Rozdział 25

1.1K 51 8
                                    

- Ginny, nie mogę w to uwierzyć!

- Ron, ciszej!

- Nie! To nienormalne! Jakim cudem żadne z was tego nie widzi?! Hermiona zakochana w tym obślizgłym dupku! To obrzydliwe! Dlaczego, do cholery jasnej, nikt z was nie rozumie, że mówimy o Snapie!

- Wiem, o co ci chodzi, Ron, ale-

- Co ale?! Nic! Ginny! Hermiona zakochała się w Snapie!

- Zdaje sobie z tego sprawę! Ale to, czego ty nie chcesz zrozumieć to to, że on też ją kocha!

- To obrzydliwe, Ginny. Ten tłustogłowy drań nie jest zdolny do miłości. To dla niego obce słowo. Jest tylko obrzydliwym pedofilem, który jakimś cudem przekonał Hermionę, że się w nim zakochała. I wiesz co? Nie chcę już nawet o tym myśleć. Przeraża mnie to bardziej niż cokolwiek innego w moim życiu. Idź sobie i myśl co tylko chcesz, ale dopóki wszyscy nie odzyskacie zdrowego rozsądku, to nie mam zamiaru z wami rozmawiać. Skończyłem z tym.

Ginny obserwowała jego plecy, gdy Ron wychodził z pustej sali, w której właśnie rozmawiali. Prychnęła z frustracji, gdy trzasnął z całej siły drzwiami. Myślała, że może mogłaby z nim porozmawiać, opowiedzieć o tym, co usłyszała, ale okazało się, że Ron nienawidził Snape'a jeszcze bardziej niż ona. Chłopcy!

Sapiąc ze złości jeszcze raz, brzmiąc przy tym bardzo podobnie do Pani Weasley, poszła za bratem do Pokoju Wspólnego.

***

Czwarte zajęcia

- Rozmawiałem dziś z McGonagall, Panno Granger.

- Tak? - Hermiona była w pełni skupiona na szczególnie paskudnym eliksirze, polegającym na leczeniu przerośniętych przez klątwy kościach. Usiadła przed kociołkiem, gdy Profesor stanął nad nią, kontrolując miksturę.

- Powiedziała, że odbywasz z nią dodatkowe zajęcia. Nie powiedziała, czego dotyczą, ale nie wyobrażam sobie, że potrzebujesz Transmutacji do twojej praktyki. Kiedy masz zamiar spać? Albo jeść?

- Próbuję zostać animagiem - odpowiedziała z uśmiechem. Jego brwi się uniosły, a sam wyglądał, jakby oczekiwał dokładniejszej odpowiedzi. - Wybrałam kota.

Severus zamarł, a na jego twarzy pojawiła się niezrozumiała mina. Nie wiedział jak zareagować. Jego kociak...

- Panno Granger... To... Uh... - Przepełniony emocjami, nie mogąc wyrazić właściwych słów, przyciągnął ją do siebie. Szybki uścisk, na który nie zdążyła nawet zareagować, trwał tylko kilka sekund, zanim puścił ją i wrócił do biurka. Severus nie wiedział, czy powinien się śmiać, czy płakać, ale wybrał to pierwsze. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Panno Granger - powiedział, chichocząc z napięciem, jakby jego gardło nie było przyzwyczajone do takich działań. - Naprawdę mnie rozpieszczasz. - Hermiona była wspaniała. Dokładnie wiedziała gdzie na niego nacisnąć, aby wyciągnąć z niego najlepsze oblicze.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, po czym wróciła do mikstury.

***

Obserwował, jak dziewczyna wychodzi z błogim uśmiechem na twarzy, a jego żołądek skręcał się ze złości. To naprawdę go obrzydzało i powodowało czystą wściekłość. Co ona sobie myślała? Kto wiedział, co się dzieje podczas ich "lekcji eliksirów"?

Miała być jego. Każdy to wiedział. Od kiedy się poznali, ich przeznaczeniem było być razem.

Więc dlaczego go tak zdradzała?

Nie ją powinien winić. Nie na nią powinien być zły, tylko na Snape'a. Jego krew się zagotowała, gdy myślał o Mistrzu Eliksirów. Tak, to było to. To była w pełni jego wina. W jakiś sposób ją oszukał, by myślała, że go kocha.

A on się na nim zemści.

HGSS ll KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz