lekcja 0: pso

1.5K 134 38
                                    

alexa, play txt: anti-romantic!
lekcja 0: przedmiotowy system oceniania

Każdy z nas przynajmniej raz w życiu poznał smak odrzucenia i porażki, jeśli ty nie – kłamiesz, a zatem kwestią nie jest to, czy przegrywamy, a jak sobie z tym radzimy. Raczej nie przywykłem do niezajmowania podium, starałem się trzymać rzeczy poukładanymi, natomiast dobry los grał po mojej stronie, dlatego nie było dla mnie niczym dziwnym, że każda dziewczyna, z jaką flirtowałem, dawała mi swojego snapa, bibliotekarka wyciągała zakurzone książki, których nikt nie miał dotykać, ponieważ puściłem jej perskie oczko, a jeżeli pojawiała się niezapowiedziana odpowiedź z historii, mój numer w dzienniku był tym szczęśliwym.

Niewielu rzeczy nienawidzę, ale jeśli musiałbym ze zdecydowaniem wybrać jedną, byłaby to historia, której miejsce wyparł bardzo szybko ten łoś, ale nie będę wyprzedzał faktów, niestety do niego dojdziemy, także trzymacie się mocno.

Ludzi dzielę na wygranych i przegranych, nie ze względu na zasoby materialne, jakie posiadają, a raczej ich osobowość. Lustrując samego siebie, uważam że nosiłbym miano tego, który doskonale wstrzelił się w panujący system i czerpie z niego pełnymi garściami. Nie powinienem tego mówić, bo tak nie wypada, ale już trudno: wiedziałem, że jestem trochę lepszy, niż inni. Ktoś (gdzie to „ktoś" wymawiasz z pogardą) wysnuł tezę, iż to dlatego, że rodzice, znajomi i nauczyciele dali mi w tę ideę wierzyć dla świętego spokoju. Nawet jeżeli nie chciało mi się brać kogoś na poważnie, to gdybym tak usiadł i przekalkulował swój debiut w Prywatnej Szkole z Internatem Takiej Jak Każda, musiałbym przyznać, że miałem i nadal mam trochę łatwiej, niby moją rozgrywkę w życie przepełniały mody: jestem przystojny, wysoki, moi rodzice mają naprawdę sporo kasy, nigdy nie czułem się pominięty, ani niedoceniony przez nich, moja przyszłość kierowała się ku przejęciu firmy kosmetycznej mamy, na nic nie choruję, nie mam problemów z nauką, gram w szkolnym zespole i straciłem prawictwo w wieku trzynastu lat z piętnastoletnią opiekunką, zatem... To raczej oczywiste, że nikt prócz bliskich przyjaciół nie podważał mojego „ja". Łatwiej jest kupić znajomych, niż przyjaciół, a jeszcze łatwiej zrobić to z poczuciem humoru i czekiem przygotowanym do wpłaty na szczytny cel, który wszyscy widzą.

Nie uważam, abym był złym człowiekiem i ten „ktoś" (znów pogarda w głosie), wcale nie zmienił mojej auto-refleksji, nieustannie jednak nadepnął mi na odcisk, zajął cały mój umysł, zmotywował każde moje działanie i doprowadził mnie do stanu, w którym jestem gotów krzyczeć pijany, półnagi, z podbitym okiem, w brokacie, jak bardzo chcę, aby wrócił skąd przylazł.

Co samo w sobie brzmi dość ironicznie, skoro poszło nam o dziewczynę (nie tylko, ale przede wszystkim), która miała stanowić perfekcyjne dopełnienie do mojego doskonałego życia. W końcu niecodziennie spotyka się wśród snobów nieśmiałą, szarą myszkę, która interpretuje doskonale każdy tekst literacki, jest przepiękna, ale tego nieświadoma, ma głos anioła, z czego nie zdaje sobie sprawy, dodatkowo niesie bagaż w postaci tragicznej śmierci rodziców w wypadku samochodowym.

Mógłbym unieść ten bagaż, mógłbym ją wysłuchać, zrozumieć, napisać dla niej piosenkę, byśmy razem w tej melancholii śpiewali ją duetem, co prawie się udało! Naprawdę, Skylar prawie była moja! Po pierwszym roku zajęć, gdzie oboje zdaliśmy ze stypendium, którego nie potrzebowałem w kieszeni. Gdy pomogłem jej się ośmielić i wystąpiła, niczym Demi Lovato w Camprocku z moim zespołem. Kiedy powiedziała, że to nie jestem ja, bo wdałem się w agresywną bójkę z moim współlokatorem, który ją zlekceważył! Chcąc nie chcąc pocałowaliśmy się tylko raz, bo później nagle była zrobiła mi jazdę, dlatego Sky strzeliła focha, wracając na wakacje do ciotki, nie jadąc ze mną i znajomymi do Laguna Beach. Ale zaczął się nowy rok szkolny, zaczęliśmy druga klasę szkoły średniej, przyjęła moje przeprosiny i zakładając nieśmiało włosy za ucho, wyznała, że chętnie spotka się ze mną po zajęciach w szkolnym barze mlecznym!

Niestety, pierwszy dzień drugiej klasy stanowił ostatni dzień mojego spokojnego snu, ponieważ kiedy Tyler, czyli gość, któremu wtedy zbiłem mordę, został wykopany ze szkoły, dostałem nowego współlokatora do pokoju, tego kogoś (z pogardą).

Chcecie poznać Michaela Clifforda? Och, pewnie, że chcecie! Ja nie chciałem, ale zostałem zobligowany do tego, by tak się stało na zajęciach z literatury, które były nudniejsze, niż trzeci After, choć poczułem w swoich żyłach złość bohatera tego filmu, gdy dostrzegłem jak Skylar na niego patrzy, a to był dopiero szczyt góry lodowej złożonej z całej serii rzeczy, których nienawidziłem w tym chłopaku. 

______________________

Wiem, że miałam pisać coś zupełnie innego, ale poczułam się zainspirowana przez tweeta na timelinie o tym, że ci wszyscy goście w trójkątach, powinni olać laskę i być ze sobą. Dodałam tego trochę tła, wymyśliłam kilka scen, ta książka jest kompletnie świeża, nie mam pojęcia jak sobie z nią poradzę, czy będzie mi się chciało pisać i czy będę miała na to czas, ale obmyśliłam już parę rozdziałów w głowie, także zależy. Może uda mi się wrzucić parę rozdziałów, a może zacznę z nią na poważnie, jak skonczę boyshit, niemniej jednak liczę na to, że spodobał wam się ten pomysł i chceice to przeczytać. Koniecznie dajcie znać co myślicie!

All the love xx

anti-romantic {zawieszone}Where stories live. Discover now