Rozdział 24

1K 50 6
                                    


Hermiona znów ociągała się po zakończeniu zajęć. Severus mógł to stwierdzić po sposobie, w jaki pakowała książki do torby - przerzucała strony tu lub tam, aby wyglądało, jakby czegoś szukała, po czym powoli je zamykała i leniwie odkładała na swoje miejsce. Przyglądał się czule jej próbie bycia dyskretną. Gdy w końcu ostatnia osoba opuściła pomieszczenie, oparł się na krześle i spojrzał na nią, rozbawiony.

- Panno Granger, twoje próby udawania, że wcale nie wychodzisz ostatnia specjalnie, pozostawiają wiele do życzenia. Czego chcesz?

- Chciałabym o coś zapytać, Profesorze.

- Jakże to do ciebie niepodobne - powiedział sucho, czekając, aż dziewczyna w końcu odpowie.

- Zastanawiałam się, czy moglibyśmy zwiększyć ilość moich zajęć z Eliksirów?

- Twoje lekcje aktualnie są w piątki, prawda? Możemy dodać poniedziałek. Czy to ciebie satysfakcjonuje?

- Tylko poniedziałek? - jęknęła, wyglądając na zdenerwowaną.

- Tak, Panno Granger, poniedziałek, ale jeśli będę usatysfakcjonowany z pani postępu, to rozważę również środę.

Hermiona, nie wyglądając na zadowoloną, odwróciła się w kierunku wyjścia z klasy.

- Spodziewam się Pani punktualnie o godzinie szóstej w środę, Panno Granger.

Odwróciła się do niego, uśmiechając się szeroko.

- Dziękuję, Profesorze - powiedziała szczęśliwa, po czym opuściła pomieszczenie.

Severus pozwolił sobie na mały uśmiech, gdy obserwował jak krzaczasta głowa znika za drzwiami. Powoli odwrócił wzrok na wypracowania, które oceniał.

***

- Hermiono, znowu się ociągasz? Zrobiłaś to już po Eliksirach, a Owutemy są dopiero za kilka miesięcy! O co ty pytasz wszystkich nauczycieli?

- To nic takiego, Harry. Chciałam poprosić o dodatkową praktykę.

- Dlaczego potrzebujesz dodatkowej praktyki w Transmutacji? Myślałem, że na Uzdrowiciela nie jest ona wymagana.

- To nie ma nic wspólnego z tym, że chce zostać Uzdrowicielką. Po prostu chcę o coś zapytać Profesor McGonagall. Idź dalej, Harry.

Spojrzał na nią, zaciekawiony, ale ona uparcie siedziała na swoim miejscu.

- Dobrze, ale się pospiesz! - odpowiedział i szybko wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Hermiona powoli podniosła się, zmierzając do biurka nauczycielki.

- Czy w czymś mogę ci pomóc, Panno Granger?

- Tak, Pani Profesor. Zastanawiałam się, czy mogłaby mnie Pani poinstruować w zostaniu animagiem?

***

Uśmiech Hermiony utrzymywał się przez cały dzień. Za każdym razem, gdy myślała o poprzedniej nocy, nie mogła powstrzymać uniesienia warg. Obudziła się z uśmiechem, wesoło zjadła śniadanie, radośnie nie odpowiedziała na pytania Harry'ego i nawet nie poczuła standardowego obniżenia samopoczucia, gdy Ron ją zignorował.

Podczas lunchu wydarzyło się coś dziwnego, czego się nie spodziewała - Ginny podeszła do niej, wyglądając, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała i poszła dalej. Hermiona chwilę się nad tym zastanawiała, ale szybko jej uwagę odwrócił Severus, wchodzący do Wielkiej Sali.

Teraz jadła radośnie obiad, usatysfakcjonowana z całego dnia. Dodatkowe zajęcia z Eliksirów, a profesor McGonagall zgodziła się jej pomóc w zostaniu animagiem. Dziewczyna zachichotała cicho, wspominając rozmowę z Opiekunką Gryffindoru.

- I jakim zwierzęciem chciałabyś zostać?

- Cóż... Kotem.

Nauczycielka rzuciła jej długie spojrzenie, jakby właśnie połączyła elementy układanki, ale po kilku sekundach otrząsnęła się i opowiedziała jej o wymaganiach. W każdy czwartek i sobotę musi stawiać się w sali Transmutacji, aby złożyć raport.

- Więc o czym rozmawiałaś z McGonagall? - zapytał Harry, wkładając sobie pudding.

- Będę trenować animagię. - Hermiony uśmiech powiększył się, gdy Harry zakrztusił się sokiem dyniowym.

- Wow! Hermiono, to naprawdę super! - powiedział entuzjastycznie. - Jakim zwierzęciem będziesz?

- Kotem.

Hermiona spojrzała w kierunku dziwnie brzmiącego, krztuszącego się dźwięku i ujrzała Ginny, która patrzyła na nią zszokowana. Szybko się od niej odwróciła, zwracając swoją uwagę znów na Harry'ego.

- Kot? - Uśmiechnął się do niej kwaśno. - Nie próbujemy nic nikomu zasugerować, prawda? Komuś konkretnemu?

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - powiedziała niewinnie, chwytając najbliższy półmisek z jedzeniem.

- Hermiono, mogę z tobą porozmawiać? - Gdy dziewczyna się odwróciła, ujrzała za sobą Ginny. Dziewczyna była wyraźnie zmartwiona i wyglądała, jakby ze sobą walczyła.

- Okej. - Szybko się podniosła i obie dziewczyny wyszły z Wielkiej Sali, kierując się do najbliższej pustej klasy. - O co chodzi? - Nie chciała być nieuprzejma, ale nie miała już siły i ochoty na słuchanie kazań. Po wczorajszej sytuacji były one kompletnie bezsensowne.

- Jestem rozdarta pomiędzy dwoma decyzjami. Obie są trudne do zaakceptowania, ale nie wiem, która jest słuszna.

- Może zacznij od początku?

- Okej... Więc... Ostatniej nocy... Nie mogłam spać i miałam już dość nauki. Nie mogłam zebrać żadnych myśli, a lot dookoła jeziora zawsze mi pomaga odpocząć. - Serce Hermiony przyspieszyło. Nie... To nie mogło być to, co podejrzewała. - I... Pomogło mi to, więc po kilku okrążeniach przysiadłam na drzewie przy jeziorze. Nie miałam pojęcia, że tam jesteś, dopóki Snape się nie odezwał.

- Ginny... - Zaczęła, nie wiedząc co ma powiedzieć, ale chcąc w jakiś sposób się obronić.

- Daj mi dokończyć. Kiedy on... Kiedy on cię pocałował, byłam już gotowa go przekląć. Nawet podniosłam różdżkę, ale wtedy... Wtedy to powiedział... - Rudowłosa przerwała, ciężko siadając na krześle. - To jest trudne, Hermiono. Tak bardzo go nienawidzę i jestem zdeterminowana w opinii, że Snape jest czystym złem, ale kiedy powiedział "kocham" to było jak uderzenie w brzuch. Ale nie to mnie tak bardzo zszokowało, Hermiono. Powiedział ci, że na ciebie poczeka, mówił tyle rzeczy i... przekonał mnie, że czuje do ciebie jedynie czystą miłość. Nie jestem do końca pewna, co mnie tak uderzyło, ale... Chcę powiedzieć, że... Przekonał mnie. Prawdopodobnie przez to oszaleję i trochę mi zajmie akceptacja tego wszystkiego, ale daj mi trochę czasu i... mam nadzieję, że wrócimy do bycia przyjaciółkami. W końcu jestem pewna, że Snape nie chce cię skrzywdzić.

Hermiona spoglądała w oczy Ginny, szukając najmniejszych oznak kłamstwa, ale żadnych nie znalazła.

- Dziękuję.

Nie potrafiła powiedzieć nic więcej. Wszystkie emocje, które ją niepokoiły, ścisnęły jej serce i poczuła najsilniejszą wdzięczność, jaką kiedykolwiek czuła. Nie mogła wyrazić tego wszystkiego, ale nie musiała - Ginny zrozumiała.

HGSS ll KociakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz