Dziewięć

18.7K 1.1K 7
                                    

Już po teście z historii. Siedzimy z dziewczynami w stołówce.Chłopaki jak zawsze nam towarzyszą. Sean ciągle gada o tej imprezie w piątek, a ja ciągle myślę o eliminacjach do szkolnej drużyny siatkarskiej. Co będzie jak się nie dostane ? Na pewno jest tu dużo innych , lepszych dziewczyn ode mnie. Dawno nie grałam , teraz zaczęłam trochę trenować. Jednak to nie to samo..
-Ana to jak?- zapytał mnie Peter.
-Ale co? Sory zamyśliłam się- uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Pytałem czy idziesz z nami na ta imprezę w piątek do Matta?- powtórzył pytanie Peter, widocznie rozbawiony.
-Nie wiem, muszę się zastanowić.
-Nie daj się prosić-powiedział John.
-Zabawisz się wyluzujesz-dołączył się Sean.
-Dobra zastanowię się. Odpowiem wam jutro.
-Ok czekamy-uśmiechnął się Peter.
-Dobra a teraz powiedz nam nad czym tak myślisz- zapytała Sami.
-To nic ważnego-odparłam.
-Nie kłam, wiem że coś ukrywasz-spojrzała na mnie przymrożonymi oczami.
-No dobra. Chce się dostać do drużyny siatkarskiej.
-To świetny pomysł - poparła mnie Eli.
-Tak tylko dawno nie grałam, pewnie nie mam już takiej kondycji.
- Spokojnie Ana na pewno dasz rade. Na pewno jesteś świetna
-Dzięki Sami - czuje ze znalazłam prawdziwa przyjaciółkę.
-Kiedy są eliminacje? -zapytał Sean.
-Jutro po lekcjach.
-Przyjedziemy ci kibicować -powiedział Peter.
-Nie musicie i tak już dość się stresuje.
- No to przy nas nie będziesz. Twój osobisty fan club - powiedział Sean.
- Dzięki -odparłam rozbawiona.
Stres trochę mnie opuścił dzięki nim. Resztę dnia spędziliśmy w szóstkę dobrze się bawiąc. Po szkole Sami odwiozła mnie do domu.
-Już jestem!- krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza. Dziwne babci nie ma. Mama w pracy czyli wróci za jakieś dwie godziny. W kuchni znalazłam karteczkę : Ana jestem u koleżanki która się rozchorowała. Przepraszam,że nie zadzwoniłam. Obiad w piekarniku. Powinnam wrócić wieczorem. Całuje babcia.
A więc jestem sama przez jakiś czas. Zjadłam obiad i poszłam do salonu obejrzeć jakiś film w tv. Kiedy już wygodnie leżałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam aby otworzyć. Gdy otworzyłam stanęłam jak wryta. To był Dreak. Był wściekły. O kurwa. Chciałam zamknąć drzwi lecz on zatrzymał je noga i wszedł do środka.
- Co to kurwa miało być? - zapytał z furia w oczach.
- Ale co?- zapytałam udając idiotkę.
-To kurwa to - wskazał na siniejące oko.
-A to - teraz to ja się zdenerwowałam - to jest za niby nasz wspólna noc.
-O czym ty Kurwa pierdolisz?
-Powiedziałeś w szkole że się z tobą prze spałam!!! I nie przeklinaj w moim domu!!
-Jeszcze cie nie przeleciałem!Powiedziałem tylko, że u ciebie byłem.
-Komu powiedziałeś?!
- Chłopaka tylko. Mikowi i Mattowi
-Chwila czy ty powiedziałeś że JESZCZE się ze mną nie przespałeś?!!
- Być może - prawy kącik jego ust podniósł się w uśmiechu.
- Dreak wynoś się stąd albo drugie oko będzie takie samo!!!
-Dobra. Dowiedziałem się ci chciałem. A i powodzenia jutro.
-Co?
-W eliminacjach.
-Skąd wiesz?
-O tobie wiem wszystko - puścił mi oczko i wyszedł a ja stałam z otwartą buzia, bo nie dał mi nic powiedzieć.
Poszłam do swojego pokoju. Przebrała się i poszłam pobiegać. Wtedy najlepiej mi się myśli a dużo ostatnio mam na głowie. Jutro eliminacje muszę się wyspać. Zrobiłam krótka rundę, wróciłam do domu, wzięłam prysznic i poszłam spać.

Bad boy & volleyballWhere stories live. Discover now