Rozdział 57

2K 58 6
                                    

Stałam przed drzwiami jego domu już z jakieś dziesięć minut zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze robię. Może jednak podjęłam złą decyzję. Nie myśląc wiele zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał, więc powtórzyłam czynność. Już chciałam odejść z myślą, że nie ma go w domu lecz nie byłabym sobą nie upewniając się. Jakby go faktycznie nie było, to co napisał nie miałoby sensu. Złapałam za zimną klamkę i okazało się, że drzwi są otwarte. To było do niego niepodobne. Zaczęłam wchodzić do środka domu powoli, a myśl z tyłu głowy, że coś mogło mu się stać przez cały czas tam była. Było już późno, a światło świeciło się tylko w salonie lecz pomieszczenie było puste. 

- Shawn? - odezwałam się lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Weszłam w głąb i wtedy to usłyszałam. Jego głos.

- Mam nadzieję, że podjęłaś dobrą decyzję. - Stał na schodach i opierał się prawą ręką o barierkę. Patrzyłam jak schodził w dół i podchodził w moją stronę.

- Też mam taką nadzieję. - odpowiedziałam.

- Nie wydajesz się pewna swojej odpowiedzi - zaśmiał się i stanął na przeciwko mnie w znacznie bliższej odległości, niż wcześniej - To jak? Co będzie dalej? - pytał ale ja nie wiedziałam jak udzielić mu odpowiedzi.

Widząc moje zdenerwowanie podszedł bliżej. Założył mi włosy za ucho, a ja wtedy spojrzałam się w jego oczy. Ciemne tęczówki, które tak lubiłam, i w których cholernie brakowało mi się przyglądać. Jego wzrok opadał co chwila na moje usta, a mi, czując jego perfumy i bliskość, miękły nogi. Czułam jego lewą dłoń na moim policzku. Między nami panowała głucha cisza, która wydawała się zaraz minąć. Nie mogłam przeżyć, że dzieliła nas taka mała przestrzeń, a on nic z tym nie robił, więc to ja wykonałam pierwszy krok, którego prawdopodobnie będę żałować. Moje dłonie wylądowały na jego szyi, przyciągając go jeszcze bliżej, aż poczułam jego ciepłe usta na swoich. Miałam wrażenie, że czuję ten pocałunek dwa razy bardziej, niż normalnie i było to spowodowane albo tęsknotą, albo podnieceniem, które czułam. Jego język wsunął się między moje wargi w momencie kiedy prawa dłoń ściskała boleśnie moją talię. Byłam pewna, że pozostawi to ślad na następny dzień. Przyciskał mnie do swojego ciała na tyle ile mógł lecz było czuć w jego zachłanności, że ta bliskość mu nie wystarczyła. Już po krótkiej chwili trzymał mnie za pośladki i niósł na górę, prawdopodobnie do jego sypialni. Rzucił mnie na łóżko i usadowił się nade mną błądząc rękoma po moim ciele okrytym ubraniem. Już po chwili moja bluzka leżała na podłodze, a ja starałam się zdjąć jego. Moje dłonie taksowały jego klatkę piersiową, która była mi tak znana, a tak dawno dotykana. Z pomiędzy jego warg wydobył głęboki wdech kiedy złapałam dłonią za krawędź  jego dresów. 

- Jeśli zaraz nie przestaniesz mnie dotykać, nie będę umiał kontrolować tego co stanie się za kilka sekund. - mówił, a w między czasie brał głębokie oddechy.

- Więc nie kontroluj, ja to zrobię. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego niewinnie klęcząc już na swoich kolanach centralnie przed jego nogami, kiedy on siedział na krawędzi łóżka.

- Zapomnij, dobrze wiem, że lubisz być dominowana, kochanie. - powiedział trzymając w swojej dłoni moją szczękę tak, abym, nie spuszczała z niego swojego wzroku. Czułam, że to, co będzie się działo dalej zostanie w mojej pamięci i prawdopodobnie, będzie to najlepszy seks jaki kiedykolwiek doświadczę. Jego szare dresy opadły na ziemię i został w samych bokserkach, w których powstał już namiot. Czułam się wręcz zobowiązana do tego, aby mu z nim pomóc. Przejechałam palcem wskazującym po gumce od jego bielizny, dotykając przy tym jego skóry, która była okropnie ciepła. Usłyszałam tylko jego gardłowy śmiech.

- Nie drocz się ze mną kotku tylko zrób coś z tym, co ze mną zrobiłaś. - powiedział, a na moje usta ponownie wkroczył uśmiech. Ściągnęłam powoli jego bokserki, a spod nich wyłonił się jego penis w erekcji. Czarny materiał opadł do jego kostek, a moja ręka owinęła się u podstawy jego penisa. Przejechałam językiem po jego długości, a on wypuścił z siebie powietrze patrząc się na mnie z góry. Zaczęłam go brać do buzi, na tyle ile byłam w stanie. Przez cały czas starałam utrzymać się z nim kontakt wzrokowy. Po krótkiej chwili złapał mnie za szczękę i zmusił do tego, abym wstała z kolan. Popchnął mnie na łóżko za mną i znalazł się nade mną. Jego wargi przyssały się do mojej skóry na szyi. Nie umiałam opisać uczucia jakie wtedy czułam. Uświadomiłam sobie, że chciałabym czuć to do końca mojego życia nie zwracając uwagi na konsekwencje. Chciałam mieć go cały czas przy sobie. Leżałam pod nim, całkowicie naga i zdominowana, oddana w jego ręce. Na oczach miałam założoną opaskę, przez którą nie byłam w stanie zobaczyć co robi. 

- Wiesz, przez ten czas mam przed oczami ciebie klęczącą i mającą w buzi mojego kutasa. Chyba wiesz jak dobrze działa wyobraźnia. Nie chcę nic mówić, ale zaraz wszystko co jest w mojej głowie przejdzie do rzeczywistości. - I w tym momencie poczułam coś zimnego przy mojej szyi.

- Dobrze wiesz co to jest, kochanie - odpowiedział i odgarnął włosy z mojej twarzy. Zaczęłam szybciej oddychać czując metal na skórze - Jeśli wydasz z siebie jakikolwiek  dźwięk ostrze będzie wbijać się coraz głębiej, rozumiesz? Więc musisz pozostać cicho. - wyszeptał mi do ucha. Najgorsze było to, że nie wiedziałam do czego on jest zdolny. Poczułam jego palce na sobie, które rozprowadzały wilgoć po moim miejscu intymnym. 

- Jesteś tak mokra dla mnie, a nawet w ciebie jeszcze nie wszedłem. - mówił, a ja łapałam łapczywie powietrze, w momencie kiedy poczułam jego dłoń na mojej szyi. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej, więc zagryzłam dolną wargę, aby nie wydobyć z siebie jęku. Kiedy w końcu ten wszedł we mnie, poczułam lekki ból, który po chwili zniknął w momencie rozpoczęcia jego poruszania się. Kiedy czułam, że zaraz mogę dojść sama zaczęłam poruszać szybciej biodrami.

- Chciałaś dojść, kochanie? - zaśmiał się lekko od razu wychodząc ze mnie. Czułam jakby to była jakaś kara, pomimo że powstrzymywałam się przed wydobywaniem z siebie jakiegokolwiek dźwięku, wypuściłam cichy jęk kiedy nie czułam już jego członka. Wtedy poczułam jak ciecz spływa po mojej szyi, oraz lekkie pieczenie w miejscu przecięcia - Mówiłem, żebyś była cicho. - Odparł i zabrał nóż z mojej skóry. Złapał za moje sutki i w przyjemny sposób zaczął się nimi bawić na co wydobyłam z siebie głośny jęk. Po chwili ja byłam na górze. Posadził mnie na jego kutasie i złapał za biodra nadając tempo w jakim mam się poruszać. Odchyliłam głowę do tyłu wypuszczając powietrze z pomiędzy ust, czując jak bardzo dobre i właściwe to było.

- W ten sposób, kotku. - powiedział Shawn również oddychając głębiej i szybciej. Byłam pewna, że na moim ciele zostanie dużo śladów z dzisiejszej nocy. Ta pozycja mi odpowiadała. Nie dominowałam i nie byłam dominowana. Byliśmy równi sobie. 

- Jestem blisko. - wysapałam kiedy czułam, że zbliżam się do końca. 

- Dojdź dla mnie. - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Już po chwili moje soki mieszały się ze spermą  bruneta. Zeszłam z niego, z okropnie trzęsącymi się nogami. 

- Nie mam siły wstać. -  odparłam próbując uspokoić swój oddech. 

- Ja posprzątam. - westchnął i złożył na moich ustach pocałunek lekko przygryzając moją dolną wargę. Wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję.

TEXTING, NUDES || Shawn MendesWhere stories live. Discover now