, oblizuje czy chociażby porusza. - Nie powinniśmy - szepnęłam równie cicho. - Dlaczego? - ułożył dłoń na moim policzku po czym pogłaskał g...