Rozdział 20

1.1K 53 3
                                    

Drugie zajęcia

Severus posiadał antidotum. Sam nie wiedział, dlaczego nie pomyślał o nim wcześniej - to był eliksir, którego używał kilkukrotnie jako uczeń, gdy nie chciał zrobić z siebie głupca. Kiedy osoba pijąca go się w kimś zauroczy, mikstura wycisza wszelkie niepotrzebne emocje. Tak długo jej nie używał, że kompletnie o niej zapomniał...

Teraz był przygotowany do spotkania z nią. Eliksir mu pomoże, a gdy w końcu zrozumie, że Hermiona jest tylko kolejnym uczniem, przestanie go przyjmować i ruszy dalej. To może zadziałać. To musi zadziałać.

Teraz siedział pewny siebie w sali, czekając, aż Panna Granger się pojawi. Gdy w końcu to się stało, spojrzał na nią i... nic! Idealnie!

- Dziś, Panno Granger, będziemy pracować nad bardziej skomplikowanym eliksirem. Ze względu na jego trudność pomogę ci w warzeniu. Na tablicy znajduje się lista składników. - Czuł się potężny, kontrolując swoje emocje. W końcu to on miał nad tym wszystkim władzę! Odczuwał istną błogość.

Hermiona przygotowała swój kociołek i zaczęła zbierać potrzebne składniki. Severus obserwował ją kątem oka, mając nadzieję, że naprawdę nic do niej nie poczuje. Jeśli to uczucie jest zbyt silne...

Gdy była gotowa, podszedł do jej miejsca pracy.

- Dziś będziemy warzyć Wywar Tojadowy. Jest trudny, ale zarazem szczególnie ważny dla ciebie, skoro chcesz zostać Uzdrowicielką. Jeśli uda ci się go uwarzyć, dasz radę z każdą miksturą, którą będziesz opracowywać na tych zajęciach. - Spojrzał na jej przygotowanie i nieznacznie kiwnął głową, zauważając, że nie pominęła niczego. Podał jej pergamin, na którym była zapisana instrukcja, uważając, aby nie dotknąć jej ręki. - Lekcja będzie trwała godzinę. Zaczynaj. - Odszedł do biurka, obserwując jak Hermiona zaczyna tworzyć eliksir. Czuł w środku kompletny spokój.

Granger podniosła wzrok, po czym od razu go opuściła, nerwowo poprawiając pasmo włosów, które spadło jej na twarz. Chrząknęła, sięgnęła po składnik i... dokonała złego wyboru.

Zanim zdążył pomyśleć, w dwóch krokach znalazł się obok i sięgnął po jej rękę, powstrzymując ją przed podniesieniem. Przez ten mały kontakt jego samokontrola zniknęła. Jej dłoń była delikatna, a jej malutkie palce splotły się z jego. Uczucie, jakie do niej czuł, opanowały jego umysł i serce, sprawiając, że ledwo mógł nad sobą panować.

- Profesorze?

Ich wzrok się spotkał, a Severus nie był w stanie ukryć swoich emocji. Ich twarze były tak blisko, a jego umysł zdradził go, myśląc, że mógłby ją teraz pocałować...

- Zły składnik - powiedział delikatnie, puszczając jej rękę. Próbując kontrolować swój oddech, odwrócił się i odszedł, czując mrowienie w dłoni. Dopiero gdy znajdował się w bezpiecznej odległości, zacisnął palce, delektując się wspomnieniem dotyku...

- Dziękuję. - Mówiła tak cicho, że ledwo ją usłyszał. Spojrzał na nią, lecz Hermiona wróciła już do eliksiru, a twarz schowała za kurtyną włosów.

Było źle. Bardzo źle! Jedyna sytuacja, w której mikstura, którą spożył, mogłaby nie zadziałać, to przy kontakcie z emocją tak czystą i potężną, że nie dałoby się jej stłumić. Jedną z nich była miłość. Rozważał to, ale miał nadzieję, że tylko przesadza... Nigdy nie sądził, że naprawdę mógłby...

Wiedział, że te zajęcia były złym pomysłem, ale nie mógł się teraz wycofać.

Usiadł na krześle, obserwując Pannę Granger i starając się zapanować nad ściskiem w brzuchu. Jebane motylki.

***

Gdy Hermiona opuściła klasę, pogłaskała swoją dłoń, wspominając jego dotyk. Jego dłoń była duża i szorstka, ale gdy ją dotykał był tak delikatny...

Uśmiechnęła się i próbowała opanować, ale jej radość była zbyt duża. Przez tę krótką chwilę dostrzegła w nim mężczyznę, w którym się zakochała.

Powoli ruszyła w kierunku Pokoju Wspólnego, pogrążona w myślach...

***

Po zakończeniu zajęć Severus nie wyszedł z sali, czując się wykończony. Nie fizycznie, tylko emocjonalnie. Jego walka z tym uczuciem sprawiła, że czuł się, jakby przebiegł dwie mile przez bagno. Miał tego dość. Dlaczego nie mogła go zostawić w spokoju?

Na pewno coś da się zrobić. Coś, czego jeszcze nie próbował... Ale co?

Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł, o którym wcześniej starał się nie myśleć.

Co, jeśli musiał przestać z tym walczyć? Co by się stało, gdyby zaakceptował te emocje, cieszył się z nich, a potem po prostu ruszył dalej, utrzymując w sercu miłość do niej? Pamiętał jej wzrok, delikatną dłoń, oddech, który czuł na policzku...

Tylko czy to zadziała? Czy da radę ruszyć dalej tak, jakby nic się nie stało? Czy emocje nim nie zawładną? Czy chce ryzykować?

I co z Angie? Kochał ją z całego serca, a potem mu ją odebrano. Czy jeśli zaakceptuje tę miłość, to czy też ją straci?

Był zmieszany. Miłość była ryzykowna, ale miał wrażenie, że niedługo przez nią oszaleje. Jedynym sposobem walki była akceptacja.

Powoli opuścił tarczę swojego umysłu, zburzył ściany przed jego sercem. Uczucie przyszło łagodnie, niemal go pieszcząc i pozwalając mu na akceptację emocji.

To było zdecydowanie lepsze niż tamta mikstura. Czuł tak wielką radość, której nie doświadczył już przez tak wiele, długich lat... Wraz ze szczęściem przyszedł spokój, którego nie potrafił opisać. Czuł się silny, nie do złamania.

Nie było to tak przytłaczające, jak myślał.

Siedział w gabinecie, delektując się miłością, która zawładnęła całym jego sercem.

Nie kontrolował już w pełni sytuacji, ale w końcu zaznał spokoju.

HGSS ll KociakWhere stories live. Discover now