Rozdział 6 [𝒑𝒓𝒂𝒘𝒅𝒂 𝒑𝒐 𝒔𝒛𝒌𝒐𝒍𝒆]

79 9 1
                                    

Niebieskooki wstał o 4 z lekkim bólem głowy. Śniadanie jak zawsze pominął. Ubrał pierwsze lepsze czarne dresy i wyszedł na taras. Słońce było jeszcze za drzewami, lecz rozświetlało w jakimś stopniu niebo. Czuł się jak każdego ranka okropnie, a przez jego myśli przechodziło tylko jedno pytanie. ,,Co jest nie tak z tym zadupiem". Przymykając co chwilę powieki próbował wpatrywać się w drzewa. Pewnie teraz uznacie. ,,Czemu ten idiota nie pójdzie znowu spać, zamiast stać jak tępak na tarasie". Problem polega na tym, że pomimo zmęczenia nie mógł zasnąć. Stojąc na tarasie chciał jakoś magicznie pominąć czas aż pójdzie do szkoły.

Lekko zziębnięty wrócił do domu. Stanął na korytarzu ledwo kontaktując i udał się do pokoju. Chwycił telefon i zaczął przeglądać internet. ,,Albo stanie na tarasie albo telefon" - pomyślał włączając pierwszy lepszy filmik z głównej. Podczas oglądania telefon zawibrował co wprowadziło blondyna w lekki zawał. Zaskoczony wszedł w wiadomości i z jeszcze większym zdziwieniem spojrzał na nazwę kontaktu.

Od: Matka 5:47
Wszystko dobrze?
Podoba ci się u taty?

,,Nieźle, napisanie tych dwóch zdań zajęło ci dłużej niż zakładałem".

Do: Matka 5:50
Ta, wszystko okej.

Od: Matka 5:56
Cieszę się!

,,I na tym lepiej skończyć tą konwersację" - pomyślał wracając do oglądania. Gdy telefon znów zawibrował lekko poddenerwowany niebieskooki znów sprawdził wiadomości od matki. Zdziwił się nie dostrzegając nowej wiadomości. Jego serce minimalnie przyśpieszyło widząc nową wiadomość pod nazwą ,,Gabriel".

Od: Gabriel 6:00
Będziesz dzisiaj w szkole?

Do: Gabriel 6:01
Będę.

Od: Gabriel 6:01
Musimy porozmawiać.

Do: Gabriel 6:02
Dopiero teraz?

Od: Gabriel 6:02
Rzeczy poszły nie po mojej myśli.
To się więcej nie powtórzy.

Lekko zirytowany blondyn przewrócił się na drugi bok. ,,Po jego myśli" - prychnął pod nosem. ,,Wszystko miało być tak jak on chciał tak?". Zmęczony tym wszystkim wstał z łóżka i zachaczając o biurko wziął leki. Z niesmakiem zauważył, że w opakowaniu zostało mało tabletek. Oderwał listek z tabletką od innego opakowania i schował go do kieszeni. Ubrał jakąś najmniej pogniecioną koszulkę i założył swoje okulary. Zarzucił plecak na ramie i zszedł na dół. Wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi. Szedł wolno przez las nasłuchując różnych szelestów dobiegających z krzaków. Od czasu do czasu obracał się za siebie. ,,Nigdy nie wiadomo czy nikt cię nie śledzi z zamiarem odebrania życia".

Przechadzając ulicą zwrócił uwagi wszystkich pań z maltańczykami i jorkami. Zachaczając o sklepik kupił energetyka i usiadł na jakiejś ławce postawionej nie wiadomo czemu po środku niczego. Napił się powoli zawartości i spojrzał przed siebie. ,,Co ja robie ze swoim rzyciem" - pomyślał mrużąc oczy. ,,Sedze na ławce bliżej nie wiadomego pochodzenia o 6 rano z energetykiem i bez planu na dzień...cholera, babsko od polskiego coś zadało" - jęknął poszukując zeszytu w plecaku.

- Energetyki niszczą wątrobę - mruknął głos za jego plecami, przez co przeszły go zimne dreszcze. - Poza tym, ławka to nie odpowiednie miejsce by robić lekcje.

- Dzięki za życiowe rady - mruknął blondyn czując jak lekko się rumieni. - Co pan tu robi?

- Jak mówisz do mnie per panie czuję się staro - piegowaty zaśmiał się siadając obok ucznia na ławce. - Nie wyglądasz za dobrze.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Where stories live. Discover now