12. Jesteś martwy

10.2K 463 571
                                    

Harry jeszcze nigdy nie udawał się na szlaban z taką radością. Widząc, już czekającego Draco, uśmiechnął się.

— Jak ci minął dzień, koch-

Nie zdążył dokończyć, gdy Draco pchnął go na pobliską ścianę, przyciskając swoje usta do jego. Harry westchnął zaskoczony, oddając pocałunek i łapiąc go w pasie. Palce blondyna wsunęły się pod materiał jego koszuli, a kiedy to przestało być wystarczające, szybko zaczęły ją rozpinać.

— Tęskniłeś — wymruczał zadowolony Harry.

Uśmiechnął się zadziornie i przeniósł usta na jego szyję, przygryzając ją lekko. Draco westchnął cicho, wsuwając palce w jego włosy i ciągnąc, by ich wargi złączyły się w kolejnym agresywnym pocałunku.

***

Spotkanie z Dumbledorem, jak zwykle zajęło znacznie więcej czasu niż powinno. Naprawdę, dlaczego musi się stawiać za każdym razem, kiedy czarodziej kupi nowy rodzaj herbaty lub uzna, że zarządzi kolejny, łączący domy bal albo coś równie okropnego?

Jego obecność jest zwyczajnie zbędna, lecz stary drops za każdym razem z równym entuzjazmem postanawia zepsuć mu i tak okropny dzień. Cóż, przynajmniej teraz będzie mógł nacieszyć się jakimiś uczniami, którym w przydziale przypadnie alfabetyczne posegregowanie jego ingrediencji.

Skręcił, znajdując się na ostatniej prostej do swojego gabinetu. Zamknął oczy, wzdychając na wspomnienie, iż szczęściarzami okażą się jego chrześniak i Potter. Biedne składniki nie przetrwają do końca dnia.

Dotarł niemal do końca korytarza i zamrugał. Zmarszczył brwi, przyglądając się, jak Draco przypiera do ściany i całuje samego Harry'ego Pottera, jakby jego życie od tego zależało. Gryfon nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Gorączkowo rozpinał koszulę blondyna, jakby ta co najmniej się paliła, szarpiąc za materiał.

Szybkim krokiem pokonał ostatnie, dzielące go od pożerających się nastolatków metry, kiedy z rozpędem wpadł na ogromny posąg.

Zmierzył go wzrokiem, zastanawiając się jakim cudem wcześniej go nie zauważył i otrzepał szaty z niewidzialnego kurzu. Spojrzał na dwóch kłócących się pod jego gabinetem chłopców.

Zmarszczył brwi. Przystanął.

Draco z nienagannie wyglądającą koszulą, warczał coś na czerwonego ze złości Pottera, który intensywnie wymachiwał rękami, krzycząc.

Ich wymyślne obelgi słyszał prawdopodobnie cały Hogwart.

Severus zmarszczył brwi, przyglądając się tej dwójce. Mógłby przysiądz, że dosłownie sekundę temu pożerali swoje twarze, niemal pieprząc się na ścianie.

Otaksował spojrzeniem wielkość posągu, który stanął mu na drodze i uznał, że jak najbardziej mógł mieć halucynacje od przydzwonienia w taki kawał skały.

Zamknął oczy, wymazując całe zdarzenie ze wspomnień.

— Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za zakłócanie ciszy — powiedział zimno, kiedy zbliżył się do dwójki, drących się na siebie uczniów.

Potter napuszył się w odpowiedzi, otwierając usta, by odpyskować, lecz szybko zamknął je bez komentarza.

Snape minął drzwi do sali i poprowadził ich do składzika, otwierając go.

— Macie alfabetycznie posegregować wszystkie składniki — oznajmił, wskazując na wpół otwarte kartony z fiolkami i półki z niebezpiecznie poukładanymi na sobie pudełkami.

Marriage | Drarry ✔️Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu