Zdecydowany

574 41 91
                                    

Rozłączam się i prawie rzucam telefonem o ścianę. Musiałem to zrobić. Czułem, jakie zło towarzyszyło mu w głosie. Jak bardzo się zmienił.

Czy to moja wina?

-I jak sytuacja? - pyta mnie Seungmin, ale gdy widzi, że nie wyglądam na zadowolonego, uśmiech mu schodzi z twarzy.

-Lecę tam. Lecę i wszystko co mi powiedział, wygarnę mu. Nie jestem już takim małym chłopcem, który płacze na każdym kroku. - mówię pewnym głosem, po czym idę do szafy i wyciągam torbę.

-Hola hola, gdzie ty się wybierasz? Co ci się stało? Ochłoń może co?

Nie słucham go, bo jestem zajęty chowaniem ciuchów.

-Jeongin, weź mnie posłuchaj! - w końcu chłopakowi udaje się mnie ocudzić i spoglądam na niego - Co on ci powiedział?

Prawdę.

-Nazwał mnie bachorem i wytknął mi, że on przylatuje cały czas, a ja nawet się stąd nie ruszam. I wiesz co? - rzucam ze łzami w oczach, po czym kucam, chowając twarz w dłoniach - Ma racje... Jestem zwykłym dzieciakiem, który ględzi na każdym k-kroku...

-Yangie, uspokój się najpierw. - gładzi mnie po plecach i otula - W złości nic nie zrobisz.

-Nie mam już cz-czasami sił... Martwię się o niego.

-Wiem, wiem. Ale pamiętaj, że on jest dorosły, nie jest też tam sam i radzi sobie.

-Właśnie widzę. - prycham, pociągając nosem.

-Napewno chcesz tam lecieć? - pyta mnie po jakieś chwili, gdy już jestem spokojniejszy.

-Muszę Min. Inaczej nie przekona się, że też mi na nim bardzo zależy i że dorosłem.

Słyszę jak przyjaciel wzdycha.

-Kupię ci bilet. - mruczy i wychodzi z pokoju, a ja pakuję najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie idę do starszego, który nie jest do końca przekonany co do tego czynu.

-Uważaj na siebie.

-Będę. Nie przejmuj się. - uśmiecham się i zamawiam taksówkę, który podwozi mnie pod lotnisko. Kilka godzin i będę u niego.

Lot mija mi spokojnie, bez żadnych problemów. Gdy jestem już na miejscu, uderza mnie ostre słońce. Sprawdzam zegarek. 11:10. No tak, zapomniałem, że tu jest dzień.

Tylko teraz gdzie iść? Nie mam pojęcia gdzie on mieszka. Nagle mnie olśniewa. Hwiyoung! Mam jego numer. Na szczęście.

Natychmiast do niego dzwonię i w końcu za 3 sygnałem słyszę głos po drugiej stronie.

-Halo?

-Hwiyoung? Tu Jeongin. Chłopak Hyunjina. Potrzebuję waszego adresu. - mówię spokojnie.

-A po chuj?

-Po prostu mi go daj. - naciskam na niego.

-Dundas Square 13/20. Ale-

-Dziękuję. - rozłączam się szybko i pochodzę do pierwszego lepszego kierowcy, by podwiózł mnie na daną ulicę.

Po niespełna 20 minutach jestem już pod mieszkaniem. Biorę głęboki wdech. Czemu to jest takie ciężkie? Dlaczego moje ręce odmawiają mi posłuszeństwa?

Yang, weź się w garść. To twój chłopak. Musisz go przeprosić.

Pukam niepewnie i w końcu widzę, jak wysoki ciemnowłosy pojawia się przed moimi oczyma.

-A ty to kto? - patrzy na mnie, przejeżdżając dłońmi po twarzy.

-Jeongin. Jest może Hyunjin?

My Sweetheart [hyunin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz