Rozdział 16.

1K 87 133
                                    

Perspektywa: Thomas. 

- No cóż, tego to się nie spodziewałem. - wyjaśnił Sebastian, którego nasza wiadomość ewidentnie zaszokowała. No cóż, chłopaka większość czasu nie było w domu, więc nie miał okazji przysłuchiwać się kłótniom tych patafianów. Siedząc w piwnicy słyszałem co nie co, podobnie jak Scotty. Oczywiście w sypialni rodziców nie dało się nic wyłapać, bo to zbyt daleko, ale to co mogliśmy, to podsłuchaliśmy. 

- No to chuj, leżymy. - stwierdził trafnie ciemnowłosy brat, który zaczął kręcić się niespokojnie po pokoju. - Kurwa, no przecież musimy coś zrobić, ja pierdole. - dodał rozemocjonowany, próbując jakoś na siłę podnieść żaluzję antywłamaniową, ale ten pojebany Dylan powbijał te durne gwoździe i chuj, nic nie zrobimy. 

Debil kurwa.

I po chuj on się tak słucha tego pawiana?

Zakochał się, czy jaki chuj.

Boże, po prostu słów brak.

Głupi ten Dylan i tyle.

Ale za to jaki przystojny. 

- Nie no słuchajcie nie możemy się poddać, jesteśmy braćmi Anderson w końcu. - chciał nas jakoś zmotywować Sebastian, ale rozsiedliśmy się z drugim bratem na łóżku, załamując się, bo przecież za cholerę jasną nie uda nam się stąd wydostać, nie wspominając już o próbie wskrzeszenia martwego telefonu Scotta. - No co wy, głowa do góry, coś wymyślimy.

- Co Ty chcesz wymyślać, skoro nie mam żadnego pasującego kabla, a ten, który może nam uratować życie jest w pokoju Liama, gdzie w najlepsze śpi sobie ten zarośnięty goryl? - sarknął Scotty, a ja prychnąłem, bo ten nasze pierdolone niańki już zaczynają działać mi na nerwy. Sebastian jakoś dziwnie, mimowolnie się uśmiechnął, ale nie wiedziałem dlaczego. Może przypomniało mu się coś śmiesznego, albo wpadł na jakiś szalony pomysł?

- A może spróbujemy wydostać się innymi oknami w domu? - zaproponował szarowłosy brat, utwierdzając mnie w przekonaniu, że wymyślił coś niezwykle durnego, bo umówmy się, że to jest naprawdę nieroztropne. 

- No, w sumie można, tylko chciałem na wstępie zapytać od kiedy umiesz latać, albo się regenerować w zastraszająco szybkim tempie, bo przypominam, że mieszkamy co prawda na piętrze, ale dość wysokim, więc upadek z okna może się równać złamanym kręgosłupem, a w najlepszym przypadku nogą. - powiedział ironicznie Scott, a Seba tylko przewrócił oczami. Przeczesałem włosy dłonią, próbując nie myśleć o tym, jak bardzo jesteśmy w dupie.

- No to nie wiem kurwa, może pójdziemy i spróbujemy go zabrać? - zaproponował Sebastian, który był już wyraźnie podirytowany całą sytuacją. - Skoro nie chcecie uciekać oknem, to może chociaż to, bo siedzieć jak kwoki na jajach nie będziemy przecież. - dodał, a ja zaśmiałem się na to powiedzenie. 

- Wiesz, że to jest istne samobójstwo? - wtrąciłem się.

- Scott stwierdził, że wyjście oknem to też samobójstwo, więc zdecydujcie się kurwa na coś w końcu. - warknął niezadowolony, opierając się o szafę.

- I tak mamy przejebane, więc już mi wszystko jedno. - powiedziałem, czując zrezygnowanie i totalny marazm, bo jednak mieliśmy takie ambitne plany, że skomunikujemy się ze światem, z policją, z Liamem, że będziemy wolni, a tu dupsko blade i nic więcej. Pojebane to wszystko, mam dość. 

- Słuchajcie, nie może być aż tak źle. Weźcie zacznijcie trochę myśleć optymistycznie, co? - wtrącił się Sebastian ze swoimi wielkimi przemyśleniami. - Bezszelestnie wkradniemy się do pokoju Sezama, zwłaszcza że jest on daleko od sypialni starych i salonu, więc jest małe ryzyko, że Fabio i Dylan się obudzą. Derek jest stary, to może będzie spał jak kamień i nawet nas nie usłyszy, więc co może pójść nie tak? Plan idealny. - wyjaśnił całkowicie pozytywnie, nakręcony chęcią do działania, a ja byłem pod wrażeniem takiego myślenia, bo mnie już dopadła depresja, myśli samobójcze i ogólnie złamane serce, że tak przystojny Dylan okazał się być takim wstrętnym chujem.

Moja niania jest gangsterem | Jescott, Dylmas, Derestian & BriamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz