Rozdział 1 [𝒔𝒑𝒐𝒕𝒌𝒂𝒏𝒊𝒆]

139 9 1
                                    

Przewracając się z boku na bok od godziny 5, zirytowany blondyn wstał z łóżka i udał się do kuchni. Wyjął z szafki jakieś płatki owsiane, czy inne świństwo i usiadł na blacie by zjeść, jakże to pożywne, i zdrowe śniadanie. Jego kolana bolały jak nigdy po wczorajszym sprzątaniu, a wory pod oczami idealnie pokazywały nieprzespaną noc. Cieszył się, że zabrał ze sobą swoje przeciwsłoneczne okulary, które nosił tylko se względu, że od najmniejszego wiatru czy słońca oczy łzawiły mu niezmiernie. Gdy blondyn przeżuwał powoli paszę, z pokoju od sypialni wyszła czarnooka kobieta. Z powodu zamkniętych oczu, chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego cudowna samotność została przerwana.

- Cry, cry, let 'em cry. We don't need no reason why - wymruczał tekst piosenki z buzią pełną płatków. Otworzył jedno oko gdy usłyszał cichy chichot.

- Jest jeszcze wcześnie. Czemu nie śpisz? - zapytała brunetka opierając się o stół.

- Od zawsze mało śpię - mruknął grzebiąc w misce. - A pani?

- Dziecko nie daję mi spać. Strasznie kopie - zaśmiała się cicho gładząc dłonią swój brzuch. Blondyn spojrzał na kobietę i zdziwił się, że wcześniej nie zauważył brzucha starszej.

- Który to już miesiąc?

- 4 - odparła jakby dumna.

- Ojciec się nie pochwalił - mruknął odkładając naczynie do zlewu, po czym zszedł z blatu.

- Nie chciał mówić bo nie wiedział jak zareagujesz...gdy dowiedzieliśmy się, że przyjedziesz oboje myśleliśmy jak ci o tym powiedzieć. W końcu zdecydowaliśmy się na kolację, ale wszystko poszło nie tak jak trzeba...

- Naprawdę nie musieliście wszystkiego planować. Super, gratulacje, że wam się udało i będziecie mieć dzieci, ale mnie to nie obchodzi. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale nie czuję się zobowiązany by skakać i cieszyć się, że będę miał brata. Szczerze mówiąc nawet nie czuję się jakbyśmy byli rodziną, więc proszę się tak nie starać. Może mnie pani uważać za niewdzięcznego gówniarza, ale ja nie miałem rodziny. Byłem wychowywany przez osoby, przez które się urodziłem, ale nie przez osoby, które mogę nazwać rodzicami. Proszę stworzyć rodzinę bezemnie. Lepszą rodzinę - ostatnie słowa powiedział z lekkim uśmiechem a do oczu napłynęły mu małe łzy. - Pójdę już do siebie - wymamrotał gdy zobaczył rozczarowaną i smutną twarz brunetki. Nie było mu źle z tym, że powiedział prawdę. Było mu źle, że ta prawda nie mogła być kłamstwem. ,,Lepsze życie jest zawsze beze mnie". Wypuścił powietrze z ust z lekkim świstem, gdy tylko zamknął drzwi od swojego pokoju. Za oknem było jeszcze ciemno, a blondyn już czuł, że ten dzień będzie fatalny. Chwiejnym krokiem udał się w stronę łóżka. Westchnął cicho i wlepił wzrok w poharataną ścianę, na której widniały jeszcze plakaty z jego ulubionych bajek, ale zostawił je tylko ze względu na sentyment. Kochał przeszłość. Kochał czasy gdy był niczego nieświadomym dzieckiem. Zamknął oczy chcąc jakimś sposobem cofnąć się w czasie. Drgnął przerażony pod wpływem głośnego dźwięku. Zirytowany chwycił telefon i wyłączył alarm. ,,Cholerne gówno" - pomyślał wstając z łóżka. Udał się do łazienki i z niechęcią musiał przyznać, że wyglądał jak śmierć. Przydługie złote włosy, które latały we wszystkie strony świata, do tego wory pod oczami i brak jakichkolwiek emocji w niebieskich tęczówkach. Przemył twarz zimną wodą przez co był trochę pobudzony. Nienawidził zimna, a co za tym idzie deszczu. Nawet przez najmniejszy wiaterek, a o ulewach nawet nie wspominając, dostawał kataru. Był chodzącym nieszczęściem ot co. Gdy tylko skończył użalać się nad swoim wyglądem i tym jak okropny był dla niego świat, udał się do swojego pokoju. Spakował wszystkie książki do plecaka nie wiedząc, których by potrzebował i odłożył plecak pod szafę. Przebrał się w jakieś ni to czarne, ni to szare luźne spodnie i czarną bluzę. Do tego ubrał czarne trampki. Powędrował do biurka i wyjął z opakowania jedną tabletkę po czym połknął ją bez popijania. Z lekkim odruchem wymiotnym zgarnął drugą i poczekał aż rozpuści mu się w ustach. Swoje przeciwsłoneczne okulary ubrał na swój nos z jekkim garbem i chwycił swój plecak po czym zszedł na dół gdzie czekał na niego ojciec.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Where stories live. Discover now