lekcja 9: więcej grzechów nie pamiętam

697 86 163
                                    

alexa, play slave to your love, by hurts 
lekcja 9: więcej grzechów nie pamiętam 

  Rzadko zdarzało się tak, aby Michael znikał z naszego pokoju na długie godziny, dlatego czułem się wręcz w obowiązku sprawdzić zawartość jego szafy, kiedy będąc samemu nie miałem pojęcia w co się ubrać. Nie jestem na ogół aż tak wścibski i nie chciałem infiltrować jego osobistych rzeczy, jednakże coś między nami tego dnia się zmieniło, a ten fakt pozwolił mi myśleć, że on nie miałby nic przeciwko, gdybym próbował pożyczyć któryś z jego trenczowych płaszczy, albo jakąś ładniejszą koszulę. Sam chodził w mojej bluzie, bo dla ironii, nieustannie jej nie piorąc, podniósł z krzesła tę z napisem Beacon Hills, którą miałem na sobie rozmawiając parę tygodni temu ze Sky w lesie i założył ją, a czasem nawet w niej spał.

Poza tym Mike na pewno opowiedziałby mi o swoich płytach winylowych, albo o tym jakie ma zielarskie sekrety, by utrzymać Monsterę przy życiu. Mimo wszystko czułem się trochę jak intruz, gdy ściągnąłem papierowe opakowania z półki i przejechałem palcami po wypukłości estetycznej na pudełku. Lana. Michael albo kochał tę kobietę do szaleństwa, tak samo jak i ja, albo podobnie do wszystkich ludzi na świecie, przepadł na rzecz Ultraviolence, bo właśnie ten krążek trzymałem, moment później przekładając go pod pozostałe. Desire od zespołu Hurts, których słyszałem wyłącznie Wonderful Life, Frank Sinatra, bo jakże by inaczej, a później jeszcze Lorde, Folklore Taylor Swift, a koniec końców nawet Fandom od Waterparks, których sukcesywnie odstawiałem sobie na potem, by sprawdzić tę muzykę.

Skłamałbym mówiąc, że to nie jest mój gust, choć od swojej ukochanej Lany wybrałbym Chemtrails over the Country Club, ponieważ potrafiłem się utożsamić z klimatem, jaki artystka przekazała w umieszczonych na płycie utworach.

Na dodatek ten gramofon. Stylizowany, aby wydawał się starszy, dopasowany estetycznie do doniczki kwiatka, gdzie obok tych przedmiotów usadziłbym Mike'a w jego najlepszym zestawieniu ubrań i zrobił mu zdjęcie, gdybym chciał oddać cały klimat jego jestestwa. Zrobiłbym to w auli teatralnej, na tle pozdzieranych czasem fresków, spuszczając białą, satynową kurtynę tak, aby spojrzał ku górze, a zieleń jego oczu kontrastowałaby z brązem pomieszczenia.

Oblizawszy pulsującą, dolną wargę, odstawiłem winyle na ich miejsce, ponownie uchylając drzwiczki szafy. Chciałem wyglądać tego wieczoru lepiej, niż zwykle, bo wiedziałem, że Skylar prędzej zechce zjeść gofry pod pięknym, zabytkowym kościołem, niż usiąść ze mną na plaży w Santa Cruz, gdyż obecność wszechogarniającego piasku musiała powoli ją męczyć. Nie mogłem pojawić się na nazwanej po imieniu randce, wciskając czarne jeansy i polówkę, choć gdybym miał wybierać, założyłbym tylko białą koszulkę, a na nią jakąś flanelę, udając że nie stać mnie na więcej.

Liz czasem zabierała mnie do Country Clubu, przewracając teatralnie oczami, gdy tylko zaproponowałem, że pojadę tam tak jak stoję, to znaczy w szortach, albo jogerach i czymkolwiek, co akurat okalało luźno moje ramiona. Ponad wszelką wątpliwość nie pasowałem do wyższej klasy swoim ubiorem, co Ivy urzekało, bo sama gustowała albo w czymś, co miało metkę Gucci, albo w rzeczach drogo-niepozornych, gdzie ten kogo stać wie, a kogo nie stać, nie czuje się niekomfortowo. Osobiście gdybym mógł, zakazałbym wszelkiego dress code'u, nie dla własnej kreatywności, a na skutek lenistwa.

Dlatego też, ubrawszy wcześniej dziurawe, czarne jeansy i białą koszulkę, uśmiechnąłem się zwycięsko znajdując trochę ukrytą pod stertą rzeczy pilotkę, w której nigdy Michaela nie widziałem, ale sprawiała wrażenie czegoś vintage, doskonale w trendach, poza tym, gdy tylko wsunąłem ją na ramiona, doszedłem do wniosku, że wyglądam jak młody, chudy James Dean, tym samym ignorując dość późną porę, założyłem jeszcze okulary przeciwsłoneczne.

anti-romantic {zawieszone}Where stories live. Discover now