Rozdział 4.

965 99 158
                                    

Perspektywa: Thomas.

Kiedy zszedłem na dół do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia, to usłyszałem dziwne odgłosy dochodzące z tego pomieszczenia. Czym prędzej postanowiłem to sprawdzić, bo zaniepokoiłem się, co tam się dzieje. Zrobiłem parę kroków do przodu, z sercem w gardle kierując się we wskazane miejsce, a to, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ten przeklęty psychol związał Scotta i jeszcze się wymądrza!

O żesz chuju złoty!

Wymiana zdań z tym popaprańcem nie należała to najprzyjemniejszych, ponieważ kolo był niewychowany, niekulturalny i w dodatku uważał się za jakiegoś Boga. Starzy jak tylko nas zostawili sam na sam, to on już próbuje akcentować swoją wyższość i władczość nad nami. To jest po prostu kpina roku. Ja się tak łatwo nie dam.

Co to za jakaś kurwa zabawa w Pana i władcę, ja pierdole.

Zaraz zadzwonię na pały i się skończy.

- Chcesz wiedzieć, co Ci zrobię, ha?! - krzyknąłem, a we mnie wstąpiła nagle jakaś dzikość. Poczułem się, jak bym stracił nad sobą kontrolę i zmienił swój charakter o sto osiemdziesiąt stopni. Czasem tak mam, że odpierdala mi bez konkretnego powodu. - Zaraz się przekonasz i pożałujesz, że uwięziłeś mojego brata! - wydarłem się, aby Sebastian usłyszał, a ten pojeb tylko bacznie mi się przyglądał. Wyjąłem z kieszeni swój telefon komórkowy, którym zacząłem przed nim machać.

Już ja mu kurwa pokażę, kto tu rządzi!

Jestem Thomasem Andersonem, który ma telefon!

- Chcesz mi zajebać komórką? Żarty sobie stroisz? - powiedział z pogardą, po czym roześmiał się niezwykle kpiąco, co tylko mnie zirytowało. - Widzisz to, Scotty? Ten Twój durny brat, uwaga, będzie zabijał telefonem. Klękajcie narody przed tym postrachem ludzkości i wszystkich światów. Thanos się przed Tobą chowa, chłopie, słowo daję, Ty mierny zbawco świata. - zakpił ze mnie, klepiąc Scotta po ramieniu, na co ten tylko zaczął coś burczeć, bo nie mógł odpowiedzieć z racji zakneblowanych ust. Wkurwiłem się jeszcze bardziej, bo ten fiut wyśmiewał się ze mnie jak tylko popadło. 

- Ty wstrętny padalcu, wszystko powiem matce, wszystko! Zaraz tu ze starym wrócą i Cię wypierdolą przez okno! - krzyknąłem, bo w sumie najpierw chciałem zadzwonić na policję i zgłosić przestępstwo, ale zbyt długo by to trwało, dlatego stwierdziłem, że lepiej będzie zatelefonować do naszych starych. W pośpiechu wykręciłem numer i całe szczęście uzyskałem połączenie. Mężczyzna podszedł do mnie, czego przez chwilę nie zarejestrowałem i nim się spostrzegłem, on wyrwał mi telefon, akurat w momencie, gdy ona odebrała.

Niech to wszystko piekło pochłonie!

- Halo? - usłyszałem na głośnomówiącym jej głos, ale ten pajac szybko wyłączył ten tryb. - Thomas, co się tam dzieje? Znowu sobie żarty robisz?! - zapytała podirytowanym głosem. Czy ta kobieta choć raz mogłaby zachować się poważnie i profesjonalnie, jak na matkę przystało? 

- Dobry wieczór Pani Anderson, z tej strony Fabio. Przepraszam, że niepokoimy Panią tym telefonem, ale Thomas jest bardzo nieznośny i cały czas biega, krzyczy i wszystkim dookoła grozi. Proszę się nie martwić, wszystko mam pod jak najlepszą kontrolą i nic złego się tutaj nie dzieje. - powiedział, trzymając mnie w mocnym uścisku, wolną dłonią zakrywając usta. Chciałem zdjąć jego łapę ze swoich ust, ale opornie mi to szło, bo skórkowany miał większą krzepę, niż ja. Wściekły uwolniłem się w końcu z jego uścisku, gryząc go w rękę. Natychmiast mnie puścił, powstrzymując krzyk.

1:0 dla mnie, chuju. 

Spojrzałem się na tego pojeba, który patrzył na mnie tak nienawistnym wzrokiem, że przez chwilę się przestraszyłem, że mnie zajebie na miejscu, wypatroszy, albo coś w tej deseń. Mój lęk jednak szybko poszedł w niepamięć, bo pokazałem mu jęzor i środkowy palec na znak swojego niezadowolenia. Postanowiłem również nie pozwolić mu się rozłączyć. Musiałem poinformować matkę o tym, co się tutaj dzieje, a jak to nie pomoże, to opublikuję wpis na Twitterze. 

Moja niania jest gangsterem | Jescott, Dylmas, Derestian & BriamWhere stories live. Discover now