Hermiona poinformowała Morty'ego o czekającym ją balu i zapytała, czy mógłby zastąpić ją przez ostatnią godzinę pracy, żeby mogła wrócić do domu i się przygotować.
- Absolutnie nie. - Zmarszczył brwi. - Wyjedziesz już w południe, młoda damo.
Zamrugała do niego.
- Słucham?
- Bal Walentynkowy to wielkie wydarzenie! Nie chcę, żebyś kręciła się po księgarni, kiedy powinnaś się szykować!
Gapiła się na niego.
- Ja... Cóż, nie potrzebuję aż tyle czasu. Nie chciałabym sprawiać ci kłopotów.
- Ach i nie martw się jutrem - Machnął ręką w powietrzu, idąc po schodach w kierunku swojego mieszkania. - Będziesz musiała się zregenerować!
- Co? Nie, Morty. Będę jutro!
- Nawet o tym nie myśl! - krzyknął w jej stronę.
- Dobrze! Ale będę tu w południe! - Wydęła usta.
Drzwi do jego mieszkania zatrzasnęły się, a ona zmarszczyła brwi.
Tego dnia, punkt dwunasta wypchnął ją ze sklepu, wróciła do domu i wzięła prysznic, przygotowując się na przyjście Daphne i Tracey.
Napisała do nich dzień wcześniej, gdy wychodziła z pracy, pytając, czy mogłaby im zapłacić za przygotowanie jej do balu.
To było dziwne, być w ich towarzystwie bez Pansy.
Pansy zawsze była tą, która rozmawiała i plotkowała o starych znajomych, więc kiedy Tracey puściła muzykę ze swojej różdżki, Hermiona postanowiła pozostać cicho przez całe popołudnie.
- Chcemy, żeby były upięte czy rozpuszczone? - zapytała Tracey, przerywając ciszę.
- Eee... - Hermiona zacięła się. Sukienka była podobna do białej sukni z Gali Noworocznej. Ginny kazała jej tej nocy zostawić rozpuszczone włosy, mimo że czarownica, która ją stylizowała zasugerowała upięcie.
- Jaką masz sukienkę? - Zapytała Daphne, podczas mieszania mazi, która miała dopasować się do odcienia jej skóry.
- Jest złota i sięga do podłogi.
- Włożysz ją na siebie? - Zapytała Tracey z szeroko otwartymi oczami. Daphne wyglądała, jakby bardziej chciała się upewnić, że dopasuje do niej makijaż, jednak Tracey wyglądała na zachwyconą.
- Ee... tak...
Hermiona poszła do swojego pokoju i wsunęła na siebie złotą sukienkę. Nie miała okazji jeszcze jej przymierzyć. Jedwab chłodził jej skórę, a krój był bardzo podobny do jej białej sukni. Myślała nad tym, żeby zmienić kolor butów, które miała na gali noworocznej, tak, żeby pasowały również do złota.
Wyszła ze swojego pokoju, a Tracey sapnęła. Daphne wyjrzała zza jej ramienia, po czym posłała Hermionie bardzo ślizgoński uśmieszek.
Hermiona wkroczyła do salonu, by pokazać się w lepszym oświetleniu.
- Będę musiała założyć inny stanik, wiem - powiedziała, gdy się odwróciła. Sukienka miała odkryte plecy, tak samo jak ta biała, jednak przód nieco się różnił.
W momencie, w którym Tracey miała ponownie zacząć temat fryzur, kominek buchnął, a głowa Ginny wyskoczyła z płomieni. Miała szeroko otwarte oczy.
- Co ty kurwa masz na sobie!? Co to jest?! - Jej usta się otworzyły.
- Ja - Ginny! - Hermiona podskoczyła. - Co ty tu robisz?
YOU ARE READING
The Right Thing To Do [PL]
FanfictionHermiona po raz kolejny poczuła dudnienie w uszach. Zobaczy go po raz pierwszy od czasów Wielkiej Sali, wtedy wychudzonego i rannego przy stole Slytherinu, z matką trzymającą go za rękę. Nie miała zamiaru go szukać. Nie na korytarzach, nie pod bia...