Rozdział 15.

746 76 79
                                    

Perspektywa: Thomas.

Kiedy Fabio w końcu łaskawie wypierdolił z naszego pokoju, razem z braćmi siedzieliśmy jeszcze chwilę jak struci na łóżku obmyślając plan srogiej, ale i zarazem bardzo krwawej zemsty. Niestety jednak wszystkie pomysły musieliśmy odrzucić, bo każdy z nich był nielegalny i groziło nam za to więzienie, więc trzeba będzie się bardziej nad tym pochylić.

Cholera, planowanie zemsty innej, niż morderstwo jest potwornie trudne. 

Zacząłem się wkurwiać, bo zostałem pozbawiony telefonu oraz komputera. Parę minut temu ten palant przylazł tutaj i zabrał nam laptopy, bo jak stwierdził, wcześniej zapomniał i nie chce pozwolić na to, abyśmy mieli kontakt ze światem zewnętrznym. Już wystarczy, że okno w pokoju Sebastiana zostało przybite gwoździami i przez to nie mamy nawet możliwości zaczerpnięcia świeżego powietrza. Wkurwiłem się, bo mój ukochany tablet został również mi bezprawnie odebrany i w ogóle, to nie wiem jakim prawem ten chuj się tutaj tak rządzi. Niech tylko matka i ojciec się o tym dowiedzą, to pewnie nic nie zrobią, bo mają tego całego pawiana za Boga. 

Ja pierdole, i jak tu żyć w takim cyrku?

Cały mój entuzjazm poszedł w pizdu. Warknąłem zdenerwowany, opierając głowę o ścianę i zastanawiałem się, w jaki sposób możemy odzyskać wolność, albo chociaż nasze telefony. Przyznam szczerze, że razem z braćmi zaczęliśmy dotkliwie odczuwać brak Internetu i social mediów. Wiem, że dość krótko nie mamy komórek, czy tam komputerów, ale ja już zacząłem popadać w jakąś depresję. Nie mam kontaktu ze światem i nie wiem, co się dzieje na Twitterze. Może ktoś znowu wywołał jakąś gównoburzę, a mnie tam nie ma, przez co nie mam możliwości się nawet z nimi pokłócić, czy tam powyzywać. Sebastian siedział na łóżku w kącie, wyglądając jak wariat z zakładu psychiatrycznego, a Scott leżał plackiem udając trupa. Czułem, że zaczyna mi odwalać, więc musiałem skupić myśli na czymś innym. 

Boże, uzależniliśmy się.

To jest straszne, naprawdę. 

Z tego, co Fabio nam jeszcze przekazał to to, że nie mamy nawet co kombinować, bo jeden z nich będzie zawsze na dole na nocnej straży. Powiedział, że jak któryś z nich tylko usłyszy na górze jakiś szmer, to będziemy mieli przewalone na maxa. Trochę się przestraszyłem, bo zdążyłem zauważyć, że ten koleś jest jakiś kurwa nieobliczalny, dwubiegunowy i w ogóle no po prostu jest pojebany, spójrzmy prawdzie w oczy. Bezkarnie zamknął mnie w piwnicy, ale na szczęście znalazłem stary, zapasowy klucz i wydostałem się dzięki temu na wolność. 

- Słuchajcie, nie możemy tak siedzieć i gapić się w ściany. Musimy zacząć działać. - powiedziałem niespodziewanie, bo czułem, że zaczynam odlatywać do innego świata. Chciałem jakoś zmotywować swoje rodzeństwo do podjęcia kroków zmierzających do odzyskania wolności, ale może to się okazać o wiele trudniejsze, niż się spodziewałem. Sebastian ocknął się, a Scott podniósł głowę do góry, spoglądając na mnie.

- No super, a co chcesz zrobić? - zapytał się Sebek, po czym skierował swój wzrok na mnie.

- Nie wiem, no ale coś na pewno chcę. Nie możemy dać sobą pomiatać. Musimy jakoś zareagować, nagłośnić tę sprawę w mediach, zadzwonić po bagiety, nie wiem, cokolwiek. - odpowiedziałem całkowicie przejęty, bo coś musimy ustalić.

- Przecież ten pojeb zabrał nam telefony, tablety i laptopy, więc jakim cudem chcesz się skomunikować ze światem, co? - sarknął. - Gołębiem pocztowym, którego wyślesz przez zabite gwoździami okno? - dodał ironicznie, przez co popatrzyłem się na niego z grymasem wymalowanym na buzi. 

- Ja chociaż próbuję coś wymyślić, nie to co Ty. - burknąłem w odwecie.

- Przestańcie się kłócić, bo nie jest to nam teraz potrzebne. - wtrącił się Scott.

Moja niania jest gangsterem | Jescott, Dylmas, Derestian & BriamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz