Nasze życie zaczynało się już powoli układać. Nie mieliśmy większych problemów czy zmartwień. Wspieraliśmy się i kochaliśmy. Czułam się przy nim naprawdę bezpiecznie i cholernie dobrze. W końcu czułam, że było tak jak powinno.
- Nate! - krzyknęłam zakrywając dłońmi obiektyw. - Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie nagrywał mnie w tym stanie? - pisnęłam i tak jak co ranka zaśmiałam się głośno, gdy ten zaczął całować mnie po policzku, nosie, a na samym końcu w usta. To już była nasza codzienna rutyna odkąd tylko wymyślił sobie, że będzie nas nagrywać, aby kiedyś pokazać to naszym dzieciom. To było naprawdę kreatywne i ogólnie podobał mi się ten pomysł, ale problem był w tym, że najczęściej robił to, gdy nie byłam w najlepszym stanie wizualnym np. z samego rana.
- Zawsze jesteś piękna - uśmiechnął się po czym ponownie mnie pocałował. Uśmiechnęłam się pod nosem. Na całe szczęście już przestałam się rumienić od każdego jego komplementu, bo było ich dziennie tak wiele, że przez pół dnia byłam czerwona. Mimo tego moje serce i tak za każdym razem przyśpieszało, a uśmiech pojawiał się na ustach. Tylko on potrafił sprawić, że tak reagowałam.
Mimo upływu czasu moje uczucia do niego nie malały. Właściwie miałam wrażenie, że każdego dnia coraz bardziej rosły o ile to było w ogóle możliwe.
- Kocham Cię - szepnęłam podnosząc wzrok na jego oczy.
- Ja Ciebie też skarbie - krótko mnie pocałował szeroko się uśmiechając. - Ale teraz musisz się zbierać, bo się do szkoły spóźnisz - pogłaskał mnie po policzku. Westchnęłam. Kompletnie o tym zapomniałam. Właśnie dzisiaj zaczynałam ostatni rok szkoły. W zeszłym roku zdałam zapewne tylko dlatego, że nauczyciele byli mega wyrozumiali i dawali mi poprawiać wszystko do ostatniego dnia.
Uśmiechnęłam się do chłopaka po czym szybko wybrałam ubrania i ruszyłam do łazienki.
- Kate? - usłyszałam za sobą, gdy złapałam za klamkę. Odwróciłam się w kierunku Nate'a.
- Uśmiech, proszę - uśmiechnął się szeroko na co tylko zmrużyłam brwi, a potem weszłam do pomieszczenia słysząc jeszcze głośny śmiech chłopaka. Znów czułam motyle w brzuchu. Kochałam słuchać jak się śmieje.
Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i ubrałam w standardowy strój galowy, który oczywiście składał się z białej koszuli i spódnicy przed kolano po czym zeszłam na dół.
- Dzisiaj się nie popiszesz? - uśmiechnęłam się z przekąsem, gdy chłopak podał mi paczkę płatków.
- Hahaha, bardzo śmieszne - wypiął mi język po czym zalał mi mleko do talerza. Uśmiechnęłam się.
- Próbowałem, co poradzę, że nie wyszło - wzruszył ramionami i zrobił jakąś oburzoną minę chociaż widziałam, że był szczęśliwy.
Nate ostatnio postanowił, że poszerzy swoją wiedzę kulinarną i dlatego wczoraj próbował zrobić babeczki. Skończyło się oczywiście na ich spaleniu już nie wspominając o smrodzie jaki przez resztę dnia było czuć mimo tego, że wszystkie okna były otwarte. Po wczorajszej porażce uznał, że chyba nie ma sensu, aby sam próbował coś zrobić i zaczął rozważać pójście na jakiś kurs. To było naprawdę słodkie, że chciał się nauczyć, aby móc spełniać moje najróżniejsze zachcianki, ale uważałam, że za bardzo się dla mnie poświęcał. Rozważając to kierował się nie tym co trzeba. Chodziło o to, że jeśli miał zamiar iść na te kursy to dlatego, że sam chciał, a nie bo mi odwalało i nagle chciałam zjeść coś czego nie umiał zrobić. Tłumaczyłam mu to już i wydawało mi się, że chyba zrozumiał.
- Wiem i mega to doceniam - uśmiechnęłam się do niego. - Ale to najwyraźniej nie jest Twoją mocną stroną
- Ehh.. no wiem, ale postaram się to zmienić - oparł się biodrami o blat. - I zanim coś powiesz - uniósł palec - Nie robię tego tylko ze względu na Ciebie i nasze dziecko, sam chcę się nauczyć, a nie ciągle zapychać kosz spalonym jedzeniem - zaśmiałam się cicho.
- Miło by było - uniosłam brew zabierając się do jedzenia. - A tak na serio to jeśli tego właśnie chcesz to niech tak będzie - posłałam mu uśmiech, który szybko odwzajemnił po czym podszedł i pocałował mnie w policzek.
- Dzięki, skarbie - pocałował mnie we włosy. - Zostało Ci 5 minut jeśli chcesz zdążyć na rozpoczęcie - poinformował zerkając na zegarek.
- Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że teraz mamy dalej - westchnęłam.
- To tylko dodatkowe 10 minut - uśmiechnął się. - Pójdę wyjechać autem z garażu - pocałował mnie w skroń po czym ruszył do wyjścia. - Za 3 minuty widzę Cię w aucie - krzyknął ściągając płaszcz z wieszaka po czym wyszedł z mieszkania. Westchnęłam. Nie lubiłam się śpieszyć.

VOCÊ ESTÁ LENDO
Kiss Me Boy
Romance- Chcesz tego? - szepnął niskim głosem. Oboje mieliśmy wbity wzrok w swoje usta. Obserwowałam jak je zagryza, oblizuje czy chociażby porusza. - Nie powinniśmy - szepnęłam równie cicho. - Dlaczego? - ułożył dłoń na moim policzku po czym pogłaskał g...