Wściekły

447 34 49
                                    

-Jesteśmy! Se- Seungmin? Coś się stało? - pytam, gdy zauważam smutnego przyjaciela, który siedzi na sofie.

-Jesteście już? I jak? Dowiedzieliście się czegoś? - wstaje i od razu podchodzi do nas, olewając moje pytanie.

-Tak, byliśmy. - rzuca szybko Hyunjin i od razu idzie do mojego pokoju, trzaskając drzwiami.

Ja jedynie wzdycham i kręcę głową, po czym siadam przy stole i kładę na nim głowę.

-Czuję się jak w jakimś chorym śnie. - mruczę i uderzam kilka razy czołem w drewno.

-Aż tak jest źle?

-Jego ojciec siedzi w więzieniu, a jego brat chce się zemścić, bo wywalili go z domu. W dodatku dowiedziałem się, że nie mial praktycznie dzieciństwa i jego matka nie żyje. - podnoszę wzrok na przyjaciela i czuję, jak łzy napływają do moich oczu - Dlaczego nie możemy żyć normalnie?

-Yangie... - podchodzi do mnie i gładzi mnie po włosach - Najważniejsze, żebyś był teraz Hyunjinem. On potrzebuje cię najbardziej.

Ja jedynie wymuszam uśmiech i idę powoli do pokoju. Pukam cicho, a gdy nie słyszę odpowiedzi, wchodzę do środka, spoglądając na mojego chłopaka, który leży na łóżku twarzą do dołu.

-Kochanie... - kładę się koło niego - Wiem, że-

-Przepraszam. - przerywa mi i wzdycha - Przepraszam, że cię w to wszystko wplątałem.

-Skończ pieprzyć. Robię to z własnej woli, bo cię kocham, tak? Spójrz na mnie.

Gdy tylko spotykam się z nim wzrokiem, czuję smutek. Nienawidzę tego dnia.

Czuję, jak chłopak delikatnie łapie mnie w talii i przyciąga mnie do siebie, otulając mocno.

-Wkrótce będzie po wszystkim. Obiecuję. - mruczy i składa mi czuły pocałunek w czoło - Jak skończysz szkołę, wyprowadzimy się gdzieś nad morze i weźmiemy ślub. I będziemy szczęśliwi. Bez żadnych popaprańców i żadnych kłopotów. Tylko ty i ja. Na zawsze.

Nigdy tak nie będzie.

-Najpierw musimy się uporać z twoim wujkiem. - śmieję się pod nosem, na co chłopak odpowiada tym samym.

-Wszystko się ułoży. Zadzwonimy na policję, by go zgarnęli, gdy tylko tutaj przyjdzie. Nie pozwolę, by nas terroryzował, a przede wszystkim mojego chłopca.

-A nie jestem przypadkiem mężczyzną? - uśmiecham się lekko do niego.

W odpowiedzi słyszę śmiech i ciepły dotyk warg na moim czole.

-Zaraz wrócę. - mówi i wstaje, a następnie łapie telefon i wychodzi z pokoju, zostawiając mnie samego.

Mija kilkanaście minut, zanim wraca w bardzo dobrym nastroju. Wręcz jest cały w skowronkach.

-Co się stało? - pytam lekko zdziwiony, siadając na łóżku.

-Policja go już złapała. Pobił jakiegoś gościa w parku i go zgarnęli. Teraz chyba odwiozą go do psychiatryka. - szczerzy się od ucha do ucha.

-Co za ulga. - łapie się za serce i wzdycham ze spokojem.

Nagle przypominam sobie o Seungminie, który wciąż nie odpowiedział na moje pytanie. Ruszam natychmiast do jego pokoju, zastając go... jak płacze?

-Min? Wszystko gra? - moje zmieszanie jest tak samo duże jak jego, więc szybko wyciera policzki i próbuje nie pokazywać swoich spuchniętych oczu.

-Tak, tak, w porządku. - próbuje powiedzieć normalnie, choć średnio mu to wychodzi.

-Przecież widzę, że coś się stało. Szczególnie przez to, że płaczesz.

Po tych słowach widzę, jak jego wargi drżą, a oczy znów zalewają się łzami.

-Nic nie jest w porządku Jeongin. Nic nie jest! - szlocha i kładzie twarz na moich kolanach - M-Misun... Ona... Ona mnie zdradziła!

-Co?! - podnoszę głos zszokowany. Tego nigdy bym się nie spodziewał. Przecież byli idealną parą.

-Changbin widział ją z jakimś bad boyem w parku jak się obściskiwali... Od razu do mnie zadzwonił... J-Ja...

-Mówiłeś o tym Chanowi?

-Oczywiście, że nie! Masz mnie za durnia?! Napewno by mi nie uwierzył. - płacze niemiłosiernie - Ja ją tak bardzo kocham... Tak bardzo!

-Wiem Min, doskonale cię rozumiem. - przejeżdżam dłonią po jego włosach, a drugą wyciągam telefon i piszę do starszego, by jak najszybciej przyjechał.

Nie mija 10 minut, a po mieszkaniu roznosi się dźwięk pukania.

-M-Misun? - pyta cicho Seungmin, a ja wzdycham.

-Otworzę! - krzyczy Hyunjin, a ja modlę się w duchu, by Bang był wyrozumiały.

-Cze- Seungmin? - urywa blondyn, gdy widzi w jakim stanie jego mój przyjaciel.

-Chan? C-Co ty tu robisz? - pyta się różowowłosy, a następnie spogląda na mnie - Zadzwoniłeś do niego?!

-Tak, bo nie chcę, żebyś się tutaj tak szlochał.

-Co się stało? - pyta zmieszany Bang.

-M-Misun... ona...

-Miziała się z jakimś typem w parku. - kończę za niego.

Wyraz jego twarzy automatycznie się zmienia po tych słowach. Wygląda, jakby wiedział, że tak się stanie.

-Wiem o tym... - rzuca w końcu, a ja totalnie czuję się zbity z tropu.

-Że co proszę? Czemu mi o tym nie powiedziałeś?! - natychmiast odzywa się Seungmin - Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!

-Ej spokojnie, okej? Nie chciałem ci tego mówić, bo spodziewałem się jak zareagujesz. Wiem, że bardzo ci na niej zależy, ale Misun... ona czasami nie zważa na konsekwencje swoich wybryków. Myśli, że wszystko jej wolno.

Czy to jest jakaś telenowela? Czy tu są jakieś ukryte kamery?

-Zostawię was samych. - rzucam szybko i praktycznie wybiegam na zewnątrz, bo czuję, że za chwilę wszystko zwrócę.

I się nie myliłem.

-Yangie? Co się dzieje? - słyszę głos zaniepokojonego chłopaka, ale nie odpowiadam, bo ledwo co widzę na oczy.

Za dużo emocji jak na jeden dzień. Mam ochotę wziąć sobie jakiś urlop od życia.

-N-Nerwy... - odpowiadam po chwili i wycieram usta rękawem.

-Chodź do środka. - łapie mnie za dłoń i podnosi, a następnie chwyta tak, bym się nie wywalił.

Hyunjin sadza mnie na sofie i szybko biegnie do kuchni, ale chwytam go za nadgarstek i przyciągam, by usiadł koło mnie.

-Zostań ze mną. - szepczę i splatam nasze palce - Proszę.

-Przecież nigdy cię nie zostawię. Nie bój się. - uśmiecha się, a ja kładę się na jego kolanach.

-Nigdy mnie nie zdradzisz?

-Nie mów takich bzdur. Nigdy w życiu. - cmoka mnie w szyję - Przenigdy.

/Maraton czas zacząć! Jak wrażenia? Kocham was!\

My Sweetheart [hyunin]Where stories live. Discover now