Zakłopotany

999 73 29
                                    

-Napewno już wszystko w porządku? - pytam chłopaka, który leży na łóżku, popijając ciepłą herbatę.

-Honey, zrobiło mi się tylko słabo, nic mi nie jest. - mówi już trochę zmęczony moimi ciągłymi pytaniami.

Ale to nie jest normalne. On nigdy nie miał czegoś takiego.

-Po prostu się martwię o swojego chłopaka... - spuszczam głowę i wzdycham.

W odpowiedzi tylko słyszę hałas odkładanego kubka, a następnie ruch chłopaka, który podnosi moją głowę palcami.

Patrzy na mnie swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami, które mogłyby porwać mnie w każde możliwe miejsce na ziemi. Pójdę za nim wszędzie. Nawet do Kanady.

-Yangie, to naprawdę słodkie, że się tak o mnie troszczysz, ale naprawdę, wszystko w porządku - mówi czułym głosem i składa mi na czole motyli pocałunek.

Jest taki kochany...

-No dobrze. Ale jak mi zemdlejesz, to ci nakopię do dupy - śmieję się i siadam na kolanach chłopaka, wtulając się w niego - Kocham cię naprawdę mocno.

-Wiem honey. Ja ciebie też. - cmoka mnie w skroń i otula swoimi rękami, przez co mam wrażenie, że nic, ani nikt mnie już nie skrzywdzi.

Jego dotyk, głos, każdy gest jest porównywalny do dotknięcia anioła. Delikatnego, pełnym uczuć i miłości. Jestem takim szczęściarzem, że go mam.

-I tak pojadę z tobą do Kanady. I mojego zdania nigdy nie zmienisz.

Słyszę, jak wzdycha, a jego czoło opada na moje ramie.

-Kochanie... Pogadaj przynajmniej o tym z Seungminem, dobrze?

-Okej... - mówię i wstaję, patrząc na niego - Kocham cię.

-Ja ciebie też honey.

Łapię szybko telefon i wychodzę z pokoju, dzwoniąc do przyjaciela.

-Halo? - odbiera za pierwszym razem.

-Cześć Min. Mam sprawę... Mogę przyjść do ciebie? - pytam od razu.

-Jasne, wpadaj.

-Dzięki stary.

Rozłączam się i patrzę na chłopaka, stojąc w progu. Jaki ja głupi byłem, że chciałem go zostawić...

-Idę do Seungmina, będę za niedługo.

Hyunjin nie odpowiada mi, ale za to podchodzi do mnie, przytulając i opierając czoło o to moje.

-Uważaj na siebie. - mówi delikatnym głosem, na co odpowiadam uśmiechem.

-Dobrze. Ty na siebie też.

Gdy znajduje się już na dole, ostatni raz spoglądam na mojego ukochanego, a następnie wychodzę.

Zimne powietrze owiewa moje nieułożone włosy, a słabe słońce dodaje słodyczy niezbyt ciepłemu dniu. Zapinam bardziej ciepłą kurtkę i patrzę na spadający od jakiegoś tygodnia śnieg.

Spacery mi często pomagają. Gdy chcę się odprężyć lub pobyć sam. Bez słów, bez żadnych osób, które będą zaprzątać mi głowę, bez negatywnych emocji, wiszących wokół ludzi jak smród, który nie chce minąć.

Ostatnio czuję się naprawdę dziwnie. Minęło już ponad 3 miesiące od tamtego zdarzenia. Od tego czasu nie czuję się uwiązany, ale za to puszczony, jak pies ze smyczy. Błądzi wśród drzew, krzewów, ludzi, dróg...

-Yangie? - wzdrygam się na swoje przezwisko i podnoszę głowę.

-O Min, miałeś być w domu.

Nigdy się nie zmienia. Zawsze ten szczenięcy uśmiech, proste włosy, szczęśliwe oczy. Nigdy nie widziałem go w innym stanie. Chyba, że po prostu tego nie pamiętam.

-Miałem, ale nie mogłem się doczekać, aż się spotkamy. - uroczy śmiech rozbrzmiewa w moich uszach.

-W porządku. - mówię i siadam z nim na murku, przy lodziarni, który jest zamknięty przez zimę.

-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?

No i się zaczyna.

-Słuchaj... - biorę głęboki wdech - Hyunjin dostał się na studia i-

-O to super! Pogratuluj mu! - ah Seungmin, nie dobijaj mnie.

-No właśnie w tym problem... Że te studia są w Kanadzie. Powiedział, że mam zostać, bo to ostatnia klasa, ale... Nie chcę być bez niego przez pół roku... - spuszczam głowę i patrzę na swoje buty - Jestem w totalnej kropce.

-Yangie... - słyszę, że chłopak wzdycha - Rozumiem i wiem, że bardzo kochasz Hyunjina, ale ty masz szkołę... Pół roku to nie koniec świata...

-Ale ja nie wytrzymam! Bez jego dotyku, głosu... Dom będzie aż huczał od samotności jak moja dusza... No Seungmin zrozum, muszę z nim jechać.

-Jeongin, naprawdę chciałbym ci powiedzieć, żebyś jechał, ale nie mogę. Mamy za kilka miesięcy egzaminy, a ty przez szpital i tak trochę zawaliłeś sobie lekcje - mówi poważnym wzrokiem i zakłada ręce na piersi - Chyba, że nie chcesz iść na koreanistykę.

-Ale-

-Nie ma ale i ty dobrze o tym wiesz. - podsumuje i kładzie dłoń na moim ramieniu - Hyunjin napewno by nie chciał, żebyś dla niego zawalił sobie może nawet całą przyszłość...

Może ma racje? Już totalnie nic nie wiem...

Mój przyjaciel zauważa to i przytula mnie, bo wie, że lubię się przytulać.

-Zamieszkasz ze mną przez ten czas, aż do końca szkoły. A później będziesz mógł mógł do niego jechać, dobrze? - gładzi mnie delikatnie po plecach - Masz mnie, Felixa, Hana, Minho i całą resztę brygady. Damy radę.

-Czasami cię nienawidzę. - mruczę po dłuższej chwili w jego płaszcz.

-A to niby czemu?

-Bo ty zawsze masz racje. - mówię i oboję zaczynamy się śmiać.

Tak bardzo się cieszę, że mam kogoś takiego jak Seungmin. Jest jak moja druga matka i ojciec w jednym. Moja podręczna rodzina.

//Oto jest! Z DUŻYM OPÓŹNIENIEM, ale w końcu to mam! Nawet nie wiecie jak ja się cieszę. Mam nadzieję, że wam się podoba i będziecie wciąż ze mną, mimo dłuższej przerwy <33\\

My Sweetheart [hyunin]Where stories live. Discover now