ROZDZIAŁ 22

221 14 0
                                    


Hermiona po raz pierwszy w swoim życiu, tak bardzo bała się otworzyć gazetę. Od pamiętnego czwartkowego wieczoru ten sam strach towarzyszył jej za każdym razem, gdy Prorok trafiał w jej ręce. Dopiero kiedy nadszedł poniedziałek, przestała szukać w gazetach zdjęć przedstawiających ją i Malfoya przy murze.

Myślała o Lucjuszu Malfoyu i jego spadku, który miał trafić w ręce Draco i modliła się.

Harry pomógł jej złożyć raport w Departamencie Przestrzegania Praw Czarodziejów, na temat incydentu w barze. A konkretnie - zmusił ją do złożenia raportu w DPPC. Powiedział, że jeśli nie złoży raportu, sam dopadnie Flinta.

Złożyła go anonimowo, ku przerażeniu Harry'ego. Chłopak powiedział jej, że anonimowe doniesienia są trudniejsze do udowodnienia i zbadania.

- Nie obchodzi mnie ani jedno, ani drugie jeżeli chodzi o Flinta, Harry. - Przyszedł d przynieść jej dokumenty. - Chcę tylko, żeby ten eliksir zwrócił uwagę Aurorów. Nie chcę, żeby to samo spotkało kogoś innego.

- A mnie Flint obchodzi. - Spojrzał na nią, a ona odwróciła wzrok. - Chcę być tym, który go dopadnie i wrzuci do celi w Azkabanie.

- Nie mam żadnego dowodu, że to był on. Tylko Draco byłby w stanie to potwierdzić, jeśli zostanie w to wciągnięty, będziemy przesłuchiwani, a jeśli dotrze to do uszu Skeeter.... - Potrząsnęła głową. - Nie mogę... nie mogę tego dalej ciągnąć. Nie chce bać się dnia, w którym Lucjusz Malfoy się o tym dowie.

- Tu nie powinno chodzić o Lucjusza Malfoya, tu powinno chodzić o sprawiedliwość! - Harry gestykulował gniewnie rękoma.

Odwróciła się w stronę okna, marszcząc czoło. Zaczął padać deszcz.

- Wszystko dotyczy Lucjusza Malfoya, Harry.

~*~

We wtorek siniaki na szyi i nadgarstku Draco były już ledwo widoczne.

W czwartek już nie pamiętała jak smakowała jego skóra.

A w następny poniedziałek, wspomnienie szeptu "Granger" również ulotniło się z jej pamięci.

~*~

We wtorek wieczorem znajdowała się w Norze. Bill i Fleur wpadli z wizytą, przed tym jak opuszczą rodzinne strony na cały grudzień. Molly biegała w tą i z powrotem, mamrocząc pod nosem, coś o robieniu rzeczy na ostatnią chwilę.

Hermiona była wyczerpana po pracy i nie miała ochoty na żadne spotkania towarzyskie, jednak Ginny niemal groziła jej różdżką.

- Och, nie, Granger. - Przerzucała swoje ubrania, szukając idealnego stroju. - Musisz się tam zjawić, żeby moja matka mogła zadręczać cię pytaniami o Rona. W ten sposób nie będzie męczyć mnie i Harry'ego o to kiedy w końcu się pobierzemy.

Ginny co chwila zmieniała swoje ubrania, a Hermiona odwróciła wzrok, drżąc na myśl o ślubie Ginny i Harry'ego.

Czy oni wszyscy nie mieli jeszcze po trzynaście lat i siedząc przy stole Gryffindoru patrzyli jak Seamus podpala sobie brwi?

Hermiona nie spędziła w Norze nawet pięciu minut, a Molly już zdążyła zapytać ją o Rona. Najwyraźniej miał wrócić do domu na Wigilię, ale w Boże Narodzenie grali mecz.

- Powiedział ci o tym, prawda? - zapytała Molly, oblizując łyżkę.

- Er, nie. Oboje byliśmy ostatnio strasznie zajęci.

- Ach, rozumiem. Oczywiście jesteś zaproszona na naszą Wigilię, w ten sposób będziecie mogli się wreszcie spotkać!

Hermiona patrzyła, jak Molly wyciera ręce o swoją sukienkę, a chwilę po tym używa różdżki do doprawienia gulaszu. Nie usłyszała już nic więcej na temat Rona.

The Right Thing To Do [PL]Where stories live. Discover now