Rozdział 2

1.7K 80 9
                                    


Hermiona nie miała pojęcia, co się stało. Coś na pewno poszło nie tak, bo normalnie półki nie wydają się być tak wysoko. Spojrzała na drugą fiolkę, próbując ją dosięgnąć, ale z jakiegoś powodu czuła się, jakby raczkowała. Spojrzała w dół na swoje ręce i sapnęła z przerażenia.

Zamiast rąk miała dwie łapki! Kocie łapki! Powoli podniosła ramię i łapka ruszyła się w dokładnie takim kierunku, jakim chciała. Dotknęła swojej głowy i wyczuła włochate uszy, a niżej wibrysy.

- O nie! - próbowała krzyknąć, ale jedyne co usłyszała to wychodzące z jej ust ciche - Miau!

Zmieniła się w kociaka! Pobiegła do zamkniętych drzwi pracowni i zaczęła je drapać, wołając o pomoc swoim słodkim kocim głosem.

Nagle zrobiło się ciemno, co znaczyło, że wybiła godzina ciszy nocnej - wtedy wszystkie świece w pracowni gasną za sprawą zaklęcia rzuconego przez dyrektora. Na moment poczuła panikę obejmującą jej całe, malutkie ciało, lecz po chwili zrozumiała, że potrafi widzieć w ciemności. Niestety dużo to nie pomogło, wręcz bardziej ją przeraziło.

- Pomocy, błagam, pomocy! - miauczała, cały czas drapiąc drzwi. Dopiero po jakimś czasie opanowała się i zamilkła, próbując usłyszeć jakiekolwiek kroki kogoś, kto mógłby jej pomóc, jednak korytarze wypełniała cisza.

Zwinęła się w kłębek i zamknęła oczy. Podłoga była zimna i twarda, a cisza panująca w pomieszczeniu wręcz onieśmielająca.

Nic nie zapowiadało się na to, że w najbliższym czasie ktokolwiek będzie tędy przechodził, więc zerwała się na nogi, słysząc niespodziewany dźwięk na korytarzu. Znów zaczęła panicznie drapać drzwi, miaucząc bez przerwy.

Kroki, które usłyszała zamilkły na moment, lecz szybko zaczęły być coraz głośniejsze. Ktoś nadchodził, mógł ją uratować! Po chwili drzwi się otworzyły, a Hermiona ledwo zdążyła odskoczyć, prawie dostając nimi w głowę.

Spojrzała w górę na osobę, która ją znalazła, prawie żałując, że tak głośno wołała o pomoc. To był Severus Snape, patrzący na nią z niesmakiem.

- Co my tutaj mamy? - zapytał, schylając się, aby ją podnieść. Obniżyła się, próbując uniknąć jego wielkiej ręki, lecz mimo to podniósł ją z łatwością. - Wygląda na to, że kot jakiegoś ucznia przesadził z psotami. - Zmieszana przechyliła głowę w jego kierunku, a jego odpowiedź na to tylko ją zszokowała. Kąciki jego ust delikatnie się uniosły, układając się w malutki uśmiech. - Czyż nie jesteś uroczy? - Hermiony oczy rozszerzyły się. Od kiedy Severus Snape nazywa coś uroczym? - Będziemy musieli dowiedzieć się, kto jest twoim właścicielem i sprawdzić, czy będzie ciebie szukał - powiedział, wkładając ją do wielkiej kieszeni swojej szaty.

- Hej! - miauknęła, gdy spadła na dno jego kieszeni. Chwilę zajęło jej ułożenie się wygodnie, a gdy to już zrobiła, leżała nieruchomo. Czas płynął nieubłaganie wolno, wręcz wydawało jej się, że znajduje się tutaj już wieczność, słuchając jego kroków odbijającym się echem w korytarzu. Po kilku minutach usłyszała skrzypienie drzwi, a przez tkaninę dostrzegła migoczące światła świeczek.

Wtedy jego ręka pojawiła się znów w kieszeni, łapiąc ją i podnosząc. Miauczała, narzekając, dopóki nie postawił jej na stole, po czym spojrzała na niego w przerażeniu, zastanawiając się, co może się stać.

Jednak nic złego się nie stało. Snape po prostu na nią patrzył tak długo, aż poczuła się niekomfortowo, więc zaczęła obserwować otoczenie.

Znajdowała się w jednym z lochów, ale ten był przestronny. W jednym rogu znajdowało się łóżko, a w drugim szafa. Poza tym było też biurko i stół, na którym się znajdowała.

- Muszę być w komnacie Snape'a - pomyślała, wzdrygając się. Nigdy nie chciałaby mieć takiego pokoju. Powietrze było chłodne, nie było żadnych okien, a jedyne światło pochodziło z kominka i czterech świeczek na ścianach. Łóżko miało zwykłą pościel, czarny koc i poduszki. Jedynie szafa posiadała ozdobienia, ukazujące smoki i gryfy.

Jej eksploracji przeszkodziło coś ciężkiego dotykającego jej głowę. Spojrzała w górę i ujrzała rękę Snape'a, głaszczącą ją. Jej oczy rozszerzyły się w szoku. Był naprawdę delikatny, co spowodowało niekontrolowane mruczenie wydobywające się z jej gardła. Było to dziwne doświadczenie, miała wrażenie, że cała klatka jej wibruje. Mimo to w jakiś sposób było to komfortowe i miłe, więc gdy zaczął drapać ją za uszami, jeszcze bardziej docisnęła głowę do jego dłoni.

Było to na tyle przyjemne, że gdy w końcu zabrał rękę i odszedł do biurka, poczuła złość. Miała ochotę na dużo dłuższe głaskanie!

Właśnie wtedy dotarło do niej, że Severus Snape ją pogłaskał. Drżąc stwierdziła, że brzmi to naprawdę źle. 

HGSS ll KociakWhere stories live. Discover now