Part 17

17.7K 1K 6
                                    

Dzień zapowiadał się bez słońca i dość zimny. No tak to już październik. Szłam do szkoły ubrana w czarne rurki niebieska koszule, a na to moja ukochana siwo-czarna  bejsbolówkę. Do tego białe air-maxy.  Włosy miałam rozpuszczone i to był błąd,  ponieważ większość z nich było na mojej twarzy przez wiatr. Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się do swojej szafki gdzie miałam lusterko i szczotkę. Gdy doprowadziłam włosy do porządku poszłam spotkać się z dziewczynami które czekały na mnie pod klasa. Na moje nieszczęście po drodze spotkałam Dreaka

-Hej piękna.

-Cześć, sory nie mam czasu. - chciałam go wyminąć, ale on złapał mnie za nadgarstek

-Ej co się dzieje? Jesteś na mnie zła?

-Nie.

-Przecież widzę, że coś jest nie tak.

-Wszystko jest ok. A tylko jedno. Z tą swoją dziwka to liz się gdzie indziej a nie na stołówce, bo się jeść odechciewa.

-Ana to nie tak..to ona mnie pocałowała..

-Nie tłumacz się, nie interesuje mnie to.-wyrwałam się i odeszłam szukając dziewczyn.

Zauważyłam je stojące pod klasa z  chłopakami. O czymś bardzo żywo dyskutowali.

-Hej-przywitałam się, każdemu dając buziaka w policzek.

-Hej- chłopaki od razu odpowiedzieli,szeroko się uśmiechając.

-O czym tak dyskutujecie?

-O dzisiejszej imprezie -uśmiechnęła się szeroko Eli.

-Ustalamy jak jedziemy. Kto prowadzi do i kto wraca? 

-No to ja pojadę po wszystkich,  ale nie wracam - pierwszy odezwał się Sean. Na twarzy miał szeroki uśmiech.

-Nie ja nie chce wracać- odezwał się Peter. Tylko oni mieli już po 18 lat i prawko.

-Mogę coś zaproponować? - wtrąciłam. Spojrzeli na mnie pytająco.

-Jest nasz 6 osób wiec w jeden samochód się nie zmieścimy wiec proponuje jechać dwoma taksówkami. Ja z dziewczynami pojedziemy jedna a wy druga a spotkamy się na imprezie czy przed domem.

Chwilę się zastanowili i w końcu zgodzili się. Z dziewczynami umówiłam się zaraz po szkole u mnie. Poszłyśmy na lekcje, które minęły mi bardzo szybko.
Była 15, impreza jest o 20, dziewczyny maja przyjść o 16.30, bo nie maja przy sobie swoich rzeczy. Zdążę zjeść i ogarnąć dla siebie ciuchy.
-Hej- witam się gdy tylko wchodzę do domu.
-O Ana skarbie już jesteś to dobrze nie muszę do ciebie dzwonić. Ja muszę wyjść na spotkanie z klientem, nie wiem kiedy wrócę.
-Dobrze, mamo ja tez wychodzę.
-Dokąd?- zapytała unosząc brwi. Trochę się zdziwiła.
-Jest piątek i moi znajomi chcą uczyć to,że dostałam się do drużyny, idziemy na imprezę mała do kolegi.
-No dobrze, ciesze się , że gdzieś idziesz ze znajomymi, ale proszę cie tylko o jedno- spojrzałam na nią pytająco- nie pij za dużo.
-Oh mamo, przecież wiesz,że ja nie pije.
-Wiem, Ana i ufam ci, ale taka rola matki- posłała mi ciepły uśmiech.
-Dobrze mamo, obiecuje-przytuliłam ja.
-No to powiedz babci , że wychodzisz, a ja już muszę pędzić. Pa kochanie.
-Pa- i wyszła. Poszłam do salonu gdzie siedziała babcia. Po drodze nałożyłam sobie spaghetti.
- Cześć babciu.
-Cześć Ana .
-Babciu, przyjdą do mnie za chwile i razem wybieramy się na imprezę do kolegi.
-Dobrze, a kiedy wrócisz?- o kurde tego nie wiem.
-No myślę,że około 2.
-No dobrze.
-Idę, muszę znaleźć jakieś ciuchy- posłałam jej uśmiech i poszłam do siebie do pokoju.
Stoję chyba z dobre pół godziny przed otwarta szafa i nie wiem w co się ubrać. Słychać dzwonek do drzwi. Pewnie dziewczyny przyszły i dobrze pomogą mi coś wybrać. Zbiegam na dół otworzyć drzwi. Tal to one.
-Hej, jak dobrze,że jesteście! Wejdźcie!- mówię gdy tylko otworzyłam drzwi.
-Hej. O co chodzi?- zapytała Sami.
-Nie wiem w co mam się ubrać- mowie ze smutna mina.
-No to lepiej trafić nie mogłaś- piszczy radośnie Eli.
-Dobra ty zmykaj pod prysznic, a my już coś ci znajdziemy.
Jestem wykąpana i wysuszyłam włosy. Założyłam szlafrok i wychodzę prawie naga. Na łóżku leżą czarne rurki i czerwona koszula bez rękawów. Obok łózka stoją moje czerwone szpilki . Ok, zabieram ciuchy i moja czarna, koronkowa bieliznę i wchodzę znowu do łazienki, żeby się ubrać. Po mnie wchodzi Sami. Na sobie ma czerwona sukienkę, bez ramiączek, lekko rozkloszowana na dole. Do tego założyła czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Emi jest ubrana w czarną bokserka, rozkloszowaną, grafitowa spódnica i czarne szpilki. Zrobiłyśmy delikatny makijaż. Uczesałam się w wysoki koński ogon, Sami włosy upięła w luźnego koka, a Emi rozpuściła włosy. Byłyśmy gotowe o 19.30 i czekałyśmy na taksówkę. Postanowiłyśmy zaczekać przed domem.
-Babciu wychodzimy!- krzyknęłam,a babcia wyszła z kuchni.
-Ślicznie wyglądacie dziewczyny. Bawcie się dobrze.
Byłyśmy punktualnie o 20 pod domem Matta. Z domu było słychać już muzykę i widziałyśmy jak ludzie się schodzą. W tym tłumie dostrzegłyśmy chłopaków idących w nasza stronę.
-Wow, dziewczyny wyglądacie supeeer- odezwał się Sean, a reszta mu przytaknęła.
-Wy tez niczego sobie- odwdzięczyła się Sami. Chociaż nie mogę się z nią zgodzić. Wyglądali na prawdę mega przystojnie i seksownie. Sean miał na sobie czarna koszule, czarne dżinsy do tego lekko zmierzwione włosy. Peter miał biały podkoszulek a na to rozpięta granatowa koszula i ciemne dżinsy. John ubrany w szare dżinsy i biała, luźna koszule.
-To co idziemy?- zapytał Peter
-Jasne - odpowiedziałyśmy chórem.
Weszłyśmy z chłopakami pod rękę, przy czym było dużo śmiechu. Ja szłam z Seanem, Sami z Johnem a Eli z Peterem.Było już strasznie ciasno. Rozglądałam się po pomieszczeniach, ale nie widziałam nikogo znajomego ze szkoły. I nagle go zauważyłam. Siedział na kanapie z jakimś chłopakiem.. to pewnie Matt. Był ubrany w czarny T-shirt i czarne dżinsy. Spojrzał się na mnie i mnie zlustrował. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nagle on wstał i zaczął iść w moim kierunku.....

Bad boy & volleyballWhere stories live. Discover now