3. Akty zazdrości i niechlujny koczek

17K 696 1.2K
                                    

Przeniósł się do kolejnego rzędu, biorąc się za czyszczenie następnego mebla, obserwując Ślizgona kątem oka.

Skarcił się, przyłapując na wpatrywaniu w odsłonięty kawałek skóry, pamiętając, jak miękka była w dotyku. Koszula podwinęła się kolejny centymetr, kiedy chłopak pochylił się, by wytrzeć dalszą część półki i to było za wiele dla Harry'ego. Nie chciał niczego bardziej niż żeby materiał niechcący rozdarł się w połowie, ukazując te idealne mięśn- MYJ ŁAWKĘ ZBOCZEŃCU.

Zacisnął dłoń na gąbce, decydując się, że od teraz ani razu nie spojrzy w jego stronę. W końcu to jest jego wróg, przebrzydły Ślizgon i Harry zupełnie nie chciał go przelecieć.

Miał ochotę uderzyć głową w brudną ławkę, ale bał się, że wtedy chłopak podejdzie do niego bliżej, a tego zdecydowanie nie zniesie.

Nie mógł się skupić, ze wszystkich sił starając się nie obrócić w jego stronę. W wyszorowanej na błysk ławce, widział jego rozmazane odbicie i musiał zamknąć oczy, by nie zacząć krzyczeć.

Przeniósł się do najdalszej ławki, opierając biodrami o krzesło i nachylając przez całą jej długość. Jego palce ścierpły od kurczowego trzymania brudnej gąbki, lecz nie bardzo go to obchodziło.

Wszystko byleby nie myśleć o seksownym Ślizgonie trzy metry od niego.

***

Draco naprawdę się nie rozumiał. Byli w klasie. W cholernej, brudnej klasie, a on ledwie powstrzymywał się, przed rzuceniem na niego.

I oh niech Merlin ma go w opiece.

Potter pochylił się przez całą ławkę i Draco niemal upuścił swój mop. Miał ochotę krzyczeć na wszystkich bogów, którzy sprawili, że Potter był tak cholernie gorący.

Szczerze nienawidził się za to, jak cholernie krótko wytrzymał bez wrócenia do niego wzrokiem. Jego dłonie pobielały od zaciskania na trzonku mopa.

No doprawdy. Kto by się podniecił na widok myjącego, usyfioną niewiadomo czym ławkę chłopaka? Draco śmiale stwierdziłby, że każdy, tak długo jak tym chłopakiem był Potter.

***

Harry westchnął, opierając się o czystą już ławkę. Jego serce biło szybko, kiedy czuł na sobie jego spojrzenie. Zacisnął dłonie na meblu. Jego policzki były czerwone, a oddech przyśpieszony.

— Mam dość! — powiedział, biorąc głęboki wdech — Albo przestaniesz się gapić na mój tyłek, przerzucisz mnie przez swoje ramię i zaniesiesz do swojej sypialni albo rzucę w ciebie tą gąbką! — niemal warknął, odwracając się w jego stronę.

Malfoy upuścił, trzymany mop i w trzech krokach znalazł się tuż przy nim.

Harry wypuścił gąbkę i sapnął zaskoczony, kiedy Ślizgon podniósł go, przerzucając przez swoje ramię, niosąc do komnat Slytherinu.

Nikt naprawdę nie zdziwiłby się, widząc jego szybki krok. W końcu każdy z nich widział Harry'ego i każdy oddałby wszystko, by być na jego miejscu.

***

— Potter, Malfoy szlaban — warknął Snape, kiedy następnego dnia przywołał ich do swojego gabinetu. — I obiecuję wam, że będzie znacznie gorszy niż ten, którego nie odrobiliście.

Chłopcy spojrzeli po sobie, przygryzając wargę i kiwając posłusznie głowami. Śmiało można przyznać, że żaden z nich nie żałował zdobycia kolejnego szlabanu.

***

Był zmęczony. Był zmęczony i to nawet nie całą sytuacją z Malfoyem. Po prostu miał wszystkiego dość.

Marriage | Drarry ✔️Where stories live. Discover now