Kiedy Hermiona opuściła Św. Munga wróciła do biura, żeby je zamknąć i zabrać rzeczy, które tam zostawiła,
w tym swoją torbę do tańca.
Dziś wieczorem miała ostatnią lekcję z panną Truesdale. W sobotę miała ostatnią lekcję z Monseiur DuBois, a w niedzielę rano ostatnią lekcję z Madame Bernard.
We wtorek przypadała jej ostatnia lekcja z Madame Michele, a ostatnia, dziesiąta rata spadku zostanie przekazana o 21:00.
Spędziła trochę czasu odpowiadając na listy i nadrabiając zaległości na biurku. Czytała też wieczornego Proroka - wyszczególniającego tyle informacji na temat stanu Lucjusza Malfoya, ile tylko Skeeter się dowiedziała. Opuściła biuro na pięć minut przed rozpoczęciem lekcji i aportowała się do punktu oddalonego o kilka przecznic od małego studia tańca.
Od początku cieszyła się, że kończy z tymi zajęciami, jednak po dzisiejszej rozmowie z Lucjuszem Malfoyem, radość ta była znacznie większa.
Wzięłabyś te zajęcia prędzej czy później.
Potrząsnęła głową, aby pozbyć się natrętnych myśli, wbiegła do środka, zrzucając z siebie w pośpiechu szalik, płaszcz i rękawiczki, a następnie równie prędko powiesiła je na wieszaku w maleńkim holu tuż przed drzwiami studia.
Zdjęła kalosze, założyła maleńkie pantofelki baletowe i chwyciła dwucalowe obcasy, w których panna Truesdale kazała jej ćwiczyć. Była wdzięczna, że Pansy kazała jej dziś założyć sukienkę, bo inaczej musiałaby się przebrać w jedną ze spódniczek przeznaczonych do prób.
Odwróciła się, żeby popędzić do studia, mając w zapasie kilka sekund i wtedy zobaczyła Draco. Siedział w maleńkiej poczekalni w holu, obserwując ją.
Westchnęła zszokowana, po czym zarumieniła się z zażenowania swoją własną dramatycznością.
- Co tutaj robisz? - zapytała, trzymając dłoń w miejscu, w którym powinno znajdować się jej serce. - Czy wszystko- Czy twój ojciec ma się dobrze?
Przytaknął i wstał, wkładając ręce do kieszeni. Wciąż się jej przyglądał.
- Więc dlaczego... - Wzięła oddech. Czy był tu po to, by zawstydzić ją na zajęciach? Żeby zabronić jej pomagać? - Biorę te zajęcia, Draco - spróbowała, stanowczo. - Został mi jeszcze tylko jeden tydzień i zamierzam je skończyć. Spadek zostanie przekazany i tyle. Zawarłam umowę.
Skinął głową w stronę podłogi. Obserwowała go, czekając na coś więcej. Rzucił jej mały uśmieszek i pociągnął za drzwi, przytrzymując je dla niej.
- Panie przodem.
Wpatrywała się w niego, nie rozumiejąc co się dzieje. Poczuła, że jej stopy się poruszają, weszła do jasnego studia, czuła, że podąża za nią.
Panna Truesdale stała przy gramofonie, odwrócona do nich plecami.
- Panno Granger, spóźniła się pani dwie minuty. - Jej surowy głos odbijał się echem od drewnianych podłóg.
Hermiona otworzyła usta, by przeprosić, ale Draco ją uprzedził.
- Obawiam się, że to moja wina, panno Truesdale.
Była balerina obróciła się delikatnym ruchem, a kiedy jej oczy wylądowały na Draco, rozbłysły.
- Młody pan Malfoy! Co za urocza niespodzianka. - Siedemdziesięcioletnia kobieta - która wciąż upierała się, by nazywać ją "panną" - pozwoliła swoim oczom błądzić w dół sylwetki Draco, gdy ten zrobił kilka kroków w przód, uśmiechając się do niej i ujmując jej dłoń, by ucałować jej dłoń. - Tak bardzo za tobą tęskniono.
![](https://img.wattpad.com/cover/265356960-288-k968620.jpg)
YOU ARE READING
The Right Thing To Do [PL]
FanfictionHermiona po raz kolejny poczuła dudnienie w uszach. Zobaczy go po raz pierwszy od czasów Wielkiej Sali, wtedy wychudzonego i rannego przy stole Slytherinu, z matką trzymającą go za rękę. Nie miała zamiaru go szukać. Nie na korytarzach, nie pod bia...