Rozdział 1

2.3K 83 3
                                    

- Hermiono, proszę! Potrzebuję tego antidotum! Przez miksturę bezsenności Freda i Georga oszaleję! Mogłabyś je dla mnie zrobić? Błagam, błagam, błagam!

- Dobrze, Ron, nie musisz się już płaszczyć przede mną. Postaram się mieć ją gotową na jutro - odpowiedziała Hermiona, cały czas patrząc się na pracę domową.

- Dziękuję! - Ron odetchnął z ulgą, podnosząc się z miejsca, po czym wyszedł z pokoju wspólnego.

Hermiona westchnęła. To było dokładnie to, czego potrzebowała - kolejna rzecz do zrobienia dzisiaj. Odłożyła pióro i przetarła ze zmęczenia oczy.

- Cześć, Hermiono - powiedział Harry, siadając na fotelu, na którym dopiero co siedział Ron.

- Cześć, Harry - skrzywiła się, nie mogąc skupić się na dokończeniu wypracowania. Czemu zawsze wtedy, gdy jest zajęta, każdy chce z nią rozmawiać?

- Ciężki dzień?

- Nawet nie masz pojęcia.

- Hmm... Numerologia? - zapytał, spoglądając na jej pracę domową. Hermiona kiwnęła głową. - Cóż, pamiętaj, żeby się wyspać. Ostatnim razem tak długo się uczyłaś, że miałaś załamanie nerwowe. Muszę zadbać o twoje zdrowie.

- Nie mogę się doczekać weekendu - odpowiedziała uśmiechając się, po czym schowała twarz w dłoniach.

- Każdy z nas potrzebuje odpoczynku, chociaż myślę, że ty w szczególności. Co sądzisz o odpuszczeniu sobie jutrzejszych zajęć?

- Harry, dobrze wiesz, że nie mogę tego zrobić! Muszę być na każdych zajęciach, nie chcę mieć żadnych zaległości.

- Spokojnie, Hermiono, żartowałem. Ale naprawdę sądzę, że powinnaś odpocząć. Nie chcę, żebyś się zapracowała.

- Nie musisz się martwić, nie zrobię tego - uśmiechnęła się do niego, widząc jego zmartwioną minę.

- To dobrze. - odpowiedział, zastanawiając się chwilę nad dotrzymaniem jej towarzystwa. Szybko zrozumiał, że im dłużej będzie z nią rozmawiał, tym później Hermiona skończy. A to oznacza dla niej kolejną zarwaną nockę. - Więc nie będę Ci już przeszkadzał. Powodzenia.

- Dobranoc, Harry.

Śledziła go wzrokiem, dopóki nie zniknął w dormitorium, po czym znów skupiła się na pracy domowej. W głębi duszy wiedziała, że Harry ma rację - jest już trzy tematy do przodu i to w każdym przedmiocie, więc może już czas na trochę odpoczynku.

Ale naprawdę nie mogła zrobić sobie nawet dnia przerwy! Musi ukończyć Hogwart z jak najlepszymi ocenami, żeby znaleźć dobrą pracę i pozwolić sobie na spokojne, dogodne życie. Z tą myślą podniosła pióro, kontynuując wypracowanie.

***Później tej samej nocy***

Hermiona przebywała w pracowni, która była otwarta dla uczniów całymi dniami poza godzinami, w których jest cisza nocna. Miała jeszcze godzinę, więc starała się zrobić obiecane antidotum. Zostały tylko dwa składniki i w końcu będzie mogła wrócić do pokoju odpocząć.

Pochyliła się nad kociołkiem i ostrożnie zaczęła wlewać jasnożółty płyn. Po odliczeniu kilku kropli odwróciła się w kierunku ostatniego składnika, rękawem niechcący zahaczając o kilka liści Wierzby Bijącej, które wleciały do mikstury, natychmiastowo się w niej rozpuszczając. Nie zauważając niczego, dodała oczy żuka, po czym energicznie wymieszała eliksir. Obserwowała, jak mikstura zmienia kolor na intensywnie niebieski, odczekała chwilę i wlała go do dwóch fiolek.

Zawsze po ukończeniu mikstury starała się zostawić pracownie wyglądającą tak, jakby nikogo w nim nie było, więc szybko posprzątała swoje stanowisko, odłożyła wszystkie składniki na właściwe miejsce, a następnie wypowiedziała zaklęcie opróżniające kociołek z pozostałości eliksiru.

- Jeśli na mnie nie będzie miało żadnego wpływu, powinno zadziałać na Rona. Kto by pomyślał, że Fred i George będą testować na własnym bracie eliksir bezsenności jednocześnie nie posiadając żadnego antidotum - wymamrotała pod nosem, odrobinę zła, że przez nich znów straciła czas, który mogła po prostu poświęcić na sen lub zaznajomienie się z tematami na kolejne zajęcia. Podniosła jedną fiolkę i wyjęła korek, przez moment się wahając. - Do dna!

Ledwo przełknęła ostatni łyk, a nagle poczuła się bardzo, bardzo mała...

HGSS ll KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz