35. Promyk Pośród Mroku

135 24 81
                                    

Wiem, wiem, rozdział miał byc dopiero jutro, ale postanowiłam zrobić Wam niespodzienkę i opublikować go jeszcze dziś. Nie trzyba było zbyt wiele w nim poprawiać, więc oto on! Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów. Uważajcie, bo można dostać od niego rozregulowanej cukrzycy. Jeśli będzie zbyt słodko, to dajcie znać! :D

Tę część dedykuję --cherish--, która bardzo nie mogła doczekać sie tego rozdziału! :*

⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞


Po kilku sekundach drzwi na ścianie uformowały się do końca i Lily nie pozostało już nic, jak tylko wejść. Bez zastanowienia, pełna emocji, ze ściekającymi po policzkach łzami i ściśniętym gardłem, złapała za klamkę i wsunęła głowę do środka.

Ta wersja Pokoju Życzeń była doprawdy piękna i świetlista. Lily musiała najpierw lekko zmrużyć zmęczone płaczem oczy, gdyż światło było bardzo intensywne. Weszła do środka niepewnie, przysłaniając dłonią oczy. Potem jednak dostrzegła, że na kanapie siedział ktoś, odwrócony do niej plecami.

— R–remu–sie? — szepnęła, dziwiąc się, jak bardzo jej głos był zachrypnięty.

Gryfon, niczym uderzony piorunem zerwał się z kanapy i wiedziony instynktem szybko skoczył przodem do intruza. Lecz od razu, gdy spostrzegł Lily, odwrócił się gwałtownie, chowając twarz.

Nie, tylko nie ona...

Nie był gotowy pokazać się w nowym wydaniu komukolwiek, a co dopiero właśnie Lily.

Jednak wtem nagle usłyszał jej ciche pociaganie nosem. Bąknęła coś po cichu i chyba chciała odejść, lecz on postanowił się odwrócić. To znowu był impuls, przeczucie, instynkt. Zobaczył jej czerwone oczy, zaschnięte łzy i ból wymalowany na twarzy. W tamtej chwili poczuł coś, czego nie czuł nigdy. Przeogromną, nęcąca potrzebę, by zabrać tej osobie wszystkie troski. Najlepiej wziąć to wszystko na swoje barki. On już miał swoje cierpienia, nic nie stałoby się, gdyby wziął jeszcze odrobinę. Uczyniłby to, gdyby mógł jej pomóc.

W kilku krokach znalazł się obok dziewczyny i nie wahając się, nie myśląc, zagarnął ją w swoje ramiona i schował w nich, chcąc tym samym oddalić jej smutki. Przez chwile obawiał się, że Lily go odepchnie, że nawrzeszczy na niego i ucieknie. Negatywne myśli odpłynęły jednak, gdy wspięła się na palce i zarzuciła mu ręce na szyję.

Wtedy rozpłakała się już na dobre, odrzucając hamulce, puszczając emocje wolno. Remus nie wiedział, jak ma się zachować. Gdy słyszał jej rzewny płacz, ciarki przechodziły po jego ciele. Nie umiał patrzeć na cierpienie. Nie chciał być biernym obserwatorem. Musiał zrobić coś, by zmazać ból, by oddalić wszystkie złe rzeczy. Chciał dawać ciepło, tak jak sam chciałby je otrzymywać. Zapewnił ją kiedyś, że mogła mu ufać. Był obok, mimo tego, że dzieliły ich zasieki zwątpień, okopy niepowodzeń i wysoki mur bezradności.

Żadne nie wiedziało, ile Lily płakała w ramionach Lupina. Gdy wyczerpana, ledwo stała na nogach, chłopak posadził ją na kanapie i usiadł zaraz obok, ponownie otaczając ją ramieniem. Chciał zapewnić, że jest, jeśli wciąż go potrzebowała.

Lily wtuliła się w jego obojczyk, mimo, że szorstki sweter drapał ją w nos. Stopniowo się uspokajała, chłonąc kojące perfumy i ciszę dookoła. Przez myśl przeszło jej, że tego właśnie pragnęła. Poczuć znów cedr i cytrusy, ciepło, które miał tylko ten człowiek. Miała świadomość, że trwać to będzie tylko kilka chwil. Jednak te parę momentów było spełnieniem jej marzeń, o czym gryfon nie miał zielonego pojęcia.

Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓Where stories live. Discover now