Opamiętany

437 38 59
                                    

~Hyunjin pov~

Idę ciemną ulicą, wycierając zaschniętą krew z twarzy. Pieprzony alkohol. Czemu ja tam poszedłem?

Nagle słyszę jakąś rozmowę. Dość głośną. Zauważam w oddali kilku mężczyzn oraz jakąś dziewczynę. Widać, że ją zaczepiają.

-J-Już idzie tutaj... naprawdę... - mówi niskim jak na kobietę głosem i stara się się uwolnić od oprawców.

Gdy tylko podchodzę bliżej, podbiega do mnie i łapie mnie za rękę.

-Udawaj mojego chłopaka, proszę. - szepcze pospiesznie i cmoka mnie w policzek - Już jesteś kochanie? Martwiłam się gdzie jesteś!

-Byłem tylko u kumpla. - mówię i zwracam się do towarzyszy, którzy są trochę zdezorientowani całą sytuacją - Mogę panom jakoś pomóc?

-Nie, my tylko... przechodziliśmy... - mruczy jeden i daje znak ręką reszcie, po czym usuwają się z tego miejsca.

-Matko dziękuję, uratowałeś mi życie. - wzdycha dziewczyna i opiera się o kolana, ciężko oddychając - Myślałam, że już p-po mnie.

-Wszystko okej? - pytam, gdy widzę, że siada na drodze i staje się blada - Źle się czujesz?

-Nic mi nie jest. Tylko... zestresowałam się.

-Gdzie mieszkasz? Zaprowadzę cię.

Pomagam jej wstać i cały czas uważając, by nie zemdlała, prowadzę ją do mieszkania.

-Jestem ci dozgonnie wdzięczna. - uśmiecha się lekko, gdy siedzimy w salonie - Jestem Teresa. Nie jesteś stąd, prawda?

-Tak, jestem z Korei. - śmieję się - Jestem Hyunjin. Studiuję tutaj.

-Serio? - mówi i opada na sofę - Mój tata jest z Korei. Mam tam dalekiego kuzyna, Jeongina.

Zamieram. Dalekiego kuzyna? Mojego maleństwa? Nie wierzę.

-Chodzi ci o Yang Jeongina? O tego Jeongina - pytam i pokazuję jej pierwsze lepsze zdjęcie chłopaka.

-No tak! Przyjaźnicie się?

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

-No tak! Przyjaźnicie się?

-Tak jakby... to mój chłopak. - rzucam, trochę nie wiedząc jak zareaguje.

-Ooo jak uroczo! Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku, bo ostatnim razem jak go widziałam... to chyba z 10 lat temu.

-Tylko proszę, nikomu nie mów o tym, że... No wiesz. Nie chcę, żeby wytykali mnie palcami.

-Nie ma największego problemu.

-A tak poza tym, czego oni od ciebie chcieli? - pytam ją w końcu, bo powodu, przez który chcieli by coś od niej. W sumie niektórzy nawet niewiniątko potrafią zmasakrować.

-Szczerze? Nie wiem. Pewnie chodzi o mojego brata. Ethan zawsze coś musi narobić.

-Ethan jest twoim bratem?

-Tak, a co? Znacie się?

-Niezbyt, ale typ ma dużo informacji, które są mi potrzebne. - wzdycham i wyciągam papierosa, zapalając go od razu.

-Na przykład?

-Ma brudy na profesora Wilsona, a staruch chciał mnie wywalić. Na szczęście pani Taylor mnie uratowała.

Długo jeszcze siedzieliśmy, dopóki Hwiyoung do mnie nie zadzwonił gdzie jestem. A było tak sympatycznie.

-Muszę lecieć. - mówię do dziewczyny - Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.

-Napewno. - śmieje się i podchodzi do mnie, przytulając mnie na pożegnanie - Pozdrów ode mnie Jeongina. Niech się kiedyś do mnie odezwie lub wpadnie tutaj.

-Dzięki, tak zrobię. - uśmiecham się i żegnam się z nią, po czym wsiadam do samochodu, gdzie siedzą już moi przyjaciele.

-Ja pierdole, coś ty odjebał! - drze się Hwi - Chciałeś zgwałcić Elenę?

-Pojebało cię? Prawie sama mnie zgwałciła! Nie dość, że była nago, to jeszcze mnie macała, a gdy ją odepchnąłem, zaczęła się masturbować i mówić, że chce mnie kurwa poczuć! Myślałem, że się tam zrzygam.

-W takim razie ta szmata powiedziała Adamowi coś innego i ten chciał iść z tobą na solo. A mu nieźle wpierdoliłeś! - ekscytuje się Hoon - Wszyscy komentują to nagranie!

-Zaraz, czekaj, co? Nagraliście jak się z nim kurwa biłem?!

-Biłeś? Stary, ty go rozpierdoliłeś! Własna matka go nie pozna!

-Rozwaliłeś go jak mistrz! Chyba nie doceniliśmy twoich umiejętności.

-To, jak podciąłeś mu nogi było zajebiste!

-Ten kopniak to była wisienka ta torcie!

Oboje się przekrzykują, a ja najchętniej zapadłbym się w skórzane siedzenie. Mam już dość tego dnia. Nie chcę go już pamiętać. Chciałbym by Yangie był tutaj ze mną. Wtulić się w jego ramiona, poczuć jego zapach i złożyć mu najsłodszy pocałunek na świecie.

Gdy jesteśmy już przed domem, natychmiast idę do swojego pokoju, rzucając się na swoje łóżko. Wyciągam swój telefon i wpatruję się w moją tapetę, gdzie jestem ja i mój chłopak. Dopiero co przyleciałem, a już chcę do niego. Związek na odległość mnie kiedyś wykończy.

Szybko przebieram się w piżamę i próbuję zasnąć, ale bezskutecznie, gdyż ciągle widzę albo swojego ojca, albo Teresę, gdzie ci faceci robią jej krzywdę, albo Jeongina.

Wstaję i po omacku włączam lampkę nocną, wzdychając. Zerkam na zegarek. 3:30. No świetnie. Niech mnie jeszcze zeżrą demony.

Staję przed lustrem i ściągam koszulkę, przejeżdżając dłonią po moich mięśniach.

-Muszę mieć idealne ciało dla maleństwa. - mruczę do siebie i zaczynam ćwiczyć na podłodze, próbując nie wydawać żadnego odgłosu, by nie obudzić chłopaków.

Ostatnio strasznie skupiam się na wyglądzie. Zawsze wyglądałem jak chudzielec z ładną twarzyczką.

Lecz to się zmienia. Nie ma już przestraszonego Hyuna, który boi się oddychać, by nie dostać opieprzu. Jest za to Hwang Hyunjin, który potrafi obronić siebie i swojego ukochanego przed złem na świecie. Chcę być przykładem dla swoich dzieci.

Przykładem, którego ja nigdy nie miałem. Ojcem, którego tak naprawdę nie posiadałem.

/Jak się podoba? Powiedzcie, co byście chcieli w kolejnych rozdziałach! Kocham was <333\

My Sweetheart [hyunin]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora