lekcja 24: bomba cukrowa

168 25 22
                                    

lekcja dwudziesta trzecia: bomba cukrowa
alexa, play candy by the rose

Luke: Hej, możemy porozmawiać? Właściwie to nie wiem jak ci to powiedzieć, dlatego chciałbym napisać, co mam na myśli. Z drugiej strony, nie powinno robić się takich rzeczy przez SMS-a. Pewnie odbierzesz to bardzo źle. Sky... Jestem zakochany. Jestem tak bardzo, kurwa, zakochany, że mam ochotę krzyczeć. Wszystko się zmieniło. Moja każda myśl oscyluje tylko wokół jednego człowieka. Każdy pierwiastek mojego ciała reaguje wyłącznie na jego śmiech, dotyk, to co mówi i jak myśli. Nigdy nie spodziewałem się, że będę osobą, która przepadnie do tego stopnia. To co było między nami miało sens, ale w zeszłym roku. Wiem, że cię zraniłem. Wiem, że jestem podły. Wiem, że tego nie robi się przez SMS-a, naprawdę, ale...

Pole tekstowe zaczęło zamazywać się prze moimi oczami. Miałem monumentalne wręcz wyrzuty sumienia. Zimny pot spływał po moich skroniach.

Luke: Nie zabijaj się, proszę

Przekrzywiłem głowę.

Ale to jest głupie...

Skasowałem obie wiadomości, zanim je wysłałem, po czym odłożyłem telefon na stolik nocny i sfrustrowany opadłem w poduszki. Ciepłe powietrze, które wpadało do mojej sypialni przez okno, smagało moje policzki. Michael leżał tuż obok, mocno wtulony w poduszkę, natomiast woń chemicznych truskawek, którymi nadal pachniał, mimo, że wziął prysznic z użyciem mojego żelu, doprowadzał mnie do szału.

On... Doprowadzał mnie do szału.

Obróciłem się na bok, podparłem policzek na dłoni, a łokciem wbiłem się w materac. Zawsze mi się wydawało, że mam duże łóżko, lecz dopiero kiedy złączyliśmy z Cliffordem nasze posłania w akademiku, zrozumiałem co oznacza posiadanie praktycznie nieskończonej przestrzeni przeznaczonej do wypoczynku. Teraz kisiliśmy się ze sobą pod jedną kołdrą, praktycznie przyrośnięci do siebie na śpiku. Moje zarazki znajdowały się na jego ciele. Jego woń przenikała moje włosy. To jak spokojnie oddychał, nadawało tempa mojemu sercu, które biło równomiernie wraz z każdym oddechem chłopaka, który namieszał mi w głowie.

Zacząłem rysować paznokciem szlaczek na odkrytej łopatce Michaela. Jego alabastrowa skóra czerwieniła się pod wpływem nacisku. Małe serduszka, które pozostawiałem na jego ciele, były w tym samym odcieniu, co moje policzki. Gdybym mógł, wsadziłbym go sobie do kieszeni. Jeśli miałbym taką opcję, wniknąłbym w niego. Kochałbym go na zawsze. Całowałbym go w otwarte usta. Pisałbym dla niego sonety i malował murale pochwalne, ku czci jego urody.

Czułem się chory. Miałem gorączkę. Mój żołądek był nieustannie ściśnięty, a policzki napięte od uśmiechu. Przez moje palce, od stóp do dłoni, przechodził prąd. Miałem go w głowie, kiedy zasypiałem i po obudzeniu. Zacząłem nim oddychać.

Oparłem czoło o kark Mike'a i nabrałem powietrza w płuca. Sądziłem, że lada moment on się stopi od ciepła mojej twarzy, ale nie mogłem przestać myśleć o tym, że to Clifford mnie roztapia i zmienia w kogoś, kogo wcześniej nie znałem.

- Mikey – szepnąłem, lecz chłopak się nie obudził.

Zmarszczyłem brwi, a później wydąłem dolną wargę. Odczuwałem gorejącą wręcz potrzebę, aby powiedzieć mu o czymś ważnym, co mogło mieć piekielne konsekwencje.

- Kocham cię – mruknąłem, a po tych słowach, uniosłem się nieco na łokciu, by sprawdzić, czy mnie słyszy.

Nie słyszał. Chrapał, wtulał nos w poduszkę, a jego liliowe włosy połaskotały mnie w policzek, gdy się do niego pochyliłem. Uśmiechnąłem się błogo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

anti-romantic {zawieszone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz