Rozdział 47

1.6K 46 2
                                    

- I co mam zrobić? Mam tam pójść? Jak gdyby nigdy nic?
- Jeśli chcesz. Wiesz, teoretycznie w tłumie są nikłe szanse na to, aby ktokolwiek cię rozpoznał. Chyba, że on - Ukryłam twarz w dłoniach ze zdezorientowania. Nie miałam pojęcia, czy przyjąć od niego te bilety. - Zrób jak uważasz. Przecież też nie pójdziesz tam sama. Będziesz ze Scottem. Ja bym poszła.
- Nie wiem. Muszę jeszcze porozmawiać ze Scottem.
- Okej, tylko pamiętaj, że ten koncert jest jutro wieczorem. Godzinę temu powiedziałabym, że masz jeszcze sporo czasu ale teraz...
- Dzięki za radę. - Moja koleżanka wyszła z garderoby i ruszyła do domu, za to ja nie miałam siły się ruszyć. Siedziałam na krześle przed ogromnych rozmiarów lustrem i wpatrywałam się w siebie. Przeskanowałam swoim wzrokiem swoją twarz intensywnie się przy tym zastanawiając co go tak do mnie ciągnie. Ponownie zaczyna, a ja nie mam zamiaru, aby kończyło się to wszystkim tak samo jak ostatnio. Jednak żyję się raz. Nikt o mnie pamiętać zapewne nie będzie, więc...

- Jebać to. - powiedziałam sama do siebie, po czym wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku. Byłam w domu koło trzeciej nad ranem. Od razu położyłam się spać lecz sen nie był mi zbyt szybko dany. Pochłonął mnie dopiero przy wschodzie słońca. Poranek równie nie był zbytnio przyjemny. Scott obudził mnie koło dwunastej, bo dowiedział się, że w naszym mieście Shawn będzie miał koncert. Postanowiłam zaczepić temat.

- Scott, ja dostałam propozycję biletów na ten koncert. - powiedziałam na w pół przytomna, owinięta kołdrą.

- Co? Od kogo? - pytał z lekka zdziwiony. Patrzyłam się na niego niepewnie, po czym spuściłam głowę.

- Od Shawna. - odpowiedziałam ledwo słyszalnie. Zapadła cisza. Uniosłam spojrzenie i spotkałam się ze zdezorientowaniem bruneta. 

- Co?! - krzyknął, a mnie aż rozbolała głowa. Nie obejdzie się dzisiaj bez kawy.

- Wiem jak to brzmi, ale jest to popieprzona sprawa. Mogę ci nawet pokazać wiadomości jakie z nim wymieniłam. - odparłam, a on tylko się zgodził. Czytał je z niedowierzaniem na twarzy. 

- Co jest z nim nie tak? Co do kurwy? - mówił. Te same pytania zadawałam sobie od momentu, aż Shawn do mnie napisał. 

- Uwierz, że chciałabym wiedzieć. - westchnęłam i przyłożyłam swoje dłonie do twarzy z bezsilności.

- Pójdziemy? - zapytał.

- Nie wiem, Scott. Nie mam pojęcia czy powinniśmy. On za każdym razem wszystko zaczyna, a później ma pretensje. - odpowiedziałam na jednym wdechu. Miałam mętlik w głowie. 

- Wiesz co, sądzę, że powinniśmy iść. - powiedział, a ja uniosłam na niego swoje zdezorientowane spojrzenie. - Co nam szkodzi? To tylko koncert. Sam z własnej woli daje nam bilety. Szkoda byłoby nie skorzystać. 

- W sumie to masz rację. Mam do niego napisać? - zapytałam po krótkiej chwili ciszy.

- Napisz, a ja idę zrobić śniadanie i tobie porządną kawę. - powiedział z uśmiechem.

- Dzięki. - odpowiedziałam i również się lekko uśmiechnęłam. Odblokowałam telefon i weszłam na Instagrama.


@Sco0n: Przyjdziemy

------------------

Następny rozdział za 18 gwiazdek.

TEXTING, NUDES || Shawn MendesWhere stories live. Discover now