Rozdział XX

8K 209 28
                                    

         Pocierając swoje dłonie, wyjęłam kluczyki ze stacyjki, po czym delikatnie opierając głowę o deskę rozdzielczą, zaczęłam czekać, aż mężczyzna, w końcu raczy, powiadomić mnie, iż możemy wychodzić. 

Minuty się jednak dłużyły, a on nadal milczał, więc ukradkiem zerknęłam w jego kierunku, spostrzegając, że ten ma zamknięte oczy i lekko uchylone usta. Jego twarz z tej perspektywy wydawała się bardzo spokojna, wręcz chłopięca, a ja sama nie mogłam uwierzyć, że oblicze takiego potwora, może chwilami wyglądać tak niewinnie. 

W momencie, kiedy nadal się nie poruszał, już zaczęłam w głowie układać myśli, co by się stało gdybym teraz uciekła, jednak wszystkie moje marzenia prysły w jednej chwili, kiedy usłyszałam jego cichy głos.

- Co się tak gapisz? 

Momentalnie odwróciłam głowę, uporczywie skupiając swój wzrok na młodej parze z dzieckiem. Kobieta trzymała małego chłopca za rękę, podczas gdy mężczyzna idąc na równi z nimi niósł wielką torbę, najprawdopodobniej z zakupami. Wydawali się tacy szczęśliwi i pochłonięci sobą, że w tej chwili im tego szczęścia zaczęłam zazdrościć. 

- Nie mam co robić więc obserwuję. - szepnęłam, kiedy czułam jak jego natarczywy wzrok skanuje mnie, czekając na odpowiedź. - Wesoła rodzinka co nie? - zagadnęłam, wskazując mu głową w kierunku, który obecnie pochłonął całą moją uwagę. 

Poprawiając kosmyk wpadających włosów, nawet nie oderwałam swojego wzroku od szyby, nie będąc zbyt ciekawa jaką minę lub też gesty okazuje niebieskooki. Zamiast tego moje myśli, zaczęły krążyć wokół spraw zupełnie w tej chwili nieistotnych, co muszę przyznać odrobinę mnie zrelaksowało. 

Mężczyzna, odkaszlnął, po czym sięgając najprawdopodobniej do kieszeni, wyjął z niej coś, co jak po chwili mogłam poczuć było papierosami, ponieważ po delikatnym odgłosie odpalanej zapalniczki, zaraz poczułam ten obrzydliwy smród.

Marszcząc nos, uchyliłam lekko drzwi od swojej strony, aby choć odrobinę zneutralizować ten nieprzyjemny zapach. Mężczyzna nie skomentował moich poczynań, a jedynie lekko parsknął, od razu po tym paskudnie kaszląc. 

- Pierwsze skutki palenia. - wytknęłam mu. - Ciekawe co będzie następnie. - moja złośliwie spostrzeżenie, chyba nie wywarło na nim żadnej reakcji, ponieważ nadal milczał, najprawdopodobniej nie przejmując się moją obecnością. 

Kręcąc głową, z nudów zaczęłam oglądać moje dłonie, cicho przy tym nucąc i dopiero ta czynność zmusiła mojego ,,towarzysza'', do jakiejkolwiek reakcji.

- Boże przestań, słuchać się tego nie da. - burknął w moim kierunku, maskując się po skroniach.

- Przyjemność po mojej stronie. - odpowiedziałam mu chłodno, obracając się w jego stronę. - Masz. - szybko i zwinnie chwyciłam z tylnego siedzenia jego koszulkę po czym delikatnie rzuciłam ją w jego kierunku. - Im szybciej wszystko odkazimy tym lepiej.

- Lubisz się bawić w pielęgniareczkę? - sarknął, spoglądając na mnie kątem oka, by następnie zająć się zakładaniem materiału. 

- Nie. - odrzekłam nadzwyczaj spokojnie. - Lubię mieć coś do roboty, a teraz jest ku temu okazja. - po tych słowach, chwyciłam za klamkę, szybko wychodząc z pojazdu, sama nie do końca wiedząc jak mężczyzna zareaguje na ten dosyć śmiały ruch. 

Nie był chyba jednak zły, ponieważ po chwili powtórzył za mną ten czynność, z tą różnicą, iż zrobił to o wiele bardziej ślamazarnie.

Obojętnie obserwowałam jego poczynania, kiedy nagle naszła mnie pewna myśl.

- Pierwszy raz Cię coś takiego spotkało? - na moje pytanie brunet zdezorientowany uniósł brwi. - Chodzi mi o to dźgnięcie. - wskazałam ręką na jego brzuch, za który obecnie się trzymał.

Na SprzedażМесто, где живут истории. Откройте их для себя