Korzystając z okazji, chciałabym życzyć Wam wszystkim pięknych Świąt Wielkanocnych - przede wszystkim zdrowych i bezpiecznych, pełnych miłości, bliskości i ciepła. Czasy są, jakie są, więc doceniajcie każdy moment spędzony z ukochanymi! Wesołego Alleluja! :))
A teraz zapraszam na nowy rozdział! Tak, jak powiedział Jamesa ostatnio - pora namieszać! :D
⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞
James, Syriusz i na samym końcu Remus przemierzali po ciemku korytarze Hogwartu. Na szczęście skryci byli pod niezastąpioną Peleryną–Niewidką, która była ich nieodłączną towarzyszką wszelkich huncwockich wypadów. Przez swój wiek i wzrost ledwo mieścili się pod nią we trójkę. Mimo, że wystawały im golenie, mieli nadzieję, że plan się powiedzie.
— Mógłbyś mnie nie deptać po piętach, Łapo? — warknął ostro James, czując kolejne pieczenie w okolicach stopy.
— Wybacz, Rogaczu, ale nic nie widzę!
— Przymknijcie się, albo zaraz wasz plan spali na panewce — ostrzegł Lupin, który czuł coraz większe wyrzuty sumienia.
Miał trochę wrażenie, że zdradzał w ten sposób swoją prawdziwą korepetytorkę. Poza tym, mógł się założyć, że Lily nie byłaby zadowolona z ich planu włamania się do pracowni Slughorna w lochach.
— Spokojnie, wszystko bierzemy na siebie, Lunatyku. Jeśli ktoś nas nakryje, Ty zostajesz pod peleryną i tylko nam się oberwie.
— Och, jakiś ty rycerski — palnął Łapa ze śmiechem.
— No co? Luniek musi zostać czysty przed poprawkami z SUMów — zapewnił hardo James.
Teraz jednak, gdy już faktycznie szli w kierunku lochów, Remus miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje ze stresu. Sprawy nie ułatwiała także zbliżająca się pełnia, która wypadała za kilka dni, w nadchodzący weekend. Jednym słowem, wilkołak czuł się fatalnie.
— Może jednak zawrócimy? — szepnął Lupin z nadzieją. — Jakoś się wykuję tych eliksirów. Nie będę wam już zrzędził.
— Teraz to już nie masz nic do gadania — warknął Syriusz,
— Nie psuj nam frajdy — dodał James z dreszczykiem emocji w głosie.
Remus westchnął ciężko i spojrzał ponad ich ramionami. Właśnie doszli do drzwi pracowni eliksirów.
— Alohomora — szepnął James, który był na przedzie ekspedycji.
Zamek szczęknął dwa razy i drzwi lekko drgnęły z zatrważającym skrzypieniem. Syriusz rozejrzał się dookoła i na jego znak, jednym ruchem ściągnęli pelerynę z głów. Korytarz tonął w ciemności. Tylko gdzieniegdzie błyszczało słabe światło pochodni zawieszonych na ścianach lochów. Nie potrzeba mówić, że ta część zamku wydawała się wyjątkowo, zimna, wilgotna i obskurna. Chyba tylko ślizgoni lubili przebywać tu dłużej, niż faktycznie trzeba było.
— Właźcie — szepnął James, uchylając drzwi.
Na ich nieszczęście, w tej samej chwili, z przeciwnej strony ktoś inny pragnął przejść przez próg. Syriusz i niespodziewany człowiek rąbnęli się czołami i obaj wylądowali na mokrej posadzce z głośnym jękiem. Zapadła cisza, którą przerywało tylko bulgotanie eliksirów, które ktoś zostawił na ogniu.
— Łapo, wszystko gra? — zawołał półszeptem James, a Lupin już wychylał się nad nim, by dojrzeć, co się stało. Dopiero po chwili spostrzegli, że czarodziejem, który wpadł na Syriusza był nie kto inny, jak Severus Snape.
CZYTASZ
Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓
FanfictionGdy człowiek staje nad przepaścią, instynkt zachowawczy każe się cofnąć. Jednak, co jeśli los pcha nas naprzód, wbrew przestrogom? Wojna czarodziejów nabiera rozpędu, gdy wspólny język znajduje dwójka gryfonów - Lily Evans i Remus Lupin. Długie roz...