- Cześć słońce - uśmiechnął się szeroko mężczyzna. - Doszły mnie słuchy, że chcesz pójść na policję - przeczesał dłonią swoje przydługie włosy. - I po co? Oboje wiemy, że było Ci dobrze i, że właśnie tego chciałaś - wsunął dłonie do kieszeni.
- Skąd wiesz? - spytałam zaskoczona. Przecież z nikim jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, więc jakim cudem?
- Twój chłopaczek jest taki durny, że nawet nie zauważył jak mu podsłuch podłożyłem - zaśmiał się. - Nie ładnie, słońce. Miałaś go zostawić, a zamiast tego się na niego rzuciłaś. Najwyraźniej nie zrozumiałaś co napisałem - wzruszył ramionami. - Teraz pójdziesz ze mną - stwierdził, machając palcami na chłopaków za nim.
- Nigdzie nie idę - syknęłam, podnosząc się na równe nogi. Trochę pobolewał mnie tyłek, ale dało się przyzwyczaić.
- Pójdziesz, pójdziesz - prychnął, a chłopcy ruszyli na mnie. Odetchnęłam głęboko. Właśnie miałam pokazać to czego się nauczyłam przez ostatnie miesiące. Jeśli to zepsuję skończy się to naprawdę źle. Musiało mi się udać.
Pierwszy, który się na mnie rzucił był zwykłym idiotą. Nawet do głowy mu nie przyszło, że jakaś dziewczyna mogłaby go uderzyć. Przez swoją zbytnią pewność siebie już chwilę później leżał na ziemi trzymając się za krocze i nos. Prychnęłam rozbawiona. Do następnej dwójki chyba dotarło, że wcale nie byłam początkująca, dlatego we dwójkę się na mnie rzucili. Znokautowałam tego pierwszego, a gdy odwróciłam się do trzeciego zostałam kopnięta w piszczel, przez co padłam na ziemię. Gdy próbowałam się podnieść dostałam kopniaka w twarz, a potem w żebro. Czułam jak z wargi sączyła mi się krew, jednak to było moim najmniejszym zmartwieniem w tym momencie. Następnie dwójka złapała mnie za ramiona, po czym podniosła, a trzeci zaczął uderzać mnie w brzuch z taką prędkością i siłą, że nie miałam nawet okazji, żeby się obronić. Jedyne co zrobiłam to próbowałam się w jakiś sposób skulić, jednak już po chwili nie miałam nawet na to siły. Bolał mnie cały brzuch i ręce, przez to jak mocno je ściskali.
Puścili mnie, a moje ciało bezwiednie opadło na ziemię. Nie miałam siły, aby się chociażby poruszyć, nie wspominając o tym, że powinnam się bronić.
- To jak? Zmieniłaś już zdanie? - spytał, stając nade mną z kpiącym uśmiechem. Naplułam mu na buty, bo już tylko na to było mnie stać. - Głupia gówniara - syknął. - Mam nadzieję, że zdążyłaś się pożegnać ze wszystkimi - stwierdził, patrząc na mnie z kpiącym uśmiechem na ustach. Podniósł wzrok na chłopaków - Zabijcie ją - uśmiechnął się szeroko, po czym ruszył do wyjścia z zaułka.
Zostałam kopnięta w żebra z taką siłą, że uderzyłam głową w ścianę obok. Potem były kolejne kopniaki, a każdy z oprawców kopał w inną część ciała. W ten sposób byłam dosłownie cała obolała. Ponownie mnie podnieśli, po czym zaczęli uderzać pięściami po twarzy, a potem znów po brzuchu. Nie miałam siły walczyć. Było mi wszystko jedno.
***
*Muzyka teraz*Byłam już ledwo żywa, gdy usłyszeliśmy jak ktoś gwiżdże, nucąc coś pod nosem. Mężczyźni puścili mnie i szybko uciekli. Próbowałam się chociaż zwinąć w kulkę, aby zminimalizować ból jaki odczuwałam, ale nie mogłam się nawet poruszyć. Wpatrywałam się w ścianę, na której znajdowała się moja krew i walczyłam o każdy oddech. Nie wiedziałam po co. Przecież wystarczyło, abym zamknęła oczy i bym odpłynęła. W końcu zaznała spokoju. Co jeśli go nie chciałam? Może liczyłam na to, że pojawi się tu Nate i będę miała okazję chociaż ten ostatni raz go zobaczyć.
- Jezu Chryste - usłyszałam za sobą, jednak nie miałam siły, aby chociażby zerknąć w tamtym kierunku. Usłyszałam ruch za sobą, a już po chwili mężczyzna znalazł się przy mnie. Po jego ubiorze mogłam wywnioskować, że jest bezdomny. Wyglądał na naprawdę przerażonego.

CZYTASZ
Kiss Me Boy
Romance- Chcesz tego? - szepnął niskim głosem. Oboje mieliśmy wbity wzrok w swoje usta. Obserwowałam jak je zagryza, oblizuje czy chociażby porusza. - Nie powinniśmy - szepnęłam równie cicho. - Dlaczego? - ułożył dłoń na moim policzku po czym pogłaskał g...