ROZDZIAŁ 27

284 16 1
                                    

Madame Michele była zaskoczona, gdy zobaczyła ją w stroju przygotowanym przez Pansy.

Była jeszcze bardziej zaskoczona, gdy Hermiona wybuchła.

- Nie mogę sobie poradzić z tym uściskiem dłoni! Po prostu nie mogę się z tym pogodzić. Jestem w pracy, w profesjonalnym środowisku wsród mężczyzn, którzy podają sobie ręce jak mężczyźni, i nie zachowują się jakby chcieli podać rękę damie. Nie mogę tego robić i nie będę. - sapnęła. - Przepraszam.

Spojrzała na swoje stopy, zakłopotana.

- Przynajmniej to zauważasz, panno Granger - odparła chłodno. Prześledziła ją wzrokiem od góry do dołu. - Wyglądasz całkiem uroczo. Co się z Tobą stało?

Hermiona uspokoiła się.

- Dziękuję, Madame Michele. - powiedziała. Jest pani zbyt miła. - dodała po chwili. Spojrzała w dół na swoją sukienkę. - Zostałam rzeczniczką i modelką Linii Parkinson.

- Oh! Panna Parkinson. Co za czarująca dziewczyna.

Hermiona powstrzymywała się przed przewróceniem oczami. Oczywiście, że była czarująca.

Tego wieczoru, Madame Michele skorzystała z okazji, by nauczyć ją jak chodzić na obcasach oraz jak traktować drogie ubrania.

Hermiona stwerdziła, że była to jedyna lekcja, która jak do tej pory przyda jej się w życiu codziennym.

~*~

Następnego dnia spanikowana Hermiona wezwała Pansy o siódmej rano.

- Tak bardzo, bardzo mi przykro, Pansy - powiedziała Hermiona, gdy wysoka dziewczyna wyszła z kominka. - Ale próbowałam zrobić to, co Daphne i Tracey zrobiły wczoraj i nie sądzę, żeby to się udało.

Pansy spojrzała na nią.

- Nie udało się.

- Wiem, wiem. Po prostu nie chcę mieć na sobie tej niesamowitej sukni, jeśli moje włosy i makijaż takie nie są. Gestem wskazała w dół na śliczną sukienkę w kolorze przygaszonej pomarańczy, którą przygotowała dla niej Pansy. Spojrzała na ślizgonkę - której makijaż był perfekcyjny biorąc pod uwagę tak wczesną porę, wzrok Hermiony był błagalny.

- Pozbądź się tego wszystkiego. - Pansy zmarszczyła brwi. - Zdejmij sukienkę, zmyj makijaż, pozbądź się tego katastrofalnego kucyka. Merlinie, Granger, co próbowałaś zrobić?

- Próbowałam zrobić "kucyk-mocy", który wczoraj zrobiła mi Tracey! - warknęła.

- Granger, nie możesz mieć tej samej fryzury dwa dni pod rząd! - Twarz Pansy przybrała dziwny wyraz.

- Nie możesz tak po prostu dać mi szafy pełnej pięknych ubrań i oczekiwać, że będę wiedziała takie rzeczy, Pansy!

Hermiona jęknęła i tupnęła, po czym poszła pozbyć się wszystkiego co poleciła jej Pansy. Kiedy pięć minut później wróciła w swoim szlafroku, Tracy i Daphne były już w jej salonie, wyglądały jakby co dopiero wstały z łóżka.

- Och - powiedziała Hermiona. - Tak mi przykro, że jestem takim problemem dla was wszystkich.

Tracey potrząsnęła głową, jakby nie był to dla niej żaden problem. Daphne nie zaprzeczyła.

- W porządku. - Pansy wyszła z kuchni, gdzie parzyła im herbatę. - Będziemy to robić przed lustrem przez następne trzy dni.

Tracey i Daphne dopadły ją, a Pansy poszła wyrzucić z szafy Hermiony wszystko, co jej się nie podobało. Hermiona zastanawiała się, czy tak właśnie wyglądałoby dorastanie w Slytherinie. Nie żałowała swoich siedmiu lat spędzonych z chłopakami, miło było też mieć Lavender i Parvati, które przez większość czasu zostawiały ją w spokoju...

The Right Thing To Do [PL]Where stories live. Discover now