34. Nie Ma Już Nic

153 22 106
                                    


Moi drodzy, sesja już za mną, więc wracamy do publikowania nowych rozdziałów, powoli zbliżając się do epilogu pierwszej części! Ten rozdział to kolejny rollercoster emocji. Przyznam szczerze, że ta część ma ok. 10 stron wordowskich, więc wydaje mi się, że jest to jeden z najdłuższych rozdziałów, jakie tutaj zawitały! Myślałam, by go podzielić, ale jednak nie było sensu, więc łapcie dłuższa formę! 

Ten rozdział chciałabym dedykować nowej czytelniczce. Bardzo miło mi Cię powitać - -JuliAnna- Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej! :)

⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞


Remus skradał się jednym z korytarzy Hogwartu, chcąc pozostać niezauważonym. Na szczęście w szkole była dopiero niewielka garstka osób. Większość uczniów miała przyjechać Ekspresem Londyn-Hogwart dopiero za kilka godzin. Gryfon szybko dotarł na siódme piętro i stanął naprzeciwko gobelinu z Barnabaszem Bzikiem Tańczącym z Trollami. Wytężył umysł i wyobraził sobie ciszę oraz spokój. Gdy otworzył oczy, ujrzał potężne dwuskrzydłowe drzwi, wyłaniające się z kamiennej ściany. Bez wahania je pchnął i zaraz potem zamknął za sobą z cichym trzaskiem.

Pokój Życzeń był dla niego jedynym wyjściem, by ukryć się przed światem. Tam przez chwilę mógł poczuć się odrobinę swobodniej. Nie wiedział, co miał dalej robić, jak się zachowywać przy innych uczniach, czy nauczycielach - którzy przecież w większej mierze nie mieli pojęcia o jego drugiej naturze wilkołaka. Miał nadzieję, że huncwoci w jakimś stopniu zrozumieją ten stan i zaakceptują go takim, jaki był, jednak co z pozostałymi?

Rzucił okiem na pomieszczenie. Wszystko było bardzo przytulne; kanapy i fotele miękkie, a regały wypełnione zostały książkami. Jasne światło dawało poczucie bezpieczeństwa i komfortu, a w tle grała przyjemna muzyka ze staromodnego gramofonu. Wtem jednak dostrzegł lustro stojące na niedużej komodzie pod ścianą. Zadziałało to niczym płachta na byka.

Wiedziony niezrozumiałym impulsem podszedł bliżej i spojrzał na swoją twarz. Dwie wielkie szramy, które brudnymi pazurami pozostawił Greyback już nigdy nie znikną. Miały mu zawsze przypominać o wszystkim, co było złe w jego życiu. Został na dobre naznaczony swoim przekleństwem, również na co dzień, na własnej twarzy. Podniósł dłoń do policzka i powiódł palcem po mięsistej, prawie białej już bliźnie. Wzdrygnął się, spostrzegając, że w tym miejscu nie czuł dotyku. Wykrzywił twarz w bezradnym grymasie.

W chwilach, gdy był sam, czasem pozwalał sobie uronić kilka łez smutku, czy wściekłości. Teraz też poczuł, że coś się zbierało pod jego powiekami. Nękała go świadomość, że zaraz już wszyscy się dowiedzą o tej przeklętej likantropii. Wcześniej, jedyną rzeczą, o którą dbał było to, by zostawić twarz nietkniętą żadnymi oznakami bycia bestią. Dążył do tego i nawet w postaci wilkołaka był w stanie zachować twarz, która nigdy nie pokryła się widoczną, głębszą blizną. Teraz całe jego starania poszły na marne. Każdy już wkrótce zobaczy go w zupełnie innym świetle. Bał się zmian, bał się strachu, który ujrzy na twarzach ludzi.

Przełknął ślinę w zdenerwowaniu. Nienawidził siebie, tego, kim był. Nienawidził świata, w którym musiał funkcjonować. Nie miał odwagi, by strzelić sobie w głowę jakąś klątwą, musiał więc żyć dalej, pogrążając się w bólu. Na końcu nienawidził Greybacka, który był bezpośrednim sprawcą wszystkich jego cierpień.

W jednej chwili uniósł pięść i trzasnął z całej siły w taflę lustra. Szkło rozprysło się na wszystkie strony, pozostawiając tylko pustą ramę. Remus wrzasnął wściekle i złamał także stelaż, po czym odrzucił go od siebie jak niepotrzebnego śmiecia. Po wysokiej sali poniosło się upiorne echo tłuczonego szkła. Tak szybko, jak się pojawiło, równie gwałtownie zniknęło. W odróżnieniu do paskudnego samopoczucia Lunatyka.

Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓Where stories live. Discover now