Rozdział 24 [𝒏𝒊𝒆𝒕𝒚𝒑𝒐𝒘𝒆 𝒛𝒂𝒄𝒉𝒐𝒘𝒂𝒏𝒊𝒆]

32 6 2
                                    

Jasnowłosy wpatrywał się z niedowierzaniem w przyjaciółkę.

- Więc...- wyszeptał. - Co to jest? - wskazał na coś co powinno przypominać jedzenie.

- Omlet - odpowiedziała oburzona. - Chcesz trochę?

- Absolutnie nie - zaprzeczył odwracając od niej wzrok. - To pachnie gorzej niż wygląda.

- Ale smakuje dobrze - burknęła wzruszając ramionami. - I ja przynajmniej mam śniadanie do szkoły - dodała złośliwie.

- Jem śniadania w domu - odparł równie przyjemnie i ruszył w drogę do klasy. - Kończ swój omlet bo zaraz lekcja.

- Nie mam już ochoty - schowała pojemnik z zawartością do plecaka. - Po lekcjach skoczymy po moje rzeczy.

- Dobra - zgodził się opierając plecami o zimną ścianę. - Jak myślisz, ile czasu będą razem? - wskazał na parę przytulających się nastolatków z ich klasy.

- Nie są sobie przeznaczeni, więc raczej kilka miesięcy - odparła. - Nie więcej niż 3 lata, zawsze tak jest gdy ludzie mają innych przeznaczonych.

- Prawda - przytaknął głową. - Gorzej jak sobie zrobią bachora.

- Współczułabym takiemu dziecku z całego serca - posmutniała. - Nie wyobrażam sobie bólu przez jakie musiałoby przejść.

- Nie jest tak źle - wzruszył ramionami, a dziewczyna zamilkła.

- Skąd wiesz?

- Bo moi rodzice nie byli sobie przeznaczeni - wytłumaczył obojętnie, a oczy rudowłosej podwoiły swoją wielkość.

- Co?! - pisnęła równo z dzwonkiem. - Naprawdę? Czemu wcześniej nie mówiłeś-

- To nie jest coś, czym się człowiek chwali na prawo i lewo - odpadł patrząc jak nauczyciel wkłada kluczyk do zamka. - Poza tym, to nic wielkiego więc po co o tym gadać - mruknął, a pomiędzy nimi zapadła cisza.

- Dobrze więc - nauczyciel klasnął dłońmi by zwrócić uwagę uczniów. - Kto przypomni nam co robiliśmy na ostatnich zajęciach? - zapytał, a gdy odpowiedziała mu cisza delikatnie zmarszczył brwi. - Może numer...17.

- Nie ma jej dzisiaj - mruknęła dziewczyna siedząca w pierwszej ławce.

- No to może...6?

- Mam szczęśliwy numerek - prychnął z odrobiną kpiny.

- Pan Nowicki niech się uspokoi, a widząc pana entuzjazm, zgaduje, że będzie pan chciał być pytany na następnych zajęciach - mężczyzna chwycił swój notes i posłał nastolatkowi uśmiech. - Już sobie zapisuje, 3 ostatnie lekcje, Nowicki Adam.

- Ale proszę pana - jęknął. - Jak pan-

- Przygotuj się - przerwał mu. - Wracając do pytania, numer 4.

- Jest u pielęgniarki - głos znów zabrała dziewczyna siedząca z przodu.

- Dobrze więc mili państwo, wyciągamy karteczki.

- To chyba jakiś żart - prychnął niebieskooki sięgając do plecaka. - Przysięgam na Boga, dzisiejszy dzień nie może być gorszy.

・┆✦ʚ♡ɞ✦ ┆・

- Jaki zielony, to jest brudny żółty! - krzyknął po raz kolejny do nauczycielki informatyki. - Pani się dobrze przypatrzy.

- Panie Nowak, umiem odróżniać kolory. To jest zielony, więc dostaje pan ocenę w dół.

- Ta, a ja jestem królową wróżkolandii i mam jednorożca za zwierzaka w moim wróżkowym domku - wywarczał. - To jest żółty!

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Where stories live. Discover now