Rozdział 3.

1K 106 139
                                    

Perspektywa: Scott. 

Jak wryty obserwowałem faceta, który pewnym siebie i szybkim krokiem kierował się do kuchni, po drodze wykręcając jakiś numer w telefonie. Spojrzałem się totalnie zaszokowany na swoich braci, którzy podobnie jak ja nie wiedzieli, co się świeci. Thomas zakrył usta ze zdziwienia, a Sebastian, to chyba pierwszy raz w życiu był zdziwiony.

- Kto to kurwa jest? - spytałem się chłopaków, ale oni tylko wzruszyli ramionami. Nie powiem, ale zaskoczyło mnie to, bo minęło zaledwie parę minut, odkąd starzy pojechali, a ten koleś zdążył się przebrać i potraktować nas z buta. Przysłuchiwałem się jego wrzaskom dobiegającym z innego pokoju, a jedyne, co z tego zdołaliśmy zrozumieć to to, że ten palant podał komuś nasz adres i kazał mu tu przyjść. 

Szczyt wszystkiego! 

- Wiecie co? To nie jest normalne. - trafnie zauważył Thomas, a ja poparłem go. Nikt o zdrowym umyśle tak się nie zachowuje. - Zdecydowanie z tym kolesiem jest coś nie tak. - dodał. 

- Wyjebane mam na to. Idę do siebie. - powiedział beztrosko Sebastian, a blondyn zaczął panikować i obruszać się. 

- Ten chuj kazał nam tutaj czekać. - zbulwersował się Thom. 

- Kazać to on sobie może. Mam to gdzieś. Idę się położyć, albo coś, bo jestem jakiś zmęczony. Muszę odpocząć. Nie mam zamiaru się słuchać tego pozera, co myśli, że jak się przebierze w inne ciuszki i raz wrzaśnie, to będzie postrachem całej dzielni. Żałosny frajer. - skomentował Sebastian, a ja go poparłem, po czym również zacząłem kierować się do swojego pokoju, bo w sumie nie ma co się dawać podporządkowywać jakiemuś typowi spod ciemnej gwiazdy. Thomas nie chciał chyba zostać sam na sam z naszą nową super niańką i podobnie jak my, udał się do swojego pokoju. 

Perspektywa: Fabio. 

Musiałem pilnie zadzwonić do Miguela, bo dostałem cynk od informatora, że na mieście kręci się jakaś gruba akcja. Nie jestem w stanie uczestniczyć w niej osobiście, więc poleciłem mu, aby zajął się tym oraz, żeby przysłał tutaj Stilesa, bo chuj mnie z tymi pierdolonymi dzieciakami trafi. Mam masę innych pilnych rzeczy do zrobienia, a utknąłem w domu Andersonów. Kiedy skończy załatwiać sprawy na mieście, ma tutaj również przyjść, bo musimy zająć się opracowaniem naszego planu, bo moim marzeniem życiowym nie jest opieka nad zbuntowanymi i kapryśnymi nastolatkami. Im szybciej się uporamy z robotą, tym lepiej. 

- To wszystko mamy dogadane, zatem czekam. Adres wysłałem Wam SMS-em. - powiedziałem, a następnie rozłączyłem się, po czym wróciłem do salonu, aby rozmówić się z tymi gówniarzami, ale nie mogłem jednak własnym oczom uwierzyć, że żadnego z nich nie zastałem we wskazanym miejscu.

Dość tego.

Pierdolone bachory pożałują, że się urodzili.

Spojrzałem się na górę i postanowiłem, że osobiście rozmówię się z każdym z nich po kolei. Wszedłem do pierwszego lepszego pokoju, ale w środku, prócz otwartego okna, nikogo nie zastałem. Z tego, co Andersonowie mi przekazali, to jest pokój Sebastiana, ale skoro go nie ma, to chuj mu w dupę. Nie będę dociekał, gdzie ten bachor polazł. 

Poszedłem czym prędzej do najbardziej pyskatego dzieciaka z całej tej gromady oszołomów, a gdy wparowałem bezczelnie do jego pokoju, to zobaczyłem, że szatyn właśnie paradował w samych dresowych spodniach, nie mając na sobie podkoszulki.

- Kurwa mać, pojebie?! Nie umiesz pukać?! - wrzasnął, chowając się za drzwiczkami od szafy, a ja tylko prychnąłem. Niech on nie udaje wstydliwej dziewicy, bo nie uwierzę w to, że jest prawiczkiem. Zachowuje się gorzej, niż zakonnica przyłapana podczas brania prysznica. 

Moja niania jest gangsterem | Jescott, Dylmas, Derestian & BriamWhere stories live. Discover now