Rozdział 22 [𝒛𝒂𝒈𝒓𝒐𝒛̇𝒆𝒏𝒊𝒆]

47 5 4
                                    

Złotooki mężczyzna zaczął pakować swoją walizkę. Miał ochotę tu zostać. Był zdenerwowany. Nie chciał by przeznaczony zobaczył go w tak słabym stanie, ale bez niego, jego stan tylko się pogarszał. Nigdy jeszcze nie czuł się tak źle.

Zaprzestał jakichkolwiek ruchów i popatrzył się pusto w ścianę. ,,A co jeżeli Nicholas też źle się czuje?" - pomyślał. Czy jego stan miał ma młodszego wpływ? Ale kiedy ostatni raz rozmawiali, nie można było usłyszeć w jego głosie niczego niepokojącego. Ale Nicholas nigdy nie okazywał tego wprost. Nawet jakby miał atak tęsknoty, to i tak nic by nie powiedział. Zdenerwowany mężczyzna w panice zaczął szukać swojego telefonu. 

Zbiegł na dół, gdy urządzenia nie było nawet w szafkach, które podczas szukania, prawie wyrwał. Jego wzrok spotkał się z tym należącym do jego siostry.

- Widziałaś mój telefon? - zapytał zdyszany. Czarnowłosa popatrzył na brata bez wyrazu i wskazała na stolik kawowy. - Dzięki - mruknął i chwycił swoją własność. - Gdzie reszta? - dodał szukając kontaktu przeznaczonego.

- Pakują nasze rzeczy do auta - odparła grzebiąc widelcem w talerzu. - Czemu tak bardzo potrzebowałeś telefonu?

- Muszę do kogoś zadzwonić - wytłumaczył i od razu ruszył z powrotem do siebie. Nie przejmował się pomrukiwaniem siostry i od razu wybrał numer blondyna. Zestresowany przyłożył telefon do ucha i wsłuchiwał się w długie sygnały. Nawet nie zauważył jak ze stresu zaczął podgryzać dolną wargę.

- Poczta głosowa. Zostaw wi-

Nie czekając na dalsze słowa, mężczyzna się rozłączył. Nie miał zamiaru wysłuchiwać tych irytujących słów. Chciał zadzwonić jeszcze raz, ale czy to miało sens? Jeżeli nie odebrał za pierwszym razem, to istniała mała szansa, że odbierze za drugim. Rzucił urządzenie na łóżko, nawet nie patrząc, czy przypadkiem nie wyląduje na ziemi.

Kto by pomyślał, że za sprawą jednego małego blondyna dorosły wilkołak będzie tak bezbronny.

- Gabriel! - usłyszał głos matki z dołu. - Pośpiesz się niedługo wyjeżdżamy - dodała już ciszej. Złotooki wziął głęboki wdech i pomimo zmartwień, przeszukał pokój w poszukiwaniu swoich rzeczy. Nie znalazłszy żandych drobiazgów ani zgub zamknął za sobą drzwi i zszedł do reszty rodziny. - Och Gabriel, okropnie wyglądasz - skomentowała rodzicielka łapiąc twarz syna w ręce.

- Dzięki mamo - zaśmiał się słabo i delikatnie zdjął dłonie kobiety z twarzy. - Jaki mamy plan? - zapytał spoglądając na ojca.

- Jedziemy do domu wraz z kilkoma innymi wilkołakami. Wataha uznała, że może przez czas pobytu u nas przenocować w namiotach na naszym terenie. Postanowiliśmy też wprowadzić dwuosobowe patrole by zwiększyć ochronę - odpowiedział chwytając za walizki syna. - Czy wszyscy są gotowi do drogi? - zapytał wszystkich wokół po czym ruszył pewnym krokiem do jednego z aut.

*

- Może zagramy w wyrazy czy coś - zaproponowała znudzona czarnowłosa na co jej chłopak zachichotał. - No co, tobie też się nudzi - westchnęła opierając się na jego ramieniu.

- Może pójdziesz po prostu spać? - zaproponował zamykając oczy. - Będziemy jechać przez najbliższe 5 godzin - dodał.

- Chciałabym już być w domu - westchnęła. - Tęsknie za moim łóżkiem.

- Każdy tęskni za domem - westchnęła matka czarnowłosej. - Jeszcze trochę musicie wytrzymać.

- Nie żeby w domu miało być lepiej - mruknął złotooki pod nosem na co starsza parsknęła. - Przepraszam - dodał nieszczerze. Był zbyt zmęczony by myśleć nad samopoczuciem kogokolwiek, z wyjątkiem jednego blondyna oczywiście. Chciał go przytulić. Delikatnie musnąć jego wargi, cokolwiek.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Where stories live. Discover now